Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna MITHGAR ŚWIAT FANTASY
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE NA http://mithgar.jun.pl/
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Harry Potter i Ostrze Prawdy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Naia Snape
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 18 Gru 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Królestwa Vampirów

PostWysłany: Wto 16:34, 02 Sty 2007    Temat postu: Harry Potter i Ostrze Prawdy

ROZDZIAŁ 1
Niespodziewane wiadomości


Harry Potter, był postacią która budziła mieszane uczucia. W swoim, magicznym świecie był niczym ikona. Wszyscy dbali o niego, nikt nie patrzył na to, czy tego chce czy nie. Po prostu decydowali za niego o jego życiu. W świecie, w którym właśnie się znajdował znaczył mniej niż zero. Uważano go tutaj za młodocianego recydywistę, a jego „rodzina” starannie dbała, aby jego reputacja czasem się nie poprawiła.
Śnił często tego lata o swoim ojcu chrzestnym, który zginął przez jego głupotę. Przez to, że myślał, że wszystko co widzi w śnie to prawda. Musiał przyznać Snape'owi rację. Nie chciał się po prostu przyznać do winy. Może gdyby dano mu jeszcze jedną szansę... Może gdyby wcześniej wiedział, wszystko byłoby inaczej... Na pewno, ale teraz nie ma już szans. Nie ma już szans na nic. Nic już nie można zmienić.
Harry wstał z łóżka, wciąż myśląc o czerwcowych wydarzeniach. Nie rozumiał, dlaczego nie zważał na zdrowie i życie swych przyjaciół. Naraził ich tylko dlatego, że chciał ratować dorosłego człowieka, któremu w danej chwili nic nie groziło. Voldemort dobrze wiedział co robi. Wiedział, że postąpi tak, jak od niego oczekiwano. Jak Cholerny-Wybawca-Świata-Potter, który nie patrząc na nic, musi wyruszyć wszystkim i wszystkiemu na ratunek.
– Psiakrew – zaklął. – Jaki ja jestem głupi!
Jego rozmyślania potrwałyby zapewne dłużej, gdyby nie coś bardzo białego i bardzo puchatego zaatakowało jego twarz.
– Hedwiga! – krzyknął ucieszony. – W końcu wróciłaś...
Zauważył, że ma przywiązany do nóżki list. Srebrno-czarną kopertę z zieloną pieczęcią. Zastanawiał się od kogo to. Szybko odpieczętował list i zaczął czytać. Z każdym przeczytanym słowem jego twarz wyglądała na coraz bardziej wesołą.


– Albusie, nawet nie wiesz, jak się cieszę! Nie będę sama... – Nimfadora, Nina Tonks była dziś w dobrym humorze, a wiadomość od Dumbledore'a jeszcze bardziej ją ucieszyła.
– Cieszę się.
– Ale w moim domu też nie będzie bezpieczny...
– Wiem. Ale powiem to inaczej. Ani ty, ani on nie będziecie wiedzieć, gdzie jesteście. Ja będę waszym jedynym łącznikiem ze światem, rozumiesz?
– Rozumiem – odparła Nina, a po namyśle dodała. – Ale ja nie zamierzam mu pisać o wszystkim. Nie nadaję się do tego.
– Oczywiście, Nimfadoro. – Dziewczyna mimowolnie się skrzywiła. – Podaj mu w swoim liście, ten liścik. Idź już!
Nimfadora wyszła, trzymając w ręce zwitek pergaminu. Teleportowała się do siebie, usiadła w fotelu i zabrała się za pisanie listu. Co chwila coś skreślała, a po pół godziniy wyprostowała się i przeczytała na głos.
– Drogi Harry! Dowiedziałam się dziś, że resztę wakacji spędzisz ze mną resztę wakacji. Zaplanowałam już wszystko. Mam nadzieję, że cieszysz się z tego tak jak ja. Aha, jeszcze jedno. Teraz mów mi albo Tonks, albo Nina. Do zobaczenia N. Nina Tonks
Po chwili wyszła z pokoju, aby podać list Hedwidze. Był tylko jeden mały problem. Nikt, oprócz niej nie wiedział, że musi używać pieczęci swojego prawdziwego ojca. Nie chciała go uznać, ale... To był warunek w świecie magii. Chociaż zgodził się, aby podpisywała się jako Tonks. To i tak dużo go kosztowało.


Harry spróbował się uspokoić. Był okropnie szczęśliwy. Wdech, wydech, wdech, wydech, ale i to nic nie dało. Postanowił przeczytać list, który pisał Dumbledore. Była to jedyna dorosła osoba, której jako tako ufał, bo Nina do dorosłych się jeszcze nie zaliczała. Drżącymi rękoma rozwinął pergamin.

Drogi Harry!
Mam nadzieję, że dobrze się czujesz. Wiedz, że wszyscy w Kwaterze bardzo na Ciebie czekają. Sam wierzę w to, że przed początkiem roku się spotkasz z przyjaciółmi.
Jeżeli przeczytałeś list od Nimfadory, wiesz, że będziesz się musiał przeprowadzić. Jutro przybędę po Ciebie. Nie pakuj się, bo tam, gdzie będziesz nic, poza różdżką Ci się nie przyda. Nie denerwuj się, bo znajdziesz się w bezpiecznym miejscu. Jeśli będziesz chciał mi cokolwiek powiedzieć – powiedz jej.
Z poważaniem
Albus Dumbledore

Potter rzucił się na łóżko, dalej wspominając czerwiec. Znów kolejna zła rzecz w jego życiu – przepowiednia. Te kilka słów sprawiło, że nie ma rodziców, ani Syriusza. To właśnie przez to. Czasami wyobrażał sobie, co byłoby gdyby to Neville został naznaczony. Wtedy miałby rodzinę, ale... Szybko odganiał takie myśli. Nie można było nic zmienić, a nawet jeśli to nie kosztem jego kolegi. Nigdy. Już za wiele osób cierpiało z jego powodu.
– Potter! - rozległ się na korytarzu krzyk jego ciotki. – KOLACJA!
Westchnął, ale podniósł się z łóżka, aby stanąć oko w oko ze swą rodziną. Kiedy tak szedł, wydawało mu się, że idzie na śmierć. Krok za krokiem, w kierunku tego, co było mu pisane.
– Potter, dobrze się czujesz? – warknął wuj Veron.
Te słowa przywróciły chłopaka do rzeczywistości. Skinął nieznacznie głową, po czym usiadł, aby spożyć „specjały” przygotowane według dietetycznych zaleceń szkolnej pielęgniarki. Całość kolacji składała się z połówki (lub jak w przypadku Dudleya, całej) marchewki, gotowanej na parze oraz soku z pomarańczy. Żuł w milczeniu, wciąż myśląc nad słowami „ [...] Żaden nie może żyć, gdy drugi przeżyje... Jeden musi zginąć z ręki drugiego [...]”. Morderca, albo ofiara. Albo on zabije, albo zabiją jego. I nie ma innego wyjścia. I z jednej, i z drugiej strony spotka go jedna rzecz – śmierć. W międzyczasie skończył jeść, więc wstał i poszedł do siebie, uprzednio zmywając naczynia. Kiedy w końcu dotarł na górę, położył się na łóżko i zasnął kamiennym snem.
Po raz pierwszy od tygodni, śniło mu się coś przyjemnego. Widział siebie, spacerującego po wiosennej łące z piękną, czarnowłosą dziewczyną. Śmiali się i wesoło rozmawiali, ale... Nagle pojawił się oddział śmierciożerców. Harry próbował walczyć, ale nieskutecznie. Po kilku (w wyobrażeniu Harry'ego) godzinach, dziewczyna padła, a on padł na kolana i przecinając sobie nadgarstki sztyletem, wrzasnął
– NIEEEEEEEEEEEEEEEE!!! – ryknął, budząc się gwałtownie.
Spostrzegł jednak po chwili, iż nie jest sam w pokoju. Ktoś obok niego stoi i trzyma rękę na jego głowie. Zamrugał i ujrzał błękitne oczy, mrugające wesoło zza okularów połówek.
– Dzień dobry, Harry – powiedział Albus Dumbledore. – Czyżbyś śnił o Syriuszu?
Chłopak nie wiedział, co ma odpowiedzieć. Ostatnie co pamiętał, to to, że zasnął, a potem już tylko te okulary.
– N-nie wiem, panie profesorze – odparł szczerze. – Nic nie pamiętam z mojego snu.
– Ach... To nic, Harry. Jest dokładnie szósta rano. Pójdziesz się przebrać, a ja w tym czasie porozmawiam z twoimi opiekunami.
Gdy Dumbledore wyszedł, Harry zaczął się przebierać, jednocześnie zastanawiając się nad tym, o czym dyrektor rozmawia z Dursley'ami, ale na pewno nie było to nic przyjemnego, gdyż wrócił po pięciu minutach z wyraźnie oburzoną miną.
- Przykro mi Harry to mówić, ale...

---------------------------

I jak się podoba?? Piszcie co sądzicie, bo zależy mi na waszych opiniach. Pozdrowienia dla Aresa, który pomógł mi podjąć (przed chwilą) ważną decyzję. Dla was wszystkich, którzy czytacie także serdeczne pozdrowienia.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ares
Wojownik



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Wto 16:42, 02 Sty 2007    Temat postu:

No ja skomentuje jak bedzie notka której nie czytalem.Razz Czekam na zamieszczenie na tym forum jeszcze jednego opowiadania twojego autorstwa o Harry'm Potter'rze.

Pozdro Ares vel Demon.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smok
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Wto 17:03, 02 Sty 2007    Temat postu:

Strasznie to krótkie i z tak małego fragmentu, ciężko cokolwiek powiedzieć o fabule. Akcja dzieje się po piątym tomie, wini się o wydarzenia z końca ubiegłego semestru i ma wyjechać z Tonk w nieznane mu miejsce, przychodzi po niego Dumbledore. Ogólnie rozdział nie zawiera nic odkrywczego i jest nudny.
Błędy, brakowało kilka przecinków,
Cytat:
Przez to, że myślał, że wszystko co widzi w śnie to prawda

we śnie
Cytat:
Nie rozumiał, dlaczego nie zważał na zdrowie i życie swych przyjaciół. Naraził ich tylko dlatego, że chciał ratować dorosłego człowieka, któremu w danej chwili nic nie groziło.

Inaczej bym to sformułowała. W tej postaci te zdania w pewien sposób się wykluczają.
Cytat:
Voldemort dobrze wiedział co robi. Wiedział, że postąpi tak, jak od niego oczekiwano.

Z tego wynika, iż to Voldemort wiedział, iż on sam postąpi tak, jak od niego oczekiwano, a nie Potter.
Cytat:
Nimfadora, Nina Tonks była dziś w dobrym humorze, a wiadomość od Dumbledore'a jeszcze bardziej ją ucieszyła.

Nina? Przegapiłam coś?

PS. Mogę poprośić o adres twego bloga, na którym to opowiadanie publikujesz?

Pozdrawiam
Smok


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naia Snape
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 18 Gru 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Królestwa Vampirów

PostWysłany: Wto 17:11, 02 Sty 2007    Temat postu:

Dzięki Smoku!
Te błędy spowodowane są tym, że sama sobie jestem betą i nie mam nikogo, kto spojrzałby na to z innej strony.
Jeśli chodzi o Ninę, to jest po prostu jakaś forma, gdyż później się okaże, że Nimfadora nie ma na nazwisko Tonks.

Aha, a adres mojego bloga to [link widoczny dla zalogowanych]

Pozdrawiam
Naia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamek Czarodzieji Słońca i Księżyca

PostWysłany: Wto 17:34, 02 Sty 2007    Temat postu:

No więc tak. Rozdział nie mówi o niczym ważnym, ale jestem w stanie to zrozumieć- w końcu to dopiero początek. Długość: jak dla mnie za krótki. Błędów ortograficznych nie zauważyłam.
Cytat:
Drogi Harry! Dowiedziałam się dziś, że resztę wakacji spędzisz ze mną resztę wakacji.


Wydaje mi się że jedno "resztę wakacji" w zupełności wystarczy.
Nie wyłowiłam innych błędów

Podsumowując: Na razie czekam na ciąg dalszy .
Pozdrawiam
Cissy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
el_lothril
Łowca



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Jazzu

PostWysłany: Wto 18:20, 02 Sty 2007    Temat postu:

Hmm... Nawet ładne. Całkiem zgrabne. Może byly jakieś błędy, ale ich nie zauważyłam. Trochę krótkie, ale ciekawe. Jak na taki krótki fragment zdążyłaś zamieścić całkiem sporo wątków, o których chce się wiedzieć więcej.
Pozdrowienia i najlepsze życzenia
el


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Upadły Anioł
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tartaru

PostWysłany: Wto 19:44, 02 Sty 2007    Temat postu:

Czytam to opowiadanie i uwazam je za swietne. Na bledy nie patrze od tego jest nieoceniony Smok Very Happy pozdrowka sle

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naia Snape
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 18 Gru 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Królestwa Vampirów

PostWysłany: Wto 20:06, 02 Sty 2007    Temat postu: Rozdział 2 - Malfoy

No cóż. Zanim wkleję rozdział, powiem, że jest tutaj dość drastyczna zmiana. Będzie trochę razić. A poza tym nie ma opisanych za wiele uczuć. W następnym rozdziale jest już delikatna zmiana. Pozdrawiam wszystkich i zapraszam do czytania.

----

ROZDZIAŁ 2
Malfoy

– Przykro mi Harry to mówić, ale... – Nagle rozległ się okropny huk – Szybko, nie przejmuj się nimi! Nic im nie będzie!
To mówiąc złapał różdżkę Harry'ego i jego samego, po czym teleportował ich w bliżej nieokreślone miejsce. Czarnowłosy chłopak stał w ciemnozielonym korytarzu, od którego można było wejść do czterech pomieszczeń.
– Harry. Te ostatnie drzwi po lewej to twój pokój. Zapoznaj się z nim, a ja tymczasem pójdę po Tonks, dobrze?
– Dobrze, panie profesorze – powiedział Harry, po czym poszedł do swego pokoju.
Miejsce w którym miał spędzić kolejne półtora miesiąca było... czarujące. Ściany były białe, a meble czarne ze srebrnymi dodatkami. Tuż przy ścianie, pod oknem stało łóżko, obok niego szafka nocna. Kawałek dalej znajdowało się obszerne biurko. Na ścianie prostopadłej do ściany, pod którą stało biurko oraz na poprzedniej umieszczone były półki z różnorodnymi księgami – od najgłębszych tajników białej magii, poprzez obronę przed czarną magią, zaklęcia, transmutację, eliksiry, na wstępach do czarnej magii kończąc. Potem była jeszcze mała komoda i to wszystko. Jednak Harry wyczuwał tutaj szóstym zmysłem aurę ciepła i spokoju.
Usiadł na czarnym fotelu przy biurku, zastanawiając się, co się stało z jego rodziną. Czy byli bezpieczni? Czy czasem nie stało się nic coś złego?
– Harry – szepnęła Nina. – Harry nic ci nie jest?
– Nic, a co? – odparł chłopak, nieprzytomnie rozglądając się wokół.
– Nie... Nic – zaśmiała się Tonks. – A od pięciu minut to ja siedzę na tym fotelu i zupełnie nie kontaktuję.
Za te słowa, dziewczyna zarobiła w głowę od swojego podopiecznego
– Chodź, drogie dziecię. – I wyszła, udając całkiem poważną.
Harry bez wahania ruszył za nią i udał się do pokoju obok. Był to pokój Niny. Urządzony był w jasnych kolorach, dodawał nadziei i uspokajał.
– Harry, pamiętasz, naszą rozmowę, przed przybyciem tutaj? – Harry skinął głową. – Wtedy miałem ci powiedzieć, że Dursley'owie się ciebie wyparli i ostatecznie wyrzucili cię z domu. Będziesz musiał znaleźć sobie jakiegoś opiekuna prawnego, po którym przyjmiesz nazwisko. Rozmawiałem z Tonks. Jest dorosła, a raczej pełnoletnia, a że nigdy nie miała młodszego brata, bardzo chciałaby się tobą zaopiekować. W końcu i tak spędzicie razem wakacje.
– Ja się zgadzam – powiedział Harry – Czyli, że jak się będę nazywał?
– I z tym, Harry jest kolejny problem, bo... Jakby to powiedzieć...
– Mój prawdziwy ojciec to Amadeusz Serpens Malfoy. – warknęła Nina, po czym wybiegła ze swojego pokoju.
– Wybacz jej. – rzekł Dumbledore. – Dowiedziała się o tym niedawno i próbuje to zrozumieć. Jak widzisz, ciężko jej to idzie. Proszę cię, wybacz jej jak ma na naz...
– A co mnie to obchodzi, że ona ma na nazwisko Malfoy! – krzyknął. – Liczy się to jaka jest!
Krzyczał, ale w głębi serca był spokojny. Kochał Tonks... Nie Tonks. Kochał Ninę jak siostrę i nie obchodziło go to, że teraz będą mieć na nazwisko Malfoy. To nie miało znaczenia, bo... Po prostu nie miało.
Wyszedł z pokoju i ujrzał jak płacząca dziewczyna, klęczy pod jakimiś drzwiami. Bez zbędnych słów, zaciągnął ją do swojego pokoju i położył na łóżku. Sam usiadł w fotelu.
– Nina – szepnął. – Dlaczego płaczesz, przecież to nie koniec świata.
– Jak nie, jak tak – upierała się aurorka. – Jeszcze nigdy, żaden Malfoy nie był aurorem.
Harry zastanowił się nad jej słowami. W końcu sam chciał być aurorem, a to co mówiła Nina było prawdą.
– Hej... Masz jeszcze mnie – zaśmiał się. – Nazwisko nie mówi o tym, kim jesteś. Ono jest tylko dodatkiem, podczas gdy wszystko co najcenniejsze znajduje się tutaj. – Dotknął ręką jej serca.
Nimfadora przytuliła się do ręki swego świeżo upieczonego brata (który był od niej młodszy zaledwie o pięć lat) i spokojnie zasnęła. Harry siedział tak i myślał o tym, co przyniesie mu przyszłość. Z tymi myślami zasnął...
Obudził się dopiero następnego ranka (przespał niecałą dobę), przez zapach świeżego pieczywa. Było mu bardzo przyjemnie i bardzo ciepło. Otworzył oczy i ujrzał czerwonowłosą aurorkę.
– Hej Harry! Mam dobre wieści. Dumbledore załatwił, że wezmę cię pod opiekę jako brata. Dla uczniów Hogwartu będziesz jednak miał na nazwisko Malfoy. A co do mnie to teraz nazywam się Nimfadora... – Mimowolnie się skrzywiła. – ... Yennifer Audacia Malfoy.
– Nawet nie tak źle – przyznał Harry.
– Mogło być gorzej, ale teraz reszta wieści. Wiesz, dlaczego nikt nie powiedział ci, gdzie jesteśmy?
– Nie – rzekł.
– Bo widzisz... To jest największa obrona dla nas samych. Ani ja, ani ty, ani nikt inny poza Dumbledore'em nie wie, gdzie dokładnie się znajdujemy. To Dumbledore będzie nam dostarczał jedzenie. Jesteśmy tutaj zamknięci, mówiąc w skrócie.
– A pozytywne aspekty sprawy? – spytał. – Jeśli w ogóle są.
Nina wyglądała na bardzo zamyśloną. Siedziała na jego fotelu przez pięć minut, po czym westchnęła.
– Nic nie widzę, ale mam kolejne złe. Będziesz się uczył całe wakacje. Ze mną, co prawda, ale zawsze. Dumbledore dał nam rozpiskę.
Chłopak spojrzał na kartkę, którą podsunęła mu Nina pod nos.

Poniedziałek – TRANSMUTACJA
Wtorek – OBRONA PRZED CZARNĄ MAGIĄ
Środa – ELIKSIRY
Czwartek – ZAKLĘCIA
Piątek – BIAŁA MAGIA
Sobota i Niedziela - WOLNE

– Z tego co widzę, to nie jest najgorzej – powiedział. – A teraz, kochana Nimfadorko... Do widzenia, bo chcę się przebrać.
– Oki. Już lecę. A poza tym... Dzisiaj jest środa – eliksiry, więc po śniadaniu zapraszam do mnie, kochany Harrusiu.
Po czym wyszła, trzaskając drzwiami. Harry tymczasem zjadł śniadanie i przebrał się, przypominając sobie w jaki sposób mówiła do niego Nina. To było tak jak... rodzina? Tak, z całą pewnością. Dwudziestoparolatka starała się dać chłopakowi coś, czego nigdy nie miał. A nawet jeśli miał, to nie pamiętał. Harry był jej za to naprawdę wdzięczny.
– No nic – szepnął sam do siebie. – Drżyj Nimfadoro! Oto twoja chwila prawdy! Twój najgorszy uczeń wszech czasów nadchodzi!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Upadły Anioł
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tartaru

PostWysłany: Wto 20:16, 02 Sty 2007    Temat postu:

Podziwiam cię pisać tak to jest normalnie niemozliwe mam nadzieje ze kiedys dojde do twojego poziomu pozdrowka sle

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smok
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Wto 23:15, 02 Sty 2007    Temat postu:

Hmm... Hmm... Zatkało mnie. Nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy. Harry James Malfoy, muszę się przyzwyczaić. Ciekawe co powiedzą na to w Hogwarcie.

Co do błędów. Ortograficznych raczej nie dostrzegłam, jeśli nawet były to nie rzucały mi się w oczy. Interpunkcja, brakuje sporej ilości przecinków.
Dialogi, w kilku miejscach należy dostawić kropkę, w kilku niepotrzebna ona.
Cytat:
– Wybacz jej. – rzekł Dumbledore

- Wybacz jej - rzekł Dumbledore.
Cytat:
– Mój prawdziwy ojciec to Amadeusz Serpens Malfoy. – warknęła Nina, po czym wybiegła ze swojego pokoju.

Niepotrzebna kropka
Cytat:
– Ja się zgadzam – powiedział Harry

- Ja się zgadzam - powiedział Harry.
Może są jeszcze jakieś błędy, lecz w tej chwili nie jestem w stanie wyłowić ich.

Szkoda tylko, iż rozdział jest taki krótki (898 słów). Jeżeli nie masz jakiegoś dobrego pomysłu na wakacje Harry'ego oprócz nauki, to lepiej skrócić ten wątek. Dla czytelnika może to być nużące, wszystkie te opisy lekcji. Chyba, że masz jakieś dobre pomysły. Wszakże ja nie mogę doczekać się już szkoły.

Pozdrawiam
Smoczyca


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bloomi19
Wojownik



Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 23:23, 02 Sty 2007    Temat postu:

Hmm całkiem ciekawe opowiadanie, ciekawe jak potoczy się cała akcja dalej. mam nadzieję, że niedługo pojawi się następna część.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naia Snape
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 18 Gru 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Królestwa Vampirów

PostWysłany: Czw 17:56, 04 Sty 2007    Temat postu: Rozdział 3 - Urodziny i SUM-y

To nowy rozdział. Wiem, że jeszcze wiele w nim brakuje, ale wg. mnie przynajmniej jest lepszy od poprzedniego. Więc zapraszam do czytania:

Rozdział III
Urodziny i SUM-y

Był weekend, a Harry Malfoy zastanawiał się nad sensem pobytu w miejscu, w którym się znajdował. Jak na razie miał pełno minusów i jeden plus, a szukał bardzo uparcie. Jednym z dwóch najważniejszych minusów była tęsknota, przez duże T. Chciał się z nimi zobaczyć, chciał jakiegoś urozmaicenia. Nie, żeby Nina mu przeszkadzała. Co to, to nie, ale w codziennym życiu brakowało mu czegoś... Kłótni Hermiony z Ronem, wspólnych rozmów, a nawet tego głosu, którego Hermiona używała, gdy chciała pokazać im, że powinno powtórzyć Hogwart. Wszystko to było dla niego cenne jak złoto.


W kuchni na Grimmuald Place 12 odbywało się właśnie jedno z ważniejszych zebrań Zakonu Feniksa. Dyskutowano o tym, czy poprosić vampiry, aby ich poparły. Były one naprawdę świetnymi wojownikami.
– Albus, to jest bezsensowne – wtrącił się milczący dotąd Snape. – Wiesz, że wiem wiele na ten temat. Znam ich działania. Nie przyłączą się do żadnej ze stron. Oni walczą tylko przeciw tym, którzy ich zaatakują.
– A skąd ty tyle wiesz, Severusie – warknął Moddy, który pomysł ten popierał całkowicie. – Czyżbyś miał z nimi małe spotkanie...
– Dość! – krzyknął Dumbledore. – Alastorze, proszę przestań. Jeśli chcecie się dowiedzieć, czy Severus jest vampirem, wystarczy spytać. A odpowiadając na wasze pytanie. Nie, nie jest, bo gdyby był nie byłoby tej dyskusji.
– Dziękuję Albusie za wyręczenie mnie w przywileju odpowiedzi – powiedział ironicznie Severus.
– A wracając do tematu...
Snape już dalej nie słyszał. Poczuł nagły ból w ręce, po czym zemdlał.


– Dlaczego tak uważasz, Lucjuszu? – syknął Lord Voldemort. – Nie możemy przecież stracić jednego z najlepszych ludzi...
– Wiem, panie.
Lucjusz Malfoy był teraz jednym z najbardziej zdenerwowanych ludzi świata. Nie dość, że łamał przysięgę, to jeszcze stanął sam, twarzą twarz z Lordem Voldemortem, który w przypływie złości mógł go szybko strząsnąć z powierzchni ziemi.
– Podaj mi więc swe powody, sługo...
– On jest członkiem Zakonu Feniksa i chce cię Panie zniszczyć... Rozmawiał ze mną i mówił jak bardzo cię nienawidzi, Panie... A ja musiałem tego słuchać...
Czarny Pan zaczął się zastanawiać... Podejrzewał tę zdradę od dawna, ale dotąd żaden z jego sług mu o tym nie doniósł, więc uznał, że jest za bardzo ostrożny. Zaufał więc temu... Nie, on nie był człowiekiem. To było zwierzę i nie zasługiwało na zabicie go jak człowieka.
– Lucjuszu, podaj mi rękę. – szepnął Czarny Lord
Lucjusz oczywiście bez wahania spełnił tę prośbę...
– Senese!
Nagle ciało starszego Malfoya przebiegł niewyobrażalny ból. Zaczął próbować wyrwać z silnego uścisku swą dłoń, ale to nic nie dało. Chciał uciec, bezskutecznie. Gdy już stracił wszelką nadzieję, ból minął, a Lord wyszedł z komnaty.


Harry był już pewny tego, co chce zrobić. Nie obchodziło go bezpieczeństwo, bo po co mu to, że żyje, kiedy nie żyje naprawdę tylko wegetuje... Żyje jako, że jego serce bije, ale nic z tego życia nie ma.
– Nina? – szepnął, wchodząc do pokoju dziewczyny. – Słuchaj, jest sprawa.
– Dajesz. – odpowiedziała Nina, siadając na łóżku i pokazując chłopakowi, aby usiadł.
– Bo... Wiesz, że ciebie nigdy mi nikt nie zastąpi, ale... Chciałbym się zobaczyć z Ronem i Hermioną... - powiedział na wydechu.
Nie chciał urazić siostry, ale naprawdę musiał się zobaczyć z przyjaciółmi. To były jedyne osoby, które mu wierzyły. Czuł się z nimi dobrze. Wiedział, że oni na pewno go nie opuszczą.
– Wiesz... – powiedziała tajemniczo. – Musiałabym spytać się Albusa...
– Oki pa! - szepnął chłopak, po czym wyszedł.
Był szczęśliwy. Wiedział, że Nimfa (taki skrót wymyślony od imienia Nimfadora) postara się o to, że był szczęśliwy. To było pewne. Wrócił do siebie i zajął się, jak to określała Nimfadora, odpoczywaniem od wszystkiego i od wszystkich.
Rzucił się na łóżko i spojrzał na miotłę, którą tydzień temu przyniósł mu dyrektor. Przypomniała mu ona o Syriuszu. O tym wszystkim, co ojciec chrzestny mu dał... Wszystko, co Syriusz zrobił dla jego bezpieczeństwa... A on chciał rzucić wszystko, ominąć wszelkie zabezpieczenia, które go chroniły, aby spotkać się z przyjaciółmi... Co w ogóle sobie myślał? Że wszystko zawsze jest tylko dla niego? Że każdy tak jak Syriusz będzie na każde jego zawołanie? W końcu zrozumiał, że świat nie jest taki... idealny jak sobie wcześniej wyobrażał. Być może w końcu zrozumiał moc, którą miało poświęcenie.
Zasnął, a przez sen znów widział Syriusza, ale innego. Nie wydawał się mieć żalu do chłopaka, wręcz przeciwnie. Ojciec chrzestny zaczął coś mówić, ale Harry nic z tego nie rozumiał. Rozróżniał jedynie pojedyncze słowa tj.: „jeszcze”, „czas”, „prawda”, „rocznica”, „śmierć”. Nic nie rozumiał, ale zanim zdążył pomyśleć nad tym snem, czyjaś ręka zaczęła go szarpać.
– Harry! – krzyczała Nina, szarpiąc go gwałtownie
– Co jest? – odkrzyknął Harry, otwierając oczy.
– Ty się pytasz: „Co jest?”? To ja się powinnam zapytać. Wczoraj wieczorem jak ci mówiłam, że jutro wstajemy wcześnie, bo masz załatwioną wizytę na Grimmuald Place, to tylko przytaknąłeś, a dzisiaj jest ósma, a ty śpisz! Powinniśmy być tam za piętnaście minut!
– Aha – odpowiedział inteligentnie.
– Ubieraj się, bo nici ze spotkania z przyjaciółmi.
Chłopak szybko ubrał się w odpowiednie (czyt. zaakceptowane przez Ninę) ubrania. Miał na sobie szare i dość luźne spodnie, a do tego czerwoną bluzę z kapturem, pod którym był czarny, luźny podkoszulek. W takim stroju wyszedł do kuchni, gdzie czekała czerwonowłosa dziewczyna. Wyglądała bosko.
– Dobra, Romeo! – powiedziała. – A może raczej... Śpiąca Królewno. Chodź. Ten świstoklik przeniesie nas na Grimmuald.
Złapał za naszyjnik, który aurorka (przebywająca obecnie na zwolnieniu lekarskim) trzymała na wyciągniętej dłoni.
– A swoją drogą, to ładny ten naszyjnik, co nie? - mruknął, gdy czekali na aktywację.
– Dzięki. Dostałam od Remu... – Nagle się zaczerwieniła i dostała gwałtownego ataku kaszlu.
– Oj... Trzeba będzie z kimś pogadać – zaśmiał się, ale w tym samym momencie przenieśli się do małej kuchni.
Jedno Harry musiał przyznać. Mimo, że była bardzo ładnie odnowiona, to chłopak już przyzwyczaił się do bieli i czerni, więc teraz ta czerwień była okropna. Nie zamierzał nikomu oczywiście nic mówić. Szybko przywitał się z państwem Weasley i pobiegł do pokoju, który powinien zajmować Ron.
Usłyszał przez drzwi jak odgłosy jakiejś kłótni, więc wszedł, ale nie ujrzał tam Rona... Okazało się, że w pokoju rzeczywiście ktoś się kłócił, ale nie Hermiona z Ronem, ale Hermiona z jakimś brązowowłosym chłopakiem.
– Harry! – pisnęła Hermiona, rzucając się chłopakowi na szyję. – To jest eee... mój przyjaciel Orfeo Costello.
– Harry – przedstawił się chłopak, podając rękę towarzyszowi Hermiony. – Hermi... Bo wiesz... Musimy pogadać.
Granger uśmiechnęła się do niego promiennie, po czym szepnęła coś na ucho do swego „kolegi” i wyszła z Harry'm do pokoju Rona.
– HARRY! – ryknął Ron, powalając na kolana Malfoya.
Kiedy już wszyscy się przywitali, Harry stwierdził, że musi powiedzieć przyjaciołom wszystko. Od przepowiedni do zmiany nazwiska.
– Usiądźcie proszę – Sam jednak zaczął krążyć po pokoju. – Pod koniec roku, po tym jak Syriusz... Jak Syriusz zginął w Ministerstwie Magii, Dumbledore powiedział mi o przepowiedni, którą chciał Voldemort. Nie pamiętam jej dokładnie – skłamał. – Ale chodzi w tym wszystkim o to, że albo Voldemort zginie z mojej ręki, albo ja z Voldemorta.
– Albo morderca, albo ofiara? – powiedziała czarnowłosa dziewczyna, wchodząc do pokoju.
Wyglądała na piętnaście lat. Miała czarne, długie włosy i ogromne czarne oczy. Ubrana była w czarne jeansy i czerwony T-shirt.
– Kim jesteś? – warknął Harry. – Nie słyszałaś, że nie ładnie podsłuchiwać.
Sam sobie się dziwił, że był dla nieznajomej taki ostry. Po prostu był okropnie zdenerwowany i wyładował się na dziewczynie.
– Jestem Corinne – powiedziała, nie zmieszana ostrym tonem chłopaka. – Harry Malfoyu, wierz, że sny prawdę mówią. Choć czasem wydaje się nierealna.
Wyszła, a Ron i Hermiona patrzyli na Harry'ego tak, że prawie przebijali go na wskroś.
Ron był wściekły. Patrzył się na swego przyjaciela, wyraźnie sugerując, że jest w stanie zerwać przyjaźń, gdyby tylko nie uzyskał zadowalających go wyjaśnień.
– Czy ona powiedziała M-A-L-F-O-Y-U? – przeliterował Ron. – Corinne jest wróżbitką i nigdy się jeszcze nie pomyliła.
– Tak. I ma rację, ani zanim cokolwiek powiecie, posłuchajcie. Ojciec Niny, znaczy się Nimfadory był starszym bratem ojca Dracona. Nie wiem co stało się Dursleyom, ale musiałem zmienić nazwisko. Zostałem bratem Niny. Nic więcej mnie z Malfoy'ami nie łączy, ale Nimfa to moja siostra. Proszę... Czy nazwisko to nie jest tylko dodatek? Czy widzicie we mnie jakieś zmiany? Nie, bo jestem taki sam. Wy macie rodziny, macie tatę, mamę i rodzeństwo, a ja nic nie miałem... To, co zaproponowała mi Nina było dla mnie... cenniejsze niż złoto. Tak właśnie jak wasza przyjaźń... Wiem, że to jest trudne do zrozumienia, mnie samemu zajęło wiele czasu... Wciąż nie rozumiem, dlaczego się zgodziłem...
– Har...
– Daj mi skończyć, Hermiono. Chciałem tylko powiedzieć, że jeśli... Że jeśli będziecie chcieli odejść – odejdę. Bo szanuję wasze zdanie i rozumiem, jeśli nie chcecie się ze mną przyjaźnić, ale jeśli odejdziecie, nie wybaczę wam tego, bo jesteście prawdziwymi przyjaciółmi, którzy są cenniejsi niż wszystko na ziemi...
Hermiona była bardzo zaskoczona. Spodziewała się kolejnej prawie niewiarygodnej historii, że Harry jest bratem Malfoya, ale to, co im teraz powiedział było niewiarygodne. Najbardziej niewiarygodne w tym całym tekście, było to, że Harry przyznał im się bez problemu.
– Ciężko jest, ale rozumiemy. – powiedzieli równocześnie jego przyjaciele.
– I jeśli postawisz mi dwa desery lodowe wszystko będzie w porządku. Chyba. – zaśmiał się Ron
– Zgoda. To co ciekawego oprócz przybycia tej dwójki tu się działo? - zapytał.
Rozmowa przebiegała w bardzo miłej atmosferze, jednak Harry wciąż przypominał sobie słowa Corinne. Musiała być naprawdę wróżką, gdyż skąd mogła wiedzieć o śnie z Syriuszem... Ale przecież nie z niego nie dowiedział. Tylko parę słów, które sensu nie miały. Pod wieczór, około szóstej Ron i Hermiona nagle się ulotnili, ale Harry i tak nie zszedł na dół, bo słuchał muzyki, którą puścił Ron.
Nagle usłyszał krzyki na dole. Nie patrząc na swoje bezpieczeństwo zbiegł na dół z różdżką w ręce. W kuchni było ciemno, ale wyraźnie słychać było krzyki. Odwrócił się do tyłu i...
– WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! – ryknęli wszyscy zebrani.
Malfoy spojrzał na ludzi, którzy go otaczali. Był tam zebrany cały Zakon Feniksa, nawet Snape, który wyglądał bladziej niż zwykle. Inaczej się też zachowywał. Bardziej mechanicznie. Nie zwracając na to uwagi, zaczął przyjmować życzenia. Pierwsza była Nina.
– No i co ja mam ci życzyć, braciszku. Zdrowy jesteś, szczęśliwy – to widać, ładny też, więc ja ci życzę, abyś dostał dobre oceny z SUM-ów, bo wszystko inne masz. – powiedziała. – Aha! Jeszcze prezent!
Podała mu czarny kamyczek na zwykłym sznurku. Był bardzo ładny. Cały czarny, ale w niektórych miejscach przecinany jasnymi żyłkami. Założył go na szyję, ale zanim zdołał podziękować Ninie, ta odeszła w stronę Remusa Lupina.
– Wow! Stary dostałeś Kamień Zwierzeń! To jest bardzo podobne do myślodsiewni, tyle, że myśli przechowywane są w kamyku. – krzyknął Ron, podchodząc do Harry'ego.
Harry był zachwycony. W końcu będzie mógł się pozbyć niechcianych myśli. Prezent był wspaniały.
– No to drogi kumplu! Wszystkiego dobrego z okazji urodzin, mam nadzieję, że na następne nas gdzieś zaprosić, bo kto pomyślałby, żeby wszystko robić za ciebie. Oj... Rażące zaniedbanie. A tak serio to od całego Zakonu plus nas dostaniesz jeden prezent.
– O, właśnie cię szukałam Harry – krzyknęła Hermiona, nie patrząc na to, że rudzielec stał obok. – Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin, żebyśmy wszyscy przeżyli tę wojnę!
Ron wywrócił oczami, ale po chwili podał chłopakowi długi pakunek, ale zanim Harry go otworzył przemówił Dumbledore. Przemowa była długa, ale piękna. Przynosiła nadzieję. Słowa ludzkie przeplatały się ze śpiewem Feniksa. Była tam zawarta nadzieja na przetrwanie wojny, ludzie patrzeli się jak zauroczeni... Oprócz czwórki osób. Owszem przemowa im się podobała, ale nie zahipnotyzowała ich. Orfeo, Corinne, Snape i Harry.
–... Tak więc Harry z okazji twoich urodzin, postanowiliśmy zabrać cię w pewne miejsce. Wraz z... Ronem, Hermioną, Orfeo i Corinne pojedziecie na kwalifikacje do Narodowej Drużyny Anglii w ostatnim tygodniu wakacji! Uznaliśmy też, że wraz z Niną zostaniecie tutaj, gdyż niebezpieczeństwo minęło... – skończył Dumbledore
– Jakie niebezpieczeństwo? – wyrwało się chłopakowi
– Dowiesz się, Harry, ale nie teraz i nie tutaj – rzekł Dumbledore.
– Al...
– Powiedziałem, później! – powiedział ostrzej Albus – Aha. Byłbym zapomniał. Wasze wyniki egzaminów.
Wyciągnął z kieszeni szaty trzy koperty, po czym podał je dzieciom. Harry był wniebowzięty czytając swe wyniki. Spojrzał jeszcze raz na swoje wyniki.

– Harry! Harry! – krzyczała Hermiona zaglądając mu przez ramię. – Jestem na liście do losowania do wyjazdu!
– Świetnie, Hermiono. Ja też się załapałem – odpowiedział spokojnie, nadal nie wierząc w to, co przeczytał.
– No to świętujemy! – krzyknęli Weasleyowie.
Chłopak bawił się jak nigdy. Po północy wkroczyła do akcji McGonagall, rekwirując cały alkohol, ale i tak było świetnie. Zaprzyjaźnił się z tymi „nowymi”, bo okazali się bardzo mili, a i tak musiał z nimi spędzić resztę wakacji. Cieszył się z prezentu urodzinowego, był wesoły. Poszedł do łóżka około piątej rano i zasnął kamiennym snem, zmęczony po całym dniu wrażeń.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bloomi19
Wojownik



Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Wto 19:12, 09 Sty 2007    Temat postu:

opowiadanie super czytałam je też na blogu, mam nadzieję, że następna część pojawi się już nie wkrótce. Życzę dżo weny!Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smok
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Sob 14:02, 13 Sty 2007    Temat postu:

Napisałam bardzo długi komentarz, ale diabli go wzięli i muszę pisać jeszcze raz. Nie mam zamiaru tracić znowu tyle czasu, więc będę się streszczać i od razu przejdę do sedna:
JESTEM TEMU ROZDZIAŁOWI NA NIE. Wydaję mi się, iż nie przemyślałaś do końca jego fabuły, w wyniku czego powstało mnóstwo swego rodzaju głupot: Snape przychodzi na przyjęcie urodzinowe swego najgorszego wroga ( i co jeszcze, może składa mu też życzenia urodzinowe? "Wszystkiego Najlepszego, Potter, abyś długo żył,a jeszcze dłużej zatruwał mi życie na lekcjach"?), - Nina - [...] - Dajesz... (matko borska, co to jest? rozmowa jak z jakiegoś blokowiska, gdzie rozmawiają ze sobą jacyś dwaj skejci), nowi przyjaciele (ciekawe skąd się nagle wzięli), Dumbledore na przyjęciu Pottera wygłasza przemowę na temat wojny ( borze, to jest niczym rozmowa o pogrzebie na weselu), na urodzinach był alkohol (a gdzie była Molly Weasley? ona na pewno nie mogłaby patrzeć na to spokojnie. och, na szczęście wkroczyła McGonagall), no i te oklepane sumy, planowany sojusz z vampirami (przepraszam, co to są vampiry, bo ja chyba nie znam takiego słowa w języku polskim, wampiry to i owszem, ale nie vampiry). Coś jeszcze było w poprzednim komentarzu, ale zapomniałam co to było. Poza tym gdzieś brakowało przecinka, gdzieś było powtórzone kilka razy "niewiarygodne", gdzieś był błąd stylistyczny w zdaniu, bladziej (a co to takiego?), mam wrażenie, że znowu coś pominęłam.

Czekam na kolejny rozdział, byle lepszy od tego.
Życzę Ci dużo weny.
Smok


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamuril Sirfalas
KRÓLOWA



Dołączył: 25 Maj 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pałac Mithgaru

PostWysłany: Sob 20:50, 13 Sty 2007    Temat postu:

Przeczytałam i jestem zafascynowana pomysłem , tez jak poprzednicy chciałabym dowiedzieć się jak zareagują w Hogwarcie szczególnie Malfoy ale to pewnie jeszcze trochę czasu. Wszystkie rozdziały dobre a co do ortografii to sama mam z nią duże kłopoty więc nie krytykuję. Ciekawa jestem tych kwalifikacji i tego co stalo się z Severusem że zbladł.Życzę dużo wolnego czasu na pisanie i weny

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Naia Snape
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 18 Gru 2006
Posty: 20
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Królestwa Vampirów

PostWysłany: Śro 20:47, 17 Sty 2007    Temat postu:

Dzięki ci Smoku, za szczerą wypowiedź. Przyznam szczerze, że nie pomyślałam nad fabułą i tak właśnie wyszło.
Pozdrawiam
Naia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin