Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna MITHGAR ŚWIAT FANTASY
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE NA http://mithgar.jun.pl/
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

HP i Zamek wśród chmur- test

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gwyhr
Obywatel



Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:18, 08 Paź 2006    Temat postu: Rozdział pierwszy

Rozdział pierwszy – Początek Historii

Gęste czarne chmury, raz po raz przecinane przez błyskawice, która niczym pęknięcie na zamarzniętej tafli jeziora, po której stąpa nieuważny rybak, rozszczepia się, dzieli na dziesiątki coraz cieńszych rozgałęzień. Nagły błysk światła rozjaśnia na ułamek sekundy nocne niebo. Właśnie w tym momęcie można spostrzec, że te ciężkie złowieszcze chmury tworzą wir, którego centrum znajduje się nad jakimś wniesieniem. Potężny grzmot przerywa monotonny szum ulewy, niesie się i odbija od ścian gór i wąwozów. Kolejny błysk pozwala dostrzec szczegóły tajemniczego wzniesienia, które wydawałoby się jest odpowiedzialne ze to dzieje się na niebie. Jest to stromy szczyt, na który można dostać się jedynie wąską ścieżką, która wije się półkami skalnymi niczym wąż. Jego zwieńczeniem jest zamek, a dokładniej potężna cytadela. Straszliwa cytadela. Pod wysokimi czarnymi murami leży morze kości, które należały do tysięcy najeźdźców, których ciała zostawiono tam, aby były pamiątką, pamiątką świadczącą o tym, że nikt nie jest w stanie jej zdobyć. Ponad nie wznosi się zamek z sześcioma wieżami. Kolejny raz niebo rozdziera czysta skondensowana energia, lecz teraz dzieje się coś dziwnego, piorun uderza w jedną z wież i w następną, aż każda jest połączona jasnym słupem z czarnym wirem. Wszystkie te zjawiska są spowodowana tym, co dzieje się w środku tajemniczej twierdzy, a właśnie zapadają w niej decyzje, które spowodują ogromne zmiany, lecz nie zmiany na lepsze, ponieważ nikt nie jest w stanie określić tego, co będzie się działo po ingerencji w plany przeznaczenia. Nadchodzą wybrańcy, których okłamywano i wykorzystywano, których pozbawiano wszystkiego, co kochają i na czym im zależy, którzy cierpią, lecz powstaną. Mściciele, za którymi jak cień podążała śmierć sami staną się śmiercią i nie będą mieli litości, bo sami jej nie zaznali.

* * * *

Ciemne, duże pomieszczenie, w którym jedynym źródłem światła jest kominek, w którym trzaska ogień. Na, przeciwko którego na fotelach siedzą trzy osoby.

-Pani, czy mam ich wszystkich sprowadzić? – niepewnie spytał się siedzącej w cieniu kobiety, wyglądający na niespełna dwadzieścia lat chłopak o długich, blond włosach.
-Hmm, musimy się nad tym poważnie zastanowić – odpowiedział mu miły i łagodny głos.
-Według mnie nie powinniśmy jawnie wkraczać, możemy im dać wskazówki i delikatnie ich pokierować oraz obserwować z ukrycia – stwierdza drugi mężczyzna głosem twardym jak stal.
-Ale to może za długo trwać – mówi blondyn.
Kobieta delektuje się winem, nieobecnym wzrokiem wpatrując się w kominek.
-Nie są głupi w końcu są wybrańcami, muszą sami do tego dojść. Poza tym są dwie przeszkody nie możemy się ujawnić, bo jak to zrobimy to nie damy rady zebrać ich wszystkich razem, więc albo wszyscy albo nikt – znowu twardy głos.
-Cohen, ma racje. Musimy zrobić tak jak mówi, ponieważ trzmiel i reszta będą woleli ich zabić niż pozwolić nam ich zabrać – odezwała się kobieta – Ja zajmę się Harrym i Yennefer, Cohen weźmie Drakona oraz Kate, a Ty Azaelu sprowadzisz Galeana i Carmen
-Dobrze – odpowiedzieli jednocześnie
-Wznoszę toast za wybrańców – kobita uniosła kielich, a za nią bez słowa dwójka mężczyzn.

* * * *
Ogromna komnata, w której nie widać ścian i sklepienia, gdyż toną one w ciemności. Brak jakichkolwiek okien, które mogłyby wpuścić do środka delikatny blask księżyca. Z wszechobecnej czerni wyróżniają się jedynie wysokie łukowate wrota, których jedno skrzydło jest uchylone na tyle żeby bez przeszkód mógł przejść przez nie człowiek. Przechodząc zauważyłby wyrzeźbione na nich wielkie wijące się węże, których oczy wydawały się świecić w sposób tajemniczy i niewróżący nic dobrego osobie, które je minie. Jednak to nic w porównaniu z tym, co osoba postronna poczułaby w środku. Nienaturalne błękitne światło z palącej się w tajemniczy sposób niebieskozielonym płomieniem pochodni, oświetlał podest, na którym stał misternie rzeźbiony tron. Nogi wyglądały jak tułowia jakiś grubych węży, których zwinięte cielska opierały opierał się o ziemię jednocześnie wyciągając się w górę niczym kobry. Siedzisko było obite jakimś dziwnym do zidentyfikowania materiale, oparciami był jak łatwo można się domyślić wyrzeźbionymi wężami z otwartymi paszczami i świecącymi oczami. Najdziwniejsze było jednak oparcie, bo próżno wyło tam szukać gadzich motywów. Znajdowała się tam czaszka, w której zamiast pustych oczodołów były umieszczone dwa czarniejsze niż cokolwiek na ziemi kamienie, a dokoła tej dziwnej czaszki znajdowały się trzy okręgi, a w każdym z nich jedynie po jednym znaku, który przypominał jakiś alfabet i na pewno miał swoje znaczenie. Przed wzniesieniem, na którym on stał, w milczeniu stał szereg postaci, każda z nich w długim czarnym płaszczu z kapturem naciągniętym na głowę i najdziwniejszą białą maską na twarzy. Panował tak gęsta atmosfera, że można by było ciąć ją nożem. W powietrzu czuć było strach, przerażenie i napięcie, przed czym co miało się za chwile wydarzyć. Mijały minuty, w których nikt się nie odzywał, aż nagle wrota otworzyły się na całą szerokość i stanęła w nich wysoka bardzo szczupła postać.
-Panie – powiedzieli wszyscy zgromadzone postacie i od razu uklękły i pokłoniły się postaci, która spokojnie szła między kłaniającymi się postaciami nie zaszczycając ich nawet słowem. Dotarł do wzniesienia i usiadł na tronie, powoli przenosił wzrok między postaciami, z których żadna nie odważyła się poruszyć. Mimowolnie w palcach prawej ręki przewracał różdżkę, gdy skończył przeglądać się swoim sługą powiedział
-Wstańcie, mamy dużo do omówienia, a nie zamierzam marnować na was mojego czasu – wszyscy wstali i czekali, co powie dalej ich ”pan” – zaczniemy od tego, że za trzy dni wypuścimy mych sług z tego śmiesznego niby więzienia, tym zajmiecie się wy – tu wskazał na osiem osób, po chwili wpatrywania się w przestrzeń ponad głowami owej ósemki, co mimowolnie spowodowało u nich dreszcze biegnące wzdłuż kręgosłupa i zimny pot, który pojawił się już po kilku sekundach ciszy, dodał – możecie odejść, jutro was wezwę i podam szczegóły mojego planu.
Postacie znów się skłoniły i nie podnosząc się, tyłem zaczęły opuszczać salę w zadziwiająco szybkim tempie.
-A teraz moi drodzy – tu zwrócił się do czwórki, która pozostała – musimy porozmawiać – w tym momencie jego prawie białe usta rozszerzyły się w grymasie, który według jego właściciela miał być uśmiechem a w oczach zabłysło coś dziwnego, co wystarczyłoby osoby znajdujące się przed nim zaczęły modlić się do wszystkich znanych sobie bogów o pomoc – Narcyzo jak tylko Drako wróci z Hogwartu powiesz mu, że jedzie na szkolenie do Cohena do Rumunii – przy tym wskazał na mężczyznę, który ściągał maskę, był wysoki około metra osiemdziesięciu może dziewięćdziesięciu, blada cera kontrastowała z długimi czarnymi włosami związanymi w kitkę oraz oczami, czarnymi pustymi oczami wyglądającymi jak niekończące się tunele. Skinął on tylko kobiecie głową i powrotem założył maskę.
-Panie, ale on ma niecałe szesnaście lat, miał zostać twoim sługą dopiero po skończeniu szkoły – powiedziała pośpiesznie spanikowana kobieta, lecz zaraz tego pożałowała.
-CRUCIO!!! – ten wykrzyczany wyraz przerwał ciszę panującą w pomieszczeniu niczym miecz. Kobieta upadła na ziemie, krzycząc z bólu, trzymał ją pod zaklęciem przez trzy minuty, choć już po pierwszej z nosa kobiety rzeką zaczęła cieknąć krew. Po cofnięciu zaklęcia czekał aż kobieta wstanie na nogi i powiedział – To, co powiedziałem nie podlega dyskusji na razie nie zostanie nie dołączy do, śmierciożerców, ale przejdzie to szkolenie, bo ja tak chce. Musi się nauczyć wiele rzeczy, jeżeli ma należeć do elity, a poza tym ktoś musi dręczyć Pottera, żeby nie miał za dobrze – mówiąc to na jego ustach pojawił się złośliwy grymas – jeżeli ten oczywiście dożyje do tego momentu – jego straszliwy zimny śmiech trwał przez moment – Jak Drako się spisze to dołączy do nas wcześniej.
Na chwile zapanowała cisza.
-Snape, tu masz listę eliksirów, które chce widzieć tu trzydziestego pierwszego lipca na przywitanie naszego gościa specjalnego – znowu straszliwy grymas satysfakcji – oraz kilka dodatkowych je masz mi dostarczyć do końca roku – człowiek nazwany Snapem podszedł skłoniony i wziął dwa pergaminy do ręki, po powrocie na miejsce, przeczytał pierwszy pergamin i z każą przeczytaną pozycją coraz bardziej współczuł wspomnianemu gościowi, lecz gdy zobaczył drugą listę na jego twarzy pojawiło się bezgraniczne zdziwienie i pomyślał wtedy – „Dobrze, że mamy te maski, ufffffff”.
-A teraz możecie odejść – powiedziała straszna postać i pozostali w tym pomieszczeniu po powiedzeniu – Dobrze panie – pośpiesznie ją opuścili.
Po upływie kilku minut wysoka postać zwana przez swoje sługi Czarnym Panem wstał i zniknął z cichym trzaskiem towarzyszącym teleportacji.

* * * *

Po kilku sekundach pojawił się w zupełnie innym miejscu w czymś przypominającym wnętrze starej, ale i potężnej katedry, wypełnionym czerwonym światłem, padające światło oświetlało szeregi kolumn tak, że wyglądały one jakby były całe w krwi. Stał on tak chwile przyglądając się temu miejscu, po chwili zamknął oczy i głęboko wciągnął powietrze, w który czuć było tak ogromną negatywną energie, że poczułby ją nawet najgłupszy niemagiczny człowiek a co dopiero on. Najpotężniejszy według głupich anglików czarnoksiężnik wszechczasów, śmieje się on z ich naiwności nawet Dumbledore, rzekomo taki mądry a rzadko wychylający nosa poza tą śmieszną wyspę a prawie wcale poza stary kontynent. Gdyby to zrobił dopiero przekonałby się, co to prawdziwe zagrożenie. Ruszył, szedł do momentu, kiedy dotarł do samego środka tego dziwnego miejsca, podszedł do ogromnego okrągłego stołu, przy którym siedziała już dwójka odzianych na czarno postaci z kapturami nasuniętymi na głowy i zajął bez słowa swoje miejsce.
W ciszy przyglądał się zebranym, aby po chwili położyć swoją różdżkę skierowaną do centrum tego wielkiego stołu, a w momencie, kiedy to zrobił wypłynęło z niej jasno zielone światło tak jak z różdżek jego towarzyszy. Jasno zielony, czerwony i czarny, snop światła zderzył się ze sobą i wtedy na powierzchni stołu zajaśniał krwistoczerwony obraz czaszki z bezdennymi czarnymi oczyma. Jedna z postaci wstał i przemówiła cichym, mrożącym krew w żyłach szeptem, który był doskonale słyszalny – Zebraliśmy się tu, bo musimy zacząć przygotowania do nadania naszemu panu ziemskiej postaci – tu zawiesił na chwile głos, aby to co przed chwilą powiedział dotarło to do pozostałej dwójki – i by wskrzesić Legiony Pożogi.
Na razie mam już około ośmiuset sług - spokojnie powiedział Voldemort. Rozciągnął swoje usta, w czym co miało być uśmiechem i pokazał uzębienie godne ghula – stu pięćdziesięciu śmierciożerców złączonych ze mną przysięgom, pięćdziesięciu olbrzymów z Francji, dwustu wilkołaków i czterystu dementorów z Anglii.

Po chwili odezwał się mężczyzna, który mówił na początku – Więc mamy dzięki Tomowi – właściciel tego imienia skrzywił się z obrzydzenia na swoje imię – zaczątki naszych legionów.
- To nie wszystko – przerwał mu głosem, w którym słychać było nutki wściekłości Tom zwany Voldemortem – eliksiry potrzebne dla naszego pana będę miał gotowe przed końcem roku – teraz nawt w kierunku Voldemorta głowę obróciła trzecia postać siedząca do tej poty bez słowa.
- Dobrze widzę, że nasz Voldemort jest zapobiegliwy, wiec podzielmy się obowiązkami związanymi z sprowadzeniem naszego pana...


* * * *


Co chwila na placu Grimmauld Place pojawiali się dziwni ludzie, dziwni nawet na dzisiejsze czasy. Niektórzy ubrani w czyste garnitury z kaloszami na nogach lub w długich płaszczach z czapeczką z daszkiem na głowie. Jednak ci dziwni ludzie sprawiali wrażanie jakby wogóle nie dostrzegali zdziwionych spojrzeń mijających ich ludzi. Jednak po chwili znikali jednak żaden z przechodniów tego nie zauważał.
W kuchni budynku o numerze 12 przy tym, że placu zasiadali już wszyscy ci dziwni ludzie i miało miejsce spotkanie tajnej organizacji, która nazywała się Zakonem Feniksa, ale dzisiaj nie rozmawiali oni jak walczyć z Lordem Voldemortem. Głównym tematem był dzisiaj pewien chłopiec, a mianowicie chłopiec, który przeżył Harry Potter.
-Albusie, po śmierci Syriusza ja jestem opiekunem Harrego i chce, żeby przywieść go tutaj a nie kazać mu jechać do tych ludzi – twardo powiedział starszy mężczyzna o zmęczonym wyglądzie i włosach, w których pojawiały się już siwe pasma, Remus Lupin.
-Nie, nie może tu przyjechać, a ci ludzie to jego wujostwo – spokojnie odpowiedział staruszek o długiej siwej brodzie i błękitnych oczach siedzących w wygodnym czerwonym fotelu.
-Dlaczego, ja teraz jestem jego opiekunem – odpowiedział nadal wzburzony Remus
-Nie możemy mu pozwolić u nich być, przecież wiesz jag go tam traktują – powiedziała zatroskanym głosem, pulchna kobieta Molly Weasley.
-Musi tam zostać, to dla jego bezpieczeństwa odbierzemy go dwa dni przed końcem wakacji, a do tego czasu Molly powiedz swoim dzieciom, że nie wolno im wysyłać sów do Harrego porozmawiają z nim jak go odbierzemy, tyczy się to również do wszystkich – wzrokiem przejechał po wszystkich osobach w kuchni - prezenty urodzinowe dadzą mu również jak przyjedzie, to rozkaz ja jestem przywódcą zakonu – uciął temat twardym głosem i ze stalowym błyskiem w oku, nieznoszącym sprzeciwu.
-To tylko dla jego dobra, zrozumcie to – powiedział jeszcze po chwili, ale już znowu miłym głosem jakby mówił do uczniów.
W tym momencie Remus wstał gwałtownie wywracając krzesło, na którym siedział.
-Teraz już wiem, czemu Syriusz miał już dość wykonywania twoich poleceń i siedzenia w tym piekielnym domu – powiedział pełnym żalu głosem i wyszedł trzaskając drzwiami.
-Pójdę do niego, nie może być sam – powiedziała Tonks młoda aurorka, mająca dzisiaj blond włosy sięgające połowy pleców, po czym wybiegła z pomieszczenia ukrywając łzy cisnące się do oczu.
-Więc postanowione – wesoło powiedział starzec a większość popatrzyła na niego nieprzychylnie, tylko na twarzy Snapa znajdował się wielki ironiczny uśmieszek, na który pani Weasley spytała się – Snape czy ty się dobrze czujesz?
-Wyśmienicie – odpowiedział i wzruszył ramionami, a ten dziwny uśmiech nie znikł mu z twarzy.
-Dobrze teraz napisze list do Harrego i powiem mu o naszej decyzji – na jego słowa Snape zaczął się uśmiechać jeszcze bardziej o ile jest to możliwe a reszta nie zaszczyciła
go nawet spojrzeniem.
-A, więc, „Harry” – zaczął pisać mówiąc na głos – „chcieliśmy cię poinformować, że w tym roku odbierzemy Cię od wujostwa dopiero dwa dni przed końcem wakacji. Nie martw się twoim przyjaciołom nic nie grozi będą bezpieczni w kwaterze głównej. Masz zostać u wujostwa, z przyjaciółmi spotkasz się jak Cię odbierzemy, wtedy dostaniesz też prezenty urodzinowe, bo nie mogą do Ciebie wysyłać poczty zabroniliśmy im ze względów bezpieczeństwa. Wiesz przecież, że to dla Twojego dobra, bo to jest w tej chwili najważniejsze. Albus Percival Wulfric Brian Dumbledore ZF” – skończył wyraźnie z siebie zadowolony i powiedział pod nosem – Posłucha bo mi ufa i dobrze – co usłyszał tylko Snape i bardzo się temu zdziwił ale jego maska obojętności nie zdradziła burzy myśli jakie wywołały te słowa.
-Wyśle list do Harrego i spotkanie uważam za zakończone – oznajmił ludziom znajdującym się w kuchni, a ci zaczęli po kolei opuszczać kwaterę główną.
W budynku zostali tylko Remus i Tonks, załamany mężczyzna siedział na kanapie nawet nie starając się ukryć łez płynących mu po policzkach, a dziewczyna siedziała tylko obok niego swoją niemą obecnością chciała mu pomóc, przejąć choć trochę bólu, w końcu
stracił on swojego ostatniego przyjaciela i nie pozwolono mu się zająć się synem innego nieżyjącego już przyjaciela, który był już praktycznie ostatnią osobą dla której miał po co żyć.
- Powiem mu, że Dumbledore nie pozwolił mi go zabrać od Dursleyów i nie pozwolił się z nim kontaktować, on już wycierpiał wiele a teraz jeszcze Syriusz, musi o tym wiedzieć
– mówił do siebie załamanym głosem, Tonks objęła jego plecy ręką i przytuliła się do niego nie mówiąc ani słowa, wiedziała bowiem że tak będzie lepiej.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:02, 08 Paź 2006    Temat postu:

Tyle błędów w jednym tekście dawno nie widziałem i nie chodzi tylko o literówki lub gramatykę, ale też o składnię zdań, interpunkcję itd. Na podstawie jednego rozdziału nie da się nic powiedzieć o treści, a więc przemilczę to.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gwyhr
Obywatel



Dołączył: 08 Paź 2006
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:36, 08 Paź 2006    Temat postu:

hmm błędy to mój koszmar- dysortografia, a nie chciałem truć komuś o sprawdzenie tekstu jeżeli miał bym skończyć po jednym kawałku. Postaram sie napisać więcej tekstu i wtedy bedzie można ocenić treść

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Vamp
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 18 Cze 2006
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Nie 17:32, 08 Paź 2006    Temat postu:

Błędy! Błędy! Błędy!
Jest ich strasznie dużo. Gramatyka...interpunkcja i ortografia leżą i kwiczą.
Treść również nie zachwyca. Pierwszy post mnie zniechęcił. Nie lepiej było od razu zamieścim "przywitanie" czyli wstęp i rozdział razem.
Wiesz, jest taka opcja jak "edytuj"
Radziłbym znaleźć betę i popracowac nad stylem.

Pozdrawiam.
V.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
el_lothril
Łowca



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Jazzu

PostWysłany: Nie 19:54, 08 Paź 2006    Temat postu:

Jednak powinieneś komuś potruć o sprawdzenie tekstu. Ja tych błędów naliczyłam się ok. 50! Toż to skandal!! Następny post daj komuś do sprawdzenia, naprawdę. I tak jak mówili wcześniej: z tego rozdziału mało co da się wywnioskować. Ale coś tam się da. A przynajmnie mi się udałoVery Happy
A tak w ogóle to chyba znalazłam jeden ff z twojej inspiracji. Och, na pewno są i inne, ale ten znam i od razu wyłowiłam go z pośród gąszcza twoich wypocin.
A na razie,
Pozdrowienia i najlepsze życzenia
el


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kazan
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 11 Paź 2006
Posty: 22
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Zamku Starożytnych

PostWysłany: Czw 16:09, 12 Paź 2006    Temat postu:

Błedy,błedy masa BŁĘDÓW.Ale mam honor i tylko na podstawie tego rozdziału nie będę oceniał.

PS.POPRAW TO WSZYSTKO. Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
seb@^
Obywatel



Dołączył: 01 Cze 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Nie powiem...

PostWysłany: Pon 6:25, 16 Paź 2006    Temat postu:

Ok....... Idea ja też się dołanczam ok Twisted Evil ?? BŁĘDY, BŁĘDY, MASA BŁĘDÓW
Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad Evil or Very Mad , ale nie ocenia się ludzi po pozorach Idea


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin