Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna MITHGAR ŚWIAT FANTASY
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE NA http://mithgar.jun.pl/
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Magia Świąt [M]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Carmen Black
Obywatel



Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Czeluści

PostWysłany: Czw 23:45, 18 Sty 2007    Temat postu: Magia Świąt [M]

Tekst napisany na konkurs: Gwiazdkowy Order Skrzaciego Kastanietu, organizowany na Forum Mirriel. Życzę miłego czytania!

Pozdrawiam,
Carmen Black


Magia Świąt

Królowa Śniegu

Draco Malfoy zawsze uważał, że Magia Bożego Narodzenia to wymysł mugoli. Dla niego święta były tylko tradycją, której należało dotrzymywać, owszem, ale tak naprawdę niczego nie wnosiła.
Święta zawsze kojarzyły mu się z willą przystrojoną w girlandy zielono-srebrnych łańcuchów, miliony latających świeczek i kolorowych ogników. Na środku salonu zawsze stała wielka choinka, sięgająca sufitu i ociekająca srebrem. Pod nią ustawione były zaś prezenty. Draco nigdy nie mógł pojąć ich idei.
Kiedyś, kiedy był małym dzieckiem marzył o własnej miotle wyścigowej. Całymi dniami chodził za ojcem i prosił go o najlepszą na świecie miotłę. Na Gwiazdkę dostał małą, dziecięcą miotełkę i chłodne spojrzenie od ojca, kiedy w przypływie radości objął go i wylewnie podziękował. Już nigdy więcej o nic nie poprosił.
Wigilia Bożego Narodzenia była tym, czego mały Draco nie mógł znieść. Zawsze, jak na grzecznego chłopca przystało, musiał być ubrany w odświętne szaty. Potem uroczysta kolacja, w czasie której zmuszony był wysłuchiwać ojca i dziadka rozmawiających przyciszonymi głosami o polityce lub dywagacji babki na temat głupoty Dumbledore’ a.
Matka nigdy nie brała udziału w takich dyskusjach. Chłopak wiedział, że Narcyza była kobietą idealną. Potrafiła milczeć i mówić wtedy, gdy było to konieczne. Była piękna, jak królowa śniegu. Z czasem Draco zaczął ją tak nazywać, bo rozkwitała dopiero w zimę.
Jego Królowa Śniegu miała blond włosy i niebieskie oczy z tym stalowym błyskiem charakteryzującym cały ród Blacków, z którego się wywodziła. Nosiła imię najpiękniejszego z kwiatów, ale to ona była kwiatem. Zimowym kwiatem lodu.
W drugi dzień świąt Malfoyowie zawsze organizowali bal. Wielki i wystawny, taki, którego nie powstydziłaby się rodzina królewska. Jego matka co roku dyrygowała zastępem skrzatów roznoszących półmiski z potrawami. Nawet w tak prozaicznej czynności potrafiła wyglądać dystyngowanie.
Kiedy przychodzili goście Draco towarzyszył matce i ojcu przy ich witaniu. Później zabierał najmłodszych i razem szli do salonu, do tej jego części, gdzie dorośli nie mieli nic do gadania, gdzie ich świat nie miał dostępu. Dzieci miały własne problemy i własne zmartwienia, i nie potrzebowały dodatkowych ton kłopotów, którymi zajmowali się rodzice.
Z czasem Draco coraz bardziej zaczął upodabniać się do ojca. To samo wystudiowane, chłodne spojrzenie i kpiący uśmieszek nie schodzący z twarzy. To ostatnie odziedziczył po matce, Królowej Śniegu. Rósł na kolejnego Malfoya.
Powoli zaczął już zapominać, że święta powinny mieć w sobie magię. Przyzwyczaił się, że wszystko jest sztuczne. Już nie przeszkadzał mu brak kolęd śpiewanych przy stole. Był w końcu tym, czym być powinien. Marionetką w rękach rodziny.

Złoty Chłopiec

Potem przyszedł czas na pójście do Hogwartu. Jedenastoletni Draco był już młodszą kopią swojego ojca. Crabbe i Goyle chodzili za nim krok w krok. Wszyscy Ślizgoni patrzyli na niego z podziwem i dziwili się, że w taki młodym wieku można mieć tak wielki posłuch.
Pławił się w tym wszystkim. Ciągle było mu mało i mało, chciał więcej. Nieustające kłótnie z Potterem i jego bandą zapewniały mu poważanie, ale jemu unaoczniały, że tak naprawdę jest tylko małym, zagubionym dzieckiem. Bo Potter nie musiał się wysilać, żeby mieć przyjaciół, którzy gotowi są pójść za nim nawet do piekła i z powrotem.
W końcu zaczęły się przygotowania do świąt. Po szkole zaczęły latać śpiewające kolędy duchy. Flitwick dwoił się i troił, żeby stojące w Wielkiej Sali choinki były jak najbardziej oryginalne.
Draco musiał przyznać, że mu się to udało, kiedy na szczycie jednej zobaczył szpic w kształcie kangura w kapeluszu. Następnego dnia został on jednak zmieniony na zwykłą gwiazdę. Chłopak przypuszczał, że była to sprawka Severusa Snape’ a, który świąt nienawidził, ale jeśli był już zmuszony do ich obchodzenia, to dbał o granice dobrego smaku.
Przygotowania co roku wyglądały tak samo. Nawet wtedy, kiedy wiadome już było, że Czarny Pan się odrodził i jego armia siepaczy zaczęła zbierać krwawe żniwo. Teraz jednak po Hogwarcie zaczął krążyć skrzat z kastanietami. Najczęściej był to Zgredek, który najwyraźniej chciał zdenerwować młodego Malfoya, bo za cel swoich artystycznych zapędów wziął sobie lochy.
Pod koniec wakacji między piątym a szóstym rokiem nauki Draco podjął decyzję o wstąpieniu w szeregi Czarnego Pana. Nie miał jeszcze znaku, ale naznaczenie go było kwestią czasu. Musiał tylko zabić Dumbledore’ a. To, co pamiętnej nocy działo się w Hogwarcie na zawsze zapadło mu w pamięć.
Później wraz ze Snape’ em musieli się ukrywać. A gdzie znaleźć lepsze schronienie niż wśród mugoli? Kto szukałby tam dwóch czarodziei?

Prawdziwa Magia

Pół roku minęło odkąd zamieszkał w mugolskim Londynie. Przez ten czas zdążył się przyzwyczaić do nie używania różdżki. Szczególnym uczuciem zapałał do kina, w którym spędzał pięćdziesiąt procent swojego czasu.
Teraz, w wigilię, spacerował wyludnionymi ulicami. W oknach wszystkich domów widać było uśmiechnięte twarze dzieci, które wypatrywały pierwszej gwiazdki. W tle słychać było odtwarzane z płyt kolędy.
Usiadł na ławce na przystanku i zapatrzył się w światła miasta. Dosiadła się do niego wychudzona nastolatka, swoim wyglądem bardziej przypominająca bezdomnego niż szczęśliwą osobę. Dziewczyna szczelniej opatuliła się wyświechtaną kurtką. W ręce trzymała kartkę, na którą patrzyła z miłością.
Draco zajrzał jej przez ramię. Widział rozmywający się już rysunek złotowłosego aniołka z wędką. Pod spodem widniała dedykacja napisana niewprawną ręką dziecka: Dla mojej najukochańszej siostry.
Malfoy sam nie wiedział czemu, ale zaprosił nastolatkę do swojego mieszkania. Zrobił herbatę, zjedli razem kolację, złożyli sobie życzenia, a potem się pożegnali.
Dziewczyna odeszła niknąc w mroku wigilijnego wieczoru. Zatrzymała się jeszcze pod latarnią i pomachała stojącemu w oknie młodemu mężczyźnie. Uśmiechnęła się do niego i tanecznym krokiem pobiegła w stronę Tamizy.
Na stole w kuchni Draco znalazł kartkę, którą kurczowo ściskała dziewczyna. Nigdy jej nie wyrzucił.
Dopiero na łożu śmierci, kiedy był już starym człowiekiem zrozumiał, co pięknego kryło się w świętach. Nie chodziło o wspaniałe choinki, czy wymyślne prezenty. Czasem wystarczył jeden uśmiech, żeby świat przestał być ponury.
Prawdziwa magia kryje się w ludzkich sercach.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bloomi19
Wojownik



Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 20:41, 19 Sty 2007    Temat postu:

Nie wiem czy to było tłumaczenie czy własne opowiadanie ale bardzo mi się podobało.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smok
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pią 22:22, 19 Sty 2007    Temat postu:

Cytat:
Nie wiem czy to było tłumaczenie czy własne opowiadanie ale bardzo mi się podobało.

Carmen NAPISAŁA tę miniaturkę na potrzeby konkursu świątecznego na Forum Literackim Mirriel.


Co do utworu:
Jest to ładny tekst, zawiera w sobie wyjątkową magię świąt.
Najbardziej podoba mi się podzielenie tekstu na okresy z życia Draco. Każdy z tych momentów miał wpływ na życie Malfoya. Największe wrażenie że tak powiem wywarł na mnie trzeci okres, który nazwałabym okresem mugolskim i zmiana wywołana jedną, ale jakże ważną kartką i przepięknym gestem, zmiana na cale życie.
Cytat:
Prawdziwa magia kryje się w ludzkich sercach.

Piękne


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Smok dnia Pią 22:43, 19 Sty 2007, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Tamuril Sirfalas
KRÓLOWA



Dołączył: 25 Maj 2006
Posty: 47
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Pałac Mithgaru

PostWysłany: Pią 22:37, 19 Sty 2007    Temat postu:

Bardzo piekny tekst , wzruszyłam się bo ja czasami w świętach też widzę sztuczność ale drobiazg jakiś może sprawić że patrzę na to całkiem inaczej. Naprawdę zasłużyłaś na nagrodę Carmen bo masz talent a powiem ci skrycie że jestem fanką twoich opowiadań.
A co do tekstu zaintrygowała mnie teoria o ucieczce do świata mugoli dość ciekawe rozwiązanie szczególnie ta przemiana Draco za sprawom mugolskiej dziewczyny i jednego spotkania. Zastanawiam się skąd czerpiesz inspiracje do fabuł twoich opowiadań bo piszesz interesująco . Twoja twórczość naprawdę potrafi wciągnąć.
Życzę weny i dużo wolnego czasu


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin