Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna MITHGAR ŚWIAT FANTASY
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE NA http://mithgar.jun.pl/
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kamienie Wiedzy (zawieszone)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 17:01, 21 Sie 2006    Temat postu:

Rozdział 11


Samotna postać sunęła wolnym krokiem przez ulicę Grimmauld Place, gdy niespodziewanie z domu podobnego do innych w tym miejscu wyszło pięciu mężczyzn. Po kilku sekundach zauważyli ruszyli w jej kierunku.
- No proszę – odezwał się wysoki brunet uśmiechając się złowieszczo.- Jakiś idiota łazi naszą ulicą, a teraz musi zapłacić.
- Odejdźcie, a nie stanie się wam krzywda – rzekł zakapturzona postać.
- Naprawdę, a co nam zrobisz, chłopczyku? – Zapytał drwiąco blondyn.
- Andrew, on chce się z tobą zabawić – mruknął inny.
- Dobrze wam radzę, bo inaczej wezwę moją przyjaciółkę, a ona nie lubi ludzi.
- Jeszcze jedna dziwka do przelecenia – warknął ten, który najprędzej był ich szefem.
- Jak chcecie, ale ostrzegałem – oświadczył i zamknął oczy, aby po kilku sekundach uwolnić trochę mocy.- Przybądź pani zniszczenia.
Wykonał dłonią okrężny ruch, a po chwili w tamtym miejscu powstała wyrwa przypominająca magiczny portal. Czas płynął i po kilku sekundach powiększył się do rozmiarów dorosłej osoby. Po drugiej stronie ukazała się zbliżająca się postać odziana w całkowicie czarną szatę postrzępioną na dole, a z pod niej wystawały jedynie świecące się oczy, które wyglądały jakby się płonęły ogniem. Wyszła i rozejrzała się, a gdy dostrzegła młodzieńca odezwała się mrożącym krew w żyłach głosem.
- Witaj, wybrańcu! Czemu mnie wezwałeś?
- Mam do ciebie prośbę – powiedział po chwili.- Oni – wskazał na pięciu mężczyzn – chcieli cię poznać.
- Wobec tego niech się tak stanie, lecz będzie to ostania rzecz jaką widzieli – oświadczyła, a w kościstej dłoni pojawiła się kunsztownie wykonana kosa.- Zabiorę was w podróż życia.
Odziany w płaszcz podróżny Potter uśmiechnął się lekko na myśl o nich, gdy uciekali przed jego iluzję, a on ruszył dalej w stronę dawnego domu Black’ów. Kątem oka obserwował jak ta grupa wielkich bandytów biegnie na oślep chcą uniknąć objęć Śmierci. W końcu pozwolił stworzonemu przez siebie obrazowi rozpłynąć się, lecz Mugole uciekali dalej nie oglądając się za siebie.
W końcu dotarł na miejsce i w myślach odtworzył hasło, które otrzymał rok wcześniej, a wykorzystując telepatię przekazał je Uszatkowi. Jednym płynnym ruchem dłoni otworzył drzwi bez najmniejszego hałasu. Wkroczyli po cichu do przedpokoju, aby po kilku sekundach znaleźć się w salonie i usiąść na jednym z foteli.
- Uszatku, idź się przespać – rzekł do stworzenia.
- Tak, sir – pisnął skrzat i ułożył się z boku na drugim fotelu.
Młodzieniec uśmiechnął się lekko i usiadł na ziemi, aby po kilku sekundach zabezpieczyć drzwi zaklęciem oraz utworzyć tarczę ochronną po drugiej stronie. Dopiero w tej chwili zaczął uwalniać swoją moc, która z każdą upływającą sekundą stawała się coraz silniejsza, lecz dzięki jego dobremu sercu zsyłała wspaniałe sny wszystkim ludziom przebywającym w budynku. W końcu rozpoczął penetrację umysłów od najstarszych i po kolei je przeglądał.
- Pani Weasley nie, jej mąż też nie – mruknął sam do siebie.- Remus jest czysty. Tonks ma kosmate myśli o Charlie’m i jedynie o nim, a bliźniacy nienawidzą i Percy’ego i Tomusia. Hermiona go nienawidzi za zło, które wyrządza. Ginny dalej nie może mu wybaczyć komnaty, ale nie jest szpiegiem. Malfoy? – Zamyślił się i zagłębił w jego umysł oraz zaczął przeglądać wspomnienia, lecz tylko te najświeższe, aż w końcu natrafił na walkę niedaleko jego domu i rozmowę z Mistrzem Eliksirów.- Odpada – rzekł uśmiechając się lekko, aby po chwili zrozumieć kto pozostał do sprawdzenia.- Ron? Zobaczmy.
Zagłębił się w umysł przyjaciela i powoli obserwował szukając jakiegoś zdarzenia, aż w końcu trafił i puścił je normalnie.

Samotny rudzielec siedział sobie pod drzewem rozmyślając o tym co się ostatnio dzieje, gdy niespodziewanie z tyłu odezwał się głos.
- Witaj, Ron!
- Czego chcesz zdrajco? – Warknął siedzący.
- Ja nie zdradziłem rodziny, a ona mnie – odparł.- To wy wybraliście stronę Dumbledore’a oraz tym podobnych głupców. Sam pomyśl o jego Złotym Chłopcu i jak naraża przyjaciół na śmierć.
- Nic nie rozumiesz.
- Naprawdę – rzekł z kpiną.- Ja wybrałem swoją stronę, która zapewni mi to o czym zawsze marzyłem.
- Ciekawe co?
- Władzę i bogactwo – odparł uśmiechając się lekko.- Możesz wiele osiągnąć, lecz to oznacza odrzucenie dawnych przyjaciół i zaufanie nowym.
- Co masz na myśli?
- Przyłącz się do Czarnego Pana i szpieguj dla niego, a zdobędziesz więcej niż kiedykolwiek marzyłeś – oświadczył.- Z czasem zdobędziesz wszystko o czym marzysz i może staniesz się dyrektorem Hogwartu jak zwyciężymy.
- Nie wiem.
- Czego nie wiesz?
- Co z Hermioną?
- Jak zechcesz to zatrzymasz ją dla siebie, aby służyła ci – powiedział spoglądając na brata.- Nawet będzie mogła zostać twoją nałożnicą, lecz musisz się zgodzić, gdyż my jesteśmy o krok od zwycięstwa. Zostań tak jak i ja Śmierciożercą.
- Jesteś...
- Tak, Ron – przerwał mu spoglądając na niego z uśmiechem.- Pomyśl co możesz osiągnąć oraz, że będziesz potężniejszy od Potter’a.
Młodszemu z rudzielców oczy się zaświeciły, gdy pomyślał o majątku jaki by zdobył przyłączając się do sług Voldemorta i jak zazdrościć mu będzie Harry z Hermioną.
- Zgoda!

Pozwolił swobodnie płynąć myślą Rona, a sam wycofał się z jego umysłu całkowicie tuszując swoją obecność. Otworzył oczy oraz wstał podchodząc do okna i spoglądając na ulicę pokrytą całunem nocy.
- Ufałem ci, przyjacielu – szepnął w przestrzeń.- Zdradziłeś mnie tak samo jak Glizdogon moich rodziców.
Stał w oknie kilkanaście minut, aż w końcu zmęczony położył się na kanapie i zasnął, a moc magiczna, którą uwolnił z upływem czasu zanikła całkowicie, lecz zabezpieczenia założone na salon pozostały.

Lord Voldemort siedział na swoim tronie oraz spoglądał na parę swoich sług z uwagą.
- Jakie wieści przynosicie?
- Panie, w Hogwarcie nie zaszły żadne zmiany, a jedynie Dumbledore martwi się o chłopaka i nie wie co robić.
- Dobrze – rzekł spoglądając na niższego z mężczyzn.- Coś jeszcze, Flitwick?
- Zwrócił się do Ministerstwa Magii o pomoc przy ochronie szkoły.
- Zajmiesz się tym, Weasley – warknął Riddle.- Ma dostać najgorszy, najbardziej fajtłapowatych aurorów jakich posiada Ministerstwo
- Oczywiście, panie.
- Teraz powiedz co w ich Kwaterze?
- Spodziewają się ataku na pociąg, lecz nie wiedzą czy to nastąpi i dlatego chcą, aby członkowie Zakonu pojechali w nim – odparł zapytany.
- Dasz radę coś z tym zrobić?
- Postaram się, panie. Zgodnie z regulaminem jedynie kadra nauczycielska, aurorzy oraz uczniowie mogą nim jeździć, a więc jako młodszy sekretarz mam możliwość zakazania im wstępu do wagonów.
- Dobrze – rzekł Voldemort uśmiechając się zimno.- Wyślesz najgorszych jakich macie.
- Będzie jak sobie życzysz, panie.
- Flitwick, jak ci idzie zdobywanie zaufania Dumbledore’a?
- To powolny proces, panie – powiedział spoglądając na mężczyznę siedzącego na tronie.
- Czemu?
- Nie mogę wyskoczyć, iż chcę walczy. Chyba, żeby...
- Mów – warknął Riddle.
- Wybacz, panie. Myślałem o ataku na mojego brata i jego rodzinę, gdyż wówczas miałbym powód, aby zacząć walczyć z tobą.
- Jak chcesz to potrafisz myśleć – odezwał się ich władca po kilku minutach, gdyż rozmyślał nad słowami swego sługi.- Zginą, ale dopiero po zabiciu szlam i zdrajców krwi w pociągu. Możecie odejść.
Po kilku sekundach pozostał sam i poświęcił się rozmyślaniom o swoich kolejnych posunięciach.

Dochodziła godzina piąta, gdy Harry Potter obudził się w salonie i jednym ruchem dłoni zdjął zabezpieczenia jakimi otoczył pomieszczenie. Dostrzegł skrzata siedzącego oraz czekającego na polecenia.
- Uszatku, udaj się do kuchni i przygotuj śniadanie dla nas – powiedział spoglądając na magiczne stworzenie.- Niedługo tam przyjdę.
- Oczywiście, sir.
Sam udał się do łazienki, aby wykonać poranne czynności i po kilkunastu minutach skierował się do pokoju, który zajmował Ron. Szybko zabezpieczył pokój zaklęciem wyciszając go całkowicie, a jednocześnie obserwując zdrajcę. Założył kaptur na głowę oraz jedną myślą wyczarował metalowe łańcuchy, które oplotły rudowłosego młodzieńca. Od razu usłyszał krzyki oburzenia, lecz zlekceważył je obserwując jak najmłodszy syn państwa Weasley rzuca się oraz próbuje uwolnić.
- Nie dasz rady – powiedział spoglądając na niego.
- Kim jesteś? – Zapytał wystraszony, gdy tylko się uspokoił.
- Twoim koszmarem, zdrajco – odparł.- Zabiłbym cię od razu, ponieważ wiem czemu wybrałeś losy zdrajcy rodziny, lecz poczekam, aż twoja rodzina się dowie.
- Co oni mnie obchodzą? Nic – warknął wściekły.- Jestem dumny, że zostanę Śmierciożercą.
- W końcu Percy obiecał ci bogactwo – rzekł, a widząc jego zdziwioną minę dodał:- Tak, wiem o nim. Sprawdziłem w nocy umysły wszystkich mieszkańców tego domu, ponieważ mój szpieg doniósł, iż zdrajca nie ma wstępu na zebrania, a przebywa tutaj.
- Kim tak naprawdę jesteś? – Odezwał się kilka minut później, gdy zrozumiał, że nie wymiga się od tego.
- Na pewno nie twoim przyjacielem – warknął i jednym ruchem dłoni sprawił, iż stracił głos oraz zaczął lewitować nad łóżkiem.- Przeniesiemy się do salonu, gdyż tam poczekasz dopóki reszta mieszkańców się nie obudzi.
W końcu dotarli do pomieszczenia gdzie zostawił unieruchomionego oraz zamkniętego Weasley’a, a sam skierował się do kuchni. Usiadł na krześle, a skrzat podał mu śniadanie.
- Dziękuję, Uszatku – powiedział i zabrał się za posiłek.
- Zawsze do usług, sir – pisnął skrzat.
Nie zdążył zjeść, gdy do pomieszczenia wszedł Remus Lupin i widząc człowieka z twarzą ukrytą pod kapturem wyciągnął różdżkę. Cicho zaczął podchodzić.
- Nie radzę próbować, profesorze – odezwała się niespodziewanie postać.- Zrobię panu krzywdę, a tego obaj byśmy nie chcieli.
- Kim jesteś? – Zapytał zdenerwowany.
- Przyjacielem – odparł.- Proszę rzucić zaklęcie wyciszające na drzwi, a zdejmę kaptur.
- Dobrze – oświadczył i wykonał jeden skomplikowany ruch różdżką w kierunku drzwi.- Już.
Spojrzał na mężczyznę oraz szybkim ruchem odsłonił swoją twarz.
- Chyba was trochę nastraszyłem – rzekł z uśmiechem Potter.
- Harry – krzyknął i przytulił młodzieńca.- Gdzieś ty się włóczył?
- Tu i tam, ale głównie uczyłem.
- Czego?
- Magii, która jest prawdziwa i potężna.
- Cieszę się, a i reszta będzie zadowolona z tego, że wróciłeś.
- Zje pan coś?
- Chętnie – odparł wilkołak.
- Uszatku, przygotuj śniadanie na profesora – polecił.
- Czego pan sobie życzy, sir? – Zapytał piskliwym głosem skrzat.
- Mogą być tosty oraz kawa – powiedział do magicznego stworzenia, a po chwili zwrócił się do młodzieńca:- Mów mi Remus, gdyż już nie jestem nauczycielem.
- Dobrze.
- Kiedy przyjechałeś?
- W nocy, ale musiałem coś załatwić.
- Co zrobiłeś?
- Znalazłem szpiega, który donosił Tomusiowi - odparł.
- Kto to jest?
- Ron...
- Jesteś pewny?
- Tak, ponieważ sprawdziłem umysły wszystkich osób mieszkających tu w danej chwili i u niego trafiłem na ciekawe wspomnienie.
- Jakie?
- Chcesz zobaczyć?
- Potrzebna jest myślodsiewnia, a my jej nie mamy – mruknął.
- Phi, masz coś lepszego.
- Ciekawe co?
- Mistrza iluzji – powiedział i wskazał dłonią w jedno miejsce mówiąc:- Popatrz tam.
Wykonał dłońmi kilka ruchów, a wraz z upływem czasu pojawiał się w tamtym miejscu obraz, który wczoraj znalazł w umyśle Weasley’a. Przez kilka minut słuchał w ciszy po raz drugi jak dwaj bracia rozmawiają.
- Jak to zrobiłeś? – Zapytał w końcu zdziwiony Lupin, gdy obraz się rozpłynął.
- Magia – mruknął.- Ostatnio wiele ciekawych rzeczy odkryłem i chciałbym, aby dyrektor zwołał zebranie.
- Czemu?
- Oddam Rona w jego ręce i muszę ujawnić wiele spraw, ale te tylko paru osobom – oświadczył.- Kto jest nowym właścicielem domu?
- Ja – odparł mężczyzna.- Tobie Syriusz zapisał swój dom w Dolinie Godryka oraz skrytkę rodu Black.
- Nie jest mi potrzebne, a więc oddam je Weasley’om – powiedział uśmiechając się lekko.
- A co z tobą?
- Otrzymałem wczoraj pięć skrytek po przodkach, a według informacji są one zapełnione po brzegi.
- Pewnie mi nie powiesz?
- Później, ponieważ to jest bardzo ważne i zmieni układ sił – rzekł i westchnął.- Będę czekał w salonie dopóki mnie nie zawołasz, a i na tym zebraniu niech będą młodsi.
- Porozmawiam o tym z Albusem – stwierdził spoglądając na młodzieńca, który niezwykle się zmienił.
- Co się stało ze Stworkiem?
- Wszedł do pokoju Hardodzioba i hipogryf go zabił – oświadczył spokojnie.
- Cóż jeden problem mniej, a na razie popracuje dla ciebie Uszatek. Idę do salonu, bo mój więzień zmartwi się, iż uciekłem i zostawiłem go samego – oświadczył wstając z miejsca i kierując się w stronę drzwi.- Uszatku, od tej chwili dopóki nie zwolnię cię twoim panem jest Remus Lupin i masz go słuchać tak samo jak mnie.
- Tak, sir – pisnęło stworzenie.
Powolnym krokiem skierował się do salonu, a po drodze naciągnął na głowę kaptur. Usiadł w fotelu naprzeciwko dawnego przyjaciela obserwował jego ruchy czekając.

Dochodziła siódma rano, a Albus Dumbledore siedział przy swoim biurku w Hogwarcie i poświęcał się pracy, gdyż rok szkolny zbliżał się wielkimi krokami. Niespodziewanie do gabinetu wbiegł mężczyzna ubrany w połataną szatę.
- Coś się stało, Remusie? – Zapytał zdziwiony.
- Zwołaj zebranie, gdyż znalazł się szpieg na Grimmauld Place i...
- Co takiego?
- Daj mi skończyć – powiedział wilkołak.- Harry wrócił i go znalazł, a więcej oczekuje, że na zebraniu będzie też cała młodzież.
- Jesteś pewien, że to on?
- A czy obcy dałby radę wejść do domu pod fideliusem?
- Jak on się czuje? Powiedział gdzie był?
- Dobrze, a obiecał opowiedzieć później – odparł.
- Powiedziałeś mu o testamencie?
- Tak, ale skrytkę kazał przekazać Weasley’om, a jedynie dom zatrzyma – rzekł i po kilku sekundach dodał:- To już nie jest ta sama osoba.
- Czemu tak mówisz?
- Posiadł ogromną moc i potrafi czynić rzeczy o jakich nigdy nie słyszałem.
- Później z nim porozmawiamy – zadecydował dyrektor.- Fawkes, zawiadom wszystkich o zebraniu.
Ptak zaśpiewał cicho, a po kilku sekundach wzbił się w powietrze i zniknął w płomieniach. Obaj mężczyźni skierowali się ku wyjściu z gabinetu.

Severus Snape siedział w swojej komnacie mieszczącej się w lochach Hogwartu i rozmyślał o swoim życiu oraz błędach. Ostatnio była to jego główna rozrywka w chwilach, gdy nie ważył eliksirów. Jego spokojne chwile zostały zakłócone przez pojawienie się Lupina.
- Czego? – Warknął złowrogo.
- Zebranie na Grimmauld Place, Severusie – powiedział spokojnie.
- Coś się stało?
- Dużo, ale wszystkiego dowiesz się na miejscu.
- A ty gdzie idziesz? – Zapytał, gdy wilkołak odwrócił się, aby odejść.
- Lecę do Doliny Godryka, ponieważ nie wszyscy wiedzą gdzie będzie spotkanie.
Czarnowłosy Mistrz Eliksirów w dość szybkim tempie opuścił swoje kwatery, aby udać się do Londynu.

Do domu mieszczącego się przy Grimmauld Place dwanaście, który został ukryty przed wzrokiem niepowołanych do tego ludzi niemagicznych, jak i czarodziei co chwilę zmierzały małe grupki ludzi. W ciągu kilkunastu minut kuchnia zapełniła się całkowicie członkami Zakonu Feniksa, którzy siedzieli w kuchni i czekali, aż zejdzie założyciel tej organizacji. W końcu drzwi prowadzące do pomieszczenia otworzyły się, a próg przekroczyło sześć osób.
- Albusie, co oni tu robią? – Zapytała Minerwa McGonagall spoglądając na najmłodsze osoby.
- Zaprosiłem ich...
- Co takiego? – Krzyknęła wzburzona pani Weasley.- Oni są nieletni.
- Wypraszamy sobie – odezwali się równocześnie bliźniacy.
- Molly, uspokój się i to nie mój pomysł, ale...
- Nie zostaną tutaj! – Oświadczyła dobitnym tonem kobieta.
- Dasz mi w końcu powiedzieć? - Zapytał dyrektor Hogwartu spoglądając na kobietę.- Okazało się, iż w tym domu od pewnego czasu przebywa szpieg i dlatego zmieniliśmy Kwaterę Główną.
- To pewne? – Zapytał Kingsley Shacklebolt.
- Tak – odparł siwobrody mag.- Kilka dni temu dotarła do nas taka informacja, lecz nie wiedzieliśmy kto to...
- Wiecie kto? – Przerwała mu Nimfadora Tonks.
- Gdzie Ron? – Odezwał się niespodziewanie Artur Weasley.
- Nie wiem, a jego pokój był pusty...
- Został porwany przez zdrajcę – zaczęła matka chłopaka.
- Zaraz to przedyskutujemy, a teraz niech najmłodsi zajmą miejsca – zadecydował Dumbledore.
Wszyscy czekali, aż młodzież usiądzie, a słychać jedynie było płacz Molly.
- Nikt nie może się dowiedzieć o czym tutaj była rozmowa i dlatego będziecie musieli nauczyć się oklumencji...
- Co z moim synem? – Krzyknęła pani Weasley.
- Tutaj jest – oświadczył nowy głos.
Każda osoba siedząca w kuchni spojrzała w tamtą stronę i dostrzegła osobę stojąca w drzwiach oraz wskazującą dłonią na skrępowanego obok rudowłosego młodzieńca. Dorośli natychmiast wyciągnęli różdżki, lecz na przybyszu nie zrobiło to wrażenia, a jedynie oczy zaświeciły mu się zielenią bardzo przypominającą kolor klątwy zabijającej.
- Drętwota! – Krzyknęło pięć osób stojących najbliżej.
- Tormenta! – Wypowiedziały inne.
- Petrificus Totalus! – Rzekły następne.
Dyrektor Hogwartu nie zdążył zareagować, a klątwy już leciały w stronę postaci okrytej płaszczem podróżnym. Potter tylko się uśmiechnął i wyciągnął dłoń przed siebie. Po kolei zaklęcia członków Zakonu Feniksa uderzały w niewidoczną tarczę, która jedynie ukazywała się przy zetknięciu z czarami.
- Ładnie to tak witać sojusznika i kogoś potężniejszego od siebie?!
- Kim ty jesteś? – Zapytał Severus Snape.
- Powinieneś wiedzieć, wujaszku – odparł.- W końcu miałeś tylko dwie siostry, a jedna była czarownicą.
- To niemożliwe – mruknął Malfoy.
- Wszystko jest możliwe, jeśli zna się odpowiednią magię – powiedział spoglądając na blondyna.- Potrafię zrozumieć wszystko, a nawet to, iż myślisz Ginny w dzień, ale nawet sny mieć o niej.
Obserwował jak twarz Dracona zmienia się w czerwoną, lecz nie tylko jego, gdyż rudowłosa dziewczyna miała oblicze tego samego koloru co włosy.
- Pora pokazać kim jestem – oświadczył i odrzucił kaptur z głowy.
Pomieszczenie wypełniły pomruki zdziwienia, ponieważ nikt nie przypuszczał, że przybyszem jest Harry Potter.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamek Czarodzieji Słońca i Księżyca

PostWysłany: Wto 9:39, 22 Sie 2006    Temat postu:

No i następny rozdział. Jak zwykle świetny! Mam nadzieję Madius że od tych epitetów w samozachwyt nie popadniesz Smile. Ale nawet jakbym chciała to nie powiem o tym rozdziale niczego złego. Szczerze? Ja czekam na reakcję pani Weasley, kiedy dowie się że jej "Ronuś" Jest śmierciojadem Smile A i jeszcze nie mogę się doczekać spodkania Harry'ego z Hermioną Malfoy'em i Ginny Smile
Jak zwykle życzę weny
Cissy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:12, 23 Sie 2006    Temat postu:

Rozdział 12

Młodzieniec stojący w drzwiach uśmiechał się spoglądając na ich zszokowane twarze.
- Jak to zrobiłeś? – Odezwał się w końcu Snape.
- Co?
- Nie udawaj idioty – warknął jak to miał w zwyczaju.- Chodzi o tą tarczę.
- Magia – odparł lakonicznie spoglądając na wściekłego nauczyciela.
- Co mój syn robi związany? – Krzyknęła pani Weasley.
- Aktualnie leży – mruknął, a większość osób uśmiechnęła się.- We wakacje odbył rozmowę z Percy’m i zgodził się szpiegować dla Tomusia. W związku z tym nie wiedział wszystkiego o Zakonie.
- Harry, czy możesz mi wyjaśnić skąd to wiesz?
- Oczywiście – powiedział.- Przejrzałem umysły wszystkich osób, które na stałe tutaj mieszkają...
- Mój też? – Przerwała mu Tonks.
- Tak – odparł ostrożnie.
- Co widziałeś? – Warknęła zła.
- Nie chcesz, abym mówił przy wszystkich.
- Gadaj albo oberwiesz.
Młodzieniec zdjął z szyi kryształ, który służył do otwierania portalu i uśmiechnął się przepraszająco.
- To ja skoczę do Dursley’ów – rzekł cicho i miał zamiar otworzyć przejście.
- Ciekawe jak? – Zapytała drwiąco aurorka wyciągając różdżkę.
- Łatwizna – odparł i zacisnął dłoń na krysztale.
Uwolnił trochę mocy magicznej, a wszyscy dorośli spojrzeli na niego z niedowierzaniem. Po kilku sekundach w pustej przestrzeni zaczął się formować portal. Uśmiechnął się i ustabilizował jego położenie.
- Co to jest? – Zapytała zdziwiona Hestia Jones.
- Szczerze mówiąc to prowadzi do Hogwartu – odparł.
- Potter, rusz się choć o kawałek, a wypatroszę – warknęła Tonks.
- Ale...
- Mów co widziałeś.
- Na pewno? – Powiedział spoglądając w jej wściekłe oczy.- Jak chcesz, ale potem mnie nie bij. Pierwsze było wspomnienie, którym śniłaś, a dokładniej kolacja z Charlie’m. Zaraz zacząłem szukać śladów i powiązań z Tomusiem, lecz nic nie znalazłem. Miałem się wycofać, jednak znalazłem coś ciekawego...
- Nie kontynuuj – krzyknęła.
- Najpierw każe, a potem zabrania – mruknął do siebie.
- Jesteś pewien, że to on jest szpiegiem? – Odezwał się Dumbledore wskazując na związanego młodzieńca.
- Chwileczkę – odparł i zamknął przejście.- Tak, ponieważ jedno z jego wspomnień ukazywało jak został zwerbowany, ale nie otrzymał jeszcze mrocznego Znaku. Inaczej sprawa ma się z jednym z nauczycieli.
- Nie chcesz powiedzieć, że członek kadry pedagogicznej jest Śmierciożercą – krzyknęła profesor McGonagall.
- Przykro mi, ale takie są fakty...
- Co ty możesz wiedzieć – powiedział Alastor Moody.
- Szczerze mówiąc to dużo – mruknął spoglądając mu w oczy.- Podczas mojej nauki, gdy starałem się zacząć kontrolować swoją moc zrobiłem pewien błąd i o mało nie zabiłem istot, które pomagały mi poznać podstawy prawdziwej magii.
- Co takiego? – Zainteresowała się Hermiona.
- Włamałem się do umysłu Riddle’a oraz obejrzałem jedno z zebrań – westchnął cicho.- Poznałem nazwiska szpiegów, lecz nie byłem wtedy w stanie was powiadomić, gdyż w miejscu gdzie przebywałem równałoby się z moją śmiercią.
Wszyscy patrzyli na niego wystraszeni i spoglądali na niego ze strachem.
- Gdzie byłeś? – Zapytał się Severus Snape.
- To dowie się tylko parę osób, ponieważ jest to bardzo cenna informacja i jakby dostał ją Voldemort – rzekł spoglądając jak pewne osoby spojrzały się na niego ze strachem – to zagrożone by zostało życie moich przyjaciół. Wracając do sprawy szpiegów to ten z Hogwartu niech na razie czuje się bezpieczny i niezagrożony, a tymczasem zajmiemy się nim.
- Mój syn nigdy by nie zdradził rodziny – odezwała się pani Weasley.
- Cóż Ron zawsze czuł się pominięty i niedoceniany, a zwłaszcza w domu – oświadczył spoglądając na niego.- Zaczęło się w domu, ponieważ jest najmłodszym synem. Z czasem poznał mnie i Hermionę, ale dopiero wtedy zaczęła się prawdziwa zazdrość. Ona mądra, inteligentna oraz jedna z najpotężniejszych wiedźm w szkole, a ja sławny od dziecka oraz dobry szukający, więc z czasem zaczął naprawdę nam zazdrościć i nie rozumiał, iż miał szczęście.
- Kto go zwerbował? – Zapytał się Kingsley.
- Percy Weasley – powiedział normalnie spoglądając na niego.- Jeśli macie Veritaserum to możemy go przesłuchać, a jak nie to udostępnię wam moje zapasy.
- Ciekawe jakie? – Odezwał się drwiąco Draco.- Nawet wodę byś przypalił, a nie mówiąc już o eliksirach.
- Szczerze mówiąc to wolę alchemię, ale eliksiry też potrafię nieźle ważyć – odparł spoglądając na niego z uśmiechem.- Możesz zobaczyć moją kolekcję.
Wyciągnął z kieszeni mały kuferek i miał zamiar położyć go na podłodze, lecz zabrzmiał ironiczny głos Malfoy’a:
- Zabaweczka dla dzidziusia.
- Cóż jak lubisz to kupię ci podobny – mruknął spoglądając na niego.
Zobaczył wściekłą minę młodzieńca, który nie wiedział co odpowiedzieć, a on postanowił się zabawić.
Malfoy, ale masz głupią minę.
Przekazał mu telepatycznie wiadomość i obserwował jak blondyn rozgląda się ze strachem.
Zachowaj się jak szlachcic i idź się utop.
- Co? – Krzyknął Draco rozglądając się po całym pomieszczeniu.- Kto to mówi?
- O czym ty bredzisz? – Zainteresował się Moody widząc strach w oczach chłopaka.
- Ten głos każący mi się utopić.
Ale z ciebie dupek, że nawet tej jednej rzeczy nie umiesz zrobić.
- Kto to?
Twoje sumienie, a teraz marsz się utopić w sedesie.
- Ja nie chcę – szepnął cicho.
- Czego nie chcesz? – Zaciekawiła się Ginny.
- Utopić się w sedesie.
Wszyscy spoglądali na niego jak na wariata, a jedynie Potter lekko się uśmiechał. W końcu nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem.
- Co się śmiejesz? – Warknął blondyn odzyskując panowanie nad sobą.
Ulizaniec do sedesu.
- Aaaa... – Krzyknął i wbiegł do spiżarni.
Tu się nie schowasz przede mną.
Wszyscy przyglądali się scenie nic nie rozumiejąc.
- Harry, czy to twoja sprawka? – Zapytała Hermiona widząc przyjaciela krztuszącego się ze śmiechu.
- Może – odparł spoglądając na nią i udając niewinnego, lecz ledwo panując nad śmiechem.
- Co mu zrobiłeś? – Odezwał się Snape.
- Pokazałem jak to jest mieć mnie za sumienie – powiedział, ale widząc jego minę dodał:- Wykorzystując magię porozumiewałem się z nim, ale tylko w jedną stronę.
- To nie było zabawne – warknął Mistrz Eliksirów spoglądając na młodzieńca.
Jak to nie? – przekazał mu.
- Nie rób tego nigdy więcej.
- Wystarczy – oświadczył Albus Dumbledore.
- No to pora powiększyć kufer – mruknął i postawił go na drewnianej posadzce, aby jednym ruchem dłoni przywrócić mu zwykłe rozmiary.
Możesz wyjść, Malfoy – przekazał mu.- Już nie będę cię męczył, bo Ginny się pogniewa.
Uśmiechnął się lekko widząc wychodzącego blondyna ze spiżarni. Dotykiem kciuka otworzył drugi zamek, a oczom wszystkich spoglądających na zawartość ukazał się zapas eliksirów w magicznie powiększonej skrzyni. Wszyscy przyglądali się im z ciekawością, gdyż większość z nich była niezwykle trudna do zrobienia.
- Na Merlina! – Oświadczył Snape patrząc na zawartość kufra.- To niemożliwe.
- O czym ty mówisz, Severusie? – Zapytała Minerwa.
- Te eliksiry – mruknął.- One są warte miliony galeonów.
- Co? – Zainteresował się Dumbledore.
- Możliwe, ponieważ część z nich nie jest znana czarodziejom od wieków – odezwał się Potter.
- To skąd znałeś przepisy? – Powiedział dyrektor spoglądając na ucznia.
- Przyjaciel mnie nauczył, ale on nie jest człowiekiem – odparł.
- To kim? – Zaciekawiła się Tonks.
- Elfem – rzekł patrząc w oczy aurorce.
Salę wypełnił śmiech, ponieważ większość znajdujących się w niej ludzi wierzyła, iż one nie istnieją.
- Mały, niebieski i świeci – stwierdziła Nimfadora krztusząc się, a łzy napłynęły jej do oczu z rozbawienia.
Jedynie Dumbledore, Lupin, McGonagall, Snape, państwo Weasley oraz Hermiona, którzy przyglądali się mu z zainteresowaniem. Jednym ruchem dłoni sprawił, iż zarówno kufer, jak i szpieg zaczęli lewitować. Skierował się w stronę drzwi, a reszta podążyła za nim. Weszli do salonu gdzie sprzątał aktualnie domowy skrzat.
- Uszatku, możesz zostawić nas samych? – Zapytał.
- Oczywiście, sir – powiedział i zniknął.
Usiadł na fotelu, a jego rzeczy oraz więzień powoli opadły na podłogę.
- Najpierw przesłuchajmy go, - zaczął dyrektor – a potem zobaczymy.
- Dobrze – odparł młodzieniec podchodząc do kufra i wyjmując potrzebny eliksir.- Proszę, bo potem będzie, że przedawkowałem – mruknął podając specyfik Mistrzowi Eliksirów.
Severus Snape szybko podszedł do związanego Rona i przytrzymał mu głowę zatykając nos, a tym samym zmuszając do otwarcia ust oraz przyjęcia Veritaserum w ilości trzech kropel. Kilka sekund później usiadł na łóżku, aby obserwować rozwój wydarzeń.
Potter jednym ruchem dłoni zdjął ze związanego młodzieńca zaklęcie.
- Słyszysz mnie? – Zapytał.
- Tak – odpowiedział mu bezbarwny głos.
- Kto zaproponował ci zostanie Śmierciożercą?
- Mój brat Percy – odparł, a pomieszczenie wypełnił płacz Molly Weasley.
- Kiedy się spotkaliście?
- Na początku wakacji przyszedł do mnie, gdy siedziałem niedaleko Nory.
- Czemu się zgodziłeś?
- Miałem dosyć wielkiego Potter’a oraz mądrej Granger...
- Czy otrzymałeś Mroczny Znak? – Rzekł się Dumbledore.
- Jeszcze nie, ale nastąpi to dziesiątego września.
- Ktoś ma jeszcze jakieś pytania? – Zapytał Harry spoglądając na resztę.
- Ja – odezwała się profesor McGonagall.- Czy zdradziłeś, iż Severus Snape jest szpiegiem?
- Tak i ten tłusto włosy dupek oberwie za swoje.
- Czy gotów byłbyś zabić przyjaciela? – rzekła panna Granger.
- Tak, - odparł – bo jak powiedział Percy przyjaciel to osoba, która coś dla ciebie robi, a nie tylko ty dla niej.
- Co masz na myśli? – Zaciekawił się potomek Rogacza.
- Ja poświęcałem się Potter’a i ryzykowałem życie, a on dla mnie nic nie zrobił – oświadczył.- Zawsze był tylko on i nikt inny się nie liczył. Snape miał rację mówiąc o nim na eliksirach, a jego rodzina traktowała go prawidłowo.
- Niech ktoś go ogłuszy – zadecydował Harry spoglądając na Hermionę, która miała łzy w oczach.
- Drętwota! – Zaklęcie rzucił Dumbledore.- Co zamierzasz?
- Myślałem o wykasowaniu mu części wspomnień, ale nie wiem czy się zgodzicie – odparł.- On już nie zmieni strony i jedynie na własnej skórze może odczuć jak to jest być Śmierciożercą.
- Co takiego? – Krzyknęła pani Weasley.
- On sam z siebie się nie zmieni, a jedynie pozostaje dać mu czas – powiedział przyglądając się zapłakanej kobiecie.- Może w końcu zrozumie błąd i wróci, bo dla jego starszego brata jest już za późno. Przykro mi, ale Percy już zdecydował i on nie wróci.
- Skąd możesz być pewny? – Zaciekawił się jej mąż.
- Mogę na to odpowiedzieć – odezwał się Snape.- Zawsze był strasznie ambitny i chciał wiele osiągnąć w jak najkrótszym czasie. Przykładem tego jest zachowanie w zeszłym roku jak się wyprowadził dla kariery.
- Sądzisz, że Ron jest taki sam?
- Nie, ale podobny – rzekła Hermiona przypominając sobie rozmowę z blondynem.- Nawet Malfoy to zauważył.
- Harry, co dokładnie chcesz mu zrobić? – Zapytał dyrektor Hogwartu spoglądając na bruneta.
- Korzystając z Magii Umysłu usunę niektóre jego wspomnienia i dam mu nowe – powiedział spoglądając na nieprzytomnego młodzieńca.- To najlepsze wyjście, a inaczej możecie go wsadzić do Azkabanu.
- Nie – krzyknęła zrozpaczona pani Weasley.
- Zrób co uważasz za stosowne – zadecydował po kilku minutach ciszy Dumbledore.
- Myślałem nad tym i nie mogę mu kazać być dobrym, - mruknął – a jeśli bym to zrobił to doprowadziłbym jego umysł go uszkodzenia. Wymarzę mu wspomnienia z wczorajszej nocy oraz rana. Hmm... jeszcze hasło do tego domu. Pozostanie jedynie zorganizować ucieczkę, ale i do tego wszczepię mu wspomnienia.
- Jakie? – Zaciekawił się Lupin.
- Draco widział jak wysyłał ostatni list do Percy’ego i powiedział Snape’owi – powiedział po kilku sekundach ciszy.- Ten poinformował dyrektora, a dzisiaj wieczorem mieli go złapać, lecz podsłuchał jak Tonks rozmawiała o tym z Remusem i uciekł obawiając się.
- Dwie sprawy – odezwał się Snape.- Mów mi po imieniu oraz czy dasz mi radę stworzyć takie obrazy.
- To nie jest najprostsze, a więc nie wystraszcie się jak poczujecie moją moc – oświadczył siadając na podłodze.- Hermiono, w kufrze jest błękitny eliksir, który znajduje się w lewym rogu jeśli dobrze pamiętam jak zapakowałem. Wyjmij go.
- Ten? – Rzekła po chwili pokazując mu buteleczkę.
- Tak, a teraz podaj pani Weasley.
- Co to jest? – Zapytał Dumbledore obserwując jak młoda dziewczyna podaje kobiecie specyfik.
- Uspokaja umysł, ale nie ogranicza jego zdolności – odparł.- Dodatkowo ma właściwości odprężające. Pora zaczynać – stwierdził uśmiechając się lekko.
Zamknął oczy, a po kilku sekundach zaczął uwalniać swoją moc magiczną. Z każdą sekundą powietrze w zamkniętym salonie zaczynało gęstnieć, a po kilku minutach uznał, iż nadszedł już czas i ostrożnie wkroczył do umysłu Rona. Z każdą sekundą zagłębiał się w nim całkowicie ignorując rzeczywistość, gdyż w tej chwili przestała ona dla niego istnieć. Odnalazł wspomnienie z hasłem do dawnej rezydencji Black’ów i zatuszował je lekko, aby podać mu nowe, które nie dawało mu dostępu do tego domu.
Wszyscy obserwowali go uważnie, a z upływem czasu zaczęli odczuwać potężną oraz spokojną energię, która dawała spokój i wnosiła radość do serc. Początkowo odczuli to jedynie Albus, Remus oraz Severus, gdyż zdobyli najwięcej doświadczeń z upływem lat jakie przeżyli. Minerwa McGonagall oraz państwo Weasley w końcu zaczęli dostrzegać energię promieniującą z młodzieńca. Jedynie Hermiona dopiero, gdy ledwo było czym oddychać zrozumiała co on miał na myśli mówiąc o strachu, lecz dalej nie rozumiała jak on mógł się stać tak potężnym.
Harry w końcu zakończył proces usuwania wspomnień i najchętniej by odpoczął, ponieważ nigdy wcześniej nie przeprowadzał takiej operacji, ale wiedział, iż musi skończyć. Zaczął powoli tworzyć pajęczynę kłamstw, którą miał zamiar wykorzystać, aby dać szansę dawnemu przyjacielowi. Najpierw pozwolił sobie wykreować rozmowę jak Malfoy odkrył, iż Ron z kimś koresponduje i oskarżeniom oraz bójce, aby uspokoiła ją pani Weasley. Następnie zabrał się za tworzenie rozmowy aurorki z wilkołakiem. W końcu poczuł jak ogarnia go zmęczenie, lecz nie pozwolił sobie odpocząć, a jedynie zaczął wstawiać fałszywe wspomnienia do umysłu rudzielca. Ledwo wycofał się z umysłu dawnego przyjaciela tuszując tam swoją obecność. Z trudem otworzył oczy, które najchętniej zamknąłby na pewien czas i pozwolił sobie na sen, lecz teraz musieli działać.
- Zaraz – odezwał się, a wszyscy podskoczyli - ktoś musi go zanieść go jego pokoju i pozwolić mu spać, a później uciec.
- Nie lepiej wyprowadzić go poza dom? – Zapytała Molly Weasley.
- Nie, ponieważ Riddle nie jest głupi i od razu by go zabił, a jak tylko opuści dom zaczniecie go szukać – odparł.- Ja muszę odpocząć, ponieważ zużyłem za dużo energii – stwierdził.- Chyba jutro lub wieczorem parę osób pozna całą historię naszej rodziny, profesorze.
- Jak chcesz, ale i tak musimy porozmawiać – powiedział Mistrz Eliksirów.
- Wiem o tym – rzekł i wstał, ale zachwiał się lądując obok miejsca gdzie siedział.- Nie sądziłem, że tak dużo mocy kosztował mnie ten proces.
Wyciągnął rękę przed siebie i zamknął kufer, aby po kilku sekundach otworzyć zamek, w którym wcześniej schował księgi. Wyciągnął kilka i zamyślony siedział chwilę.
- Hermiono, ta jest dla ciebie – powiedział podając się obłożoną w skórę pod nazwą „Magia Umysłu”.- Profesorze, pozostałe są do pana wglądu, gdyż traktują o eliksirach, a ich wartość przekracza dostęp zwykłego człowieka.
Snape wziął pierwszą z brzegu i otworzył ją na spisie treści.
- Nigdy nie słyszałem o większości z tych mikstur – stwierdził po chwili.
- Nic dziwnego, bo większość została stworzona zanim powstał Hogwart – odparł młodzieniec.- Jak się wyśpię to podam wam jedną z niezwykłym przepisem, jednak nikt nie może wiedzieć, iż wróciłem.
- Czemu? – Zaciekawiła się Minerwa McGonagall.
- Po tym jak dowiecie się ostatniej rzeczy o mnie będę musiał wyjechać na jakiś czas – powiedział obrzucając wszystkich spojrzeniem.
Zamknął skrzynię i powoli wstał chwiejąc się na wszystkie strony, lecz tym razem utrzymał się na nogach i ruszył ledwo powłócząc nogami w stronę zamkniętego wyjścia z salonu. Opierając się o futrynę zatrzymał się i spojrzał na dyrektora.
- Radzę zająć się Ronem, bo jak się obudzi to ucieknie – rzekł.- Może ktoś mi wskazać pokój, w który jest wolny?
- Wszystkie niezajęte są nie posprzątane – stwierdził wilkołak.
- No to jakieś łóżko, aby przespał się choć z parę godzin?
- Zajmiesz mój i Ginny pokój na razie, a my przeniesiemy się później do tego, który zajmowałeś w zeszłym roku – odparła panna Granger.
- W takim razie prowadź.
Opuścili salon zostawiając dorosłych samych. Szła wolno, a on ledwo za nią nadążał. W końcu dotarli do pomieszczenia i drzwi zostały otworzone. Przekroczyli próg i stali przez chwilę, aż Potter się uśmiechnął.
- Ładny bałagan i sądząc po tym, iż jedno łóżko jest czyste to musi być twoje – stwierdził spoglądając na nią.
- Masz rację – odparł uśmiechając się lekko.
- Wiesz, że ładnie wyglądasz – powiedział, a na jej twarzy dostrzegł lekki rumieniec.- Idę odpocząć, a ty przeczytaj księgę i potem pomogę ci przerobić podstawy – dodał wskazując dłonią na księgę, którą trzymała w rękach.
- Dobrze – rzekła i skierowała się do drzwi.- Miłych snów.
Zostawiła go samego, aby się położył, a jemu pozostała jeszcze droga do łóżka, lecz w końcu rzucił się na nie odpłynął.

Ron Weasley przebudził się we własnym łóżku i po chwili miał już zejść na dół, jednak stojąc z dłonią na klamce przypomniał sobie co wczoraj udało mu się podsłuchać. Jak przez mgłę widział Lupina rozmawiającego z Tonks, że wiedzą kim jest szpieg w tym domu. Po kilku sekundach dotarło do niego co się dowiedział, iż mają go dzisiaj złapać. Kilka sekund później przewracał pokój do góry nogami, gdyż poszukiwał swoich rzeczy, aby opuścić dawną rezydencję Black’ów.
- Cholera! – Zaklął zamykając swój kufer i tym samym kończąc pakowanie.
W końcu cicho zamknął drzwi do swojego pokoju i zaczął schodzić po schodach starając się być jak najciszej. Zszedł na dół i już miał wyjść, gdy usłyszał głosy dochodzące z salonu, a więc zatrzymał się i słuchał.
- Albusie, powinniśmy go złapać teraz, a nie czekać do wieczora – usłyszał głos Starego Nietoperza.- Może uciec.
- Czemu? Ron nie wie, że odkryliśmy, iż jest szpiegiem, a więc nie ucieknie – odparł dyrektor Hogwartu.
- Zgadzam się z Severusem – rozpoznał głos Minerwy McGonagall.- Lepiej nie ryzykować i złapać go wcześniej.
- No dobrze – zadecydował w końcu starzec.
Usłyszał kroki zbliżające się do drzwi, a więc nie pozostało mu nic innego jak tylko uciekać. Wyciągnął różdżkę i wskazując nią drzwi mruknął: „Alohomora!”. Otworzyły się bezszelestnie, a rudzielec opuścił przedpokój zamykając za sobą drzwi.
- Tonks, znowu nie zamknęłaś drzwi – powiedział Lupin kilka sekund później.
Młodzieniec wezwał Błędnego Rycerza i kazał się zawieźć do domu, który wynajmował jego starszy brat.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Madius dnia Śro 17:03, 23 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamek Czarodzieji Słońca i Księżyca

PostWysłany: Śro 15:04, 23 Sie 2006    Temat postu:

No i gratulacje!
Kolejny świetny rozdział w ekspresowym tempie! Naprawdę, przyśpieszenie masz świetne. A i rozdział niczego sobie. Harry pokazał, że ma naprawdę dużo mocy:). Szczeże myślałam że Thonks zabije Pottera Smile. Rozdział trochę krótki, ale może mi się to tylko wydawać, ze względu na to, że bardzo szybko się go czyta...
No i znowu pozostaje życzyć weny Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 16:43, 23 Sie 2006    Temat postu:

Cissy napisał:
Rozdział trochę krótki, ale może mi się to tylko wydawać, ze względu na to, że bardzo szybko się go czyta...


Rozdział jest taki sam jak inne, czyli około dziesięciu stron pisanych czcionką dwanaście z odległością między wierszami 1,5 mm. A co do szybkości to pierwszy tom chce zakończyć przed końcem wakacji, ale nie wiem czy się uda. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 16:31, 25 Sie 2006    Temat postu:

Rozdział 13

Harry przebudził się po kilku godzinach snu i dostrzegł Hermionę leżącą na drugim łóżku, która była zaczytana w księdze otrzymanej od niego. Uśmiechnął się lekko i zaczął podnosić z łóżka, a ona nawet tego nie zauważyła. Podszedł do niej oraz zajrzał przez ramię.
- Ciekawa? – Zapytał obserwując jak przestraszona podskakuje na łóżku.
- Nie strasz mnie – powiedziała po kilku sekunda, gdy doszła do siebie.- Jest ciekawa, ale nie pisze kto jest jej autorem.
- Merlin – mruknął spoglądając w jej oczy.
- To niemożliwe – rzekła i pokręciła głową.- To gdzie to jest napisane?
- Zapomniałem, iż go ukryłem pod iluzję –westchnął i wykonał dłonią lekki ruch, a na okładce pojawiło się imię jego przodka.- Proszę!
- Skąd umiesz takie rzeczy?
- Odpowiem ci jak nauczysz się podstaw magii umysłu – stwierdził.- Niedługo wyjadę, ale najpierw dam ci jedną rzecz, aby zawsze mogła mnie wezwać na pomoc.
- Co takiego? – Zaciekawiła się.
- Amulet więzi – odparł.- Mam go w kufrze i jak zejdę na dół...
- Stoi w nogach łóżka – przerwała mu.
- Kto go przyniósł?
- Profesor Snape przylewitował jak spałeś.
- To nawet chodzić mi nie dają – mruknął ze zrezygnowaniem.- To zaraz ci go dam.
Powoli podszedł do swojego bagażu i otworzył piąty zamek, aby wyjąć dwa identyczne wisiorki.
- Nigdy go nie zdejmuj – powiedział podając go jej.- Jak będziesz w niebezpieczeństwie to wystarczy jak go ściśniesz oraz pomyślisz o mnie, a ja dzięki mojemu poznam co ci grozi.
- Dziękuję – odparł i rzuciła mu się na szyję.- Kto je zrobił?
- Elfy – odparł z uśmiechem, gdy już go puściła.- Kiedyś ci opowiem czemu czarodzieje ich nie spotykają na co dzień, a zresztą – machnął ręką – sama ich poznasz.
- Jak to?
- Niedługo się dowiesz – odezwał się po kilku minutach ciszy.- Chodź coś zjeść.
- Dobrze.
Odłożyła księgę i oboje zeszli do kuchni, w której siedziało parę osób.
- Musimy porozmawiać – stwierdził Snape na widok Potter’a.
- Wiem – powiedział młodzieniec spoglądając na niego.- Mam też kilka spraw, które musisz poznać, bo jutro możesz mieć zawał na widok drzewa genealogicznego rodu.
Wszyscy przyglądali się im i nikt z pośród zebranych nie mógł nadziwić się jak on się zmienił w te wakacje.
- Dla mnie to były trzy lata – świadczył rozglądając się po pomieszczeniu.
- O czym ty mówisz? – Zapytała Ginny.
- O waszych myślach – powiedział, a po kilku sekundach siadając na krześle dodał:- Przepraszam, lecz czasami nad tym nie panuję, a z czasem to zaniknie.
- Wobec tego wytłumacz co miałeś na myśli? – Zainteresował się Mistrz Eliksirów zajmując miejsce naprzeciwko niego.
- Przed wiekami pewnemu magowi została wygłoszona przepowiednia o jego dziedzicu, który wiele przejdzie w młodym wieku – rzekł.- Ów czarodziej wraz z czterema innymi osobami zrobili podarki dla niego, ale nie tylko oni brali w tym udział. Pomogły trzy rasy, lecz nie pora mówić kto to był, gdyż w szkole się dowiecie. Ponad to powstało miejsce nazwane „Wieżą poza czasem”, gdy można go tam spowolnić, aby uczyć się w szybszym czasie. Rok zajmuje tam niecałe szesnaście dni.
- Co tam robiłeś? – Zapytał drwiąco Malfoy.
- Draco, bo zdradzę wszystkim twój największy sekret – mruknął, a blondyn się zaczerwienił.
- Sekret? – Zaciekawili się bliźniacy.
- No dobra powiem – oświadczył.- On zakochał się w Ginny – usłyszał jak młody arystokrata z wypuszcza ze świstem powietrze.
To że moczyłeś łóżko do siódmego roku życia zatrzymam dla siebie.
- Co takiego? – Krzyknęli jednocześnie.
- Nowy obiekt na eksperymenty... – zaczął Fred ze złośliwym uśmiechem.
- ...a mamy nowe mikstury oraz produkty – dokończył George.
- Dacie mu spokój – warknęła ich siostra spoglądając na obu, a nie dostrzegła ulgi na twarzy Malfoy’a.
- Cisza! – Odezwał się głośniej niż potrzeba Potter.- Nie skończyłem mówić. W wieży uczyłem się głównie Magii Umysłu oraz tworzenia iluzji, gdyż to jest moją specjalnością. Poza tym żywioły, ale tylko podstawy, a w między czasie zajmowałem się nauką przedmiotów, których uczyłem się w Hogwarcie oraz alchemii.
Wszyscy spoglądali na niego z niedowierzaniem, lecz najbardziej zdziwiony był Snape. W końcu pani Weasley podała kolacje, która jak zawsze była wyśmienita, a podczas niej rozmawiano na błahe tematy.
- Harry, jest coś jeszcze – powiedział pod koniec posiłku Lupin.
- Ja powiem – odezwał się panna Weasley.- Ja i Hermiona nie chcemy spać w dawnym pokoju Rona, – imię brata wypowiedziała z odrazą – a więc ustaliłyśmy, iż ona zajmie drugie łóżko w tym samym pokoju co ty.
- Co z tobą? – Zainteresował się młodzieniec.
- Ja wprowadzę się na te parę dni do Dracona.
- Jak chcecie – odparł młodzieniec.- Profesorze, chyba już pora, ale porozmawiamy na górze, ponieważ w kufrze mam pewną księgę, którą może zobaczyć tylko pan.
- Dobrze – rzekł Snape wstając ze swojego miejsca i kierując się za Harry’m.
Po kilku minutach wspinaczki dotarli do pokoju zajmowanego przez chłopaka. Mistrz Eliksirów dwoma ruchami różdżki wyczarował dwa fotele, na których usiedli. Potter wykonał płynny ruch dłonią i w tej samej chwili pomieszczenie zostało całkowicie wyciszone.
- Jak daleko zna pan swoje drzewo genealogiczne? – Zapytał po chwili ciszy.
- Mów mi po imieniu – odparł mężczyzna.- Jakieś piętnaście pokoleń, no może trochę więcej, ale nie jestem pewien.
- Mało, ale jutro pan obejrzy je całe – powiedział przyglądając się badawczo Mistrzowi Eliksirów.- Nasz rodzina jest bardzo stara i sięga czasów założycieli, a dokładniej mówiąc jesteś potomkiem dwójki z nich... – Zaczął opowiadać po kolei wszystkiego czego się dowiedział ostatnio o swoich przodkach ze strony matki.
- Na Merlina! – Rzekł Snape po kilkunastu minutach, gdy dowiedział się wszystkiego.
- To też nasz przodek – odezwał się Potter, a profesor stracił przytomność.
Wstał i wyjął ze swojego kufra dwie mikstury, aby w końcu obudzić swojego nauczyciela z uśmiechem błąkającym się na jego twarzy. Podał mu eliksiry i usiadł naprzeciwko niego czekając, aż ten się odezwie.
- Jak to przodek? – Zapytał w końcu Snape.
- On był ojcem Godryka oraz Helgi - odparł.- Ukrył dzieci przed światem, aby były bezpieczne i tak się zaczęło, ponieważ mieszkali tam z nimi Rowena oraz Salazar.
- To są... – Zaciął się jakby to słowo nie chciało mu przejść przez gardło.
- ... założyciele Hogwartu – dokończył młodzieniec.- Jednak jest jeszcze jedna sprawa. Chodzi mi o Remusa.
- Co z nim? – Warknął gniewnie.
- Chcę, abyś uwarzył dwa takie same eliksiry.
- Co to za jedne? – Zainteresował się.
- Antywilkołaczy, który został opracowany przed wiekami – stwierdził spokojnie.
- Taki nie istnieje – powiedział mężczyzna, a widząc uśmiech na twarzy siostrzeńca dodał:- Taki eliksir stanowiłby ukorowanie pracy dla wszystkich warzycieli, którzy szukają go od dawna.
- Slytherin’owi się udało – mruknął i wstał, aby wyciągnąć z kufra księgę autorstwa Wężowego Języka.- Proszę!
Severus Snape zagłębił się w lekturze, a po kilku minutach z wyrazem szoku na twarzy spoglądał na Potter’a.
- Nie znam jednego składnika – oświadczył w końcu.
- Nic dziwnego – odparł.- To kwiat, który nie występuje w naszym wymiarze, ale dostaniesz go kiedy Hermiona opanuje oklumencje.
- Czemu dopiero wtedy? – Zaciekawił się.
- Każda osoba może zerwać tylko jeden kwiat, a do tego musi mieć czyste serce – powiedział przyglądając mu się.- Ja zerwę jeden, a ona drugi.
- Po co jej oklumencja?
- To przydatna umiejętność, a idąc po kwiat pozna wiele sekretów, które dla zwykłych ludzi są zbyt potężne – rzekł.- Możesz zatrzymać księgę, bo tam są głównie eliksiry jakie wynalazł Salazar. Mam też prośbę, abyś to ty nauczył ją oklumencji, ale nie wyżywaj się na niej tak jak na mnie.
- Przepraszam – szepnął Snape.- Nie powinienem był cię tak traktować, ale tak bardzo mi przypominałeś swoich rodziców, że...
- W porządku – przerwał mu, gdyż zauważył z jaką trudnością on o tym mówi.- Każdy ma prawo do błędu.
- Dziękuję – westchnął mężczyzna.
- Proszę iść i odpocząć – oświadczył młodzieniec spoglądając na zmęczoną twarz nauczyciela.
- Dobranoc.
- Dobranoc, profesorze.
Został sam i zagłębił się w swoich rozmyślaniach nad życiem oraz zmianami jakie w nim zaszły, lecz nie miał na to zbyt dużo czasu ponieważ do pomieszczenia weszła Hermiona, która wyglądała na zmęczoną.
- Co robisz? – Zapytała spoglądając na niego siedzącego w fotelu.
- Myślę – odparł i przyjrzał się jej.- Dokąd dotarłaś w czytaniu o Magii Umysłu?
- Do telepatii.
- Co powiesz na próbę umysłu?
- Co to? – Zainteresowała się.
- Lekko spróbuję ci się włamać w sposób jaki robią to adepci, a ty usunąć mnie.
- Zgoda.
- Jest tylko jedna wada – powiedział po chwili wskazując jej fotel.- Musisz mi całkowicie zaufać.
- Dobrze – rzekła z uśmiechem, a jemu coś się przewróciło w żołądku.
Skinął głową i zaczął spoglądać jej prosto w oczy. Po kilku sekundach zajrzał jej do umysłu, a jednocześnie poczuł jak próbuje go wyrzucić ze swojego umysłu. Zaczął przeglądać jej wspomnienia, ale pobieżnie, aby mogła go wyrzucić. W końcu, gdy upłynęło parę minut dała radę go prawie wyrzucić, lecz opadła z sił, więc sam się wycofał.
- Nie było tak źle – stwierdził wstając z miejsca i wyciągając z kufra eliksir regenerujący.- Wypij go – podał go dziewczynie – uśmiechając się lekko.- Zaniosę cię do łóżka, bo byś się przewróciła.
- Dobrze – odparła po chwili.
- Odpocznij chwilę – rzekł biorąc ją na ręce i kierując się w stronę łóżka, które ona zajmowała.- Za kilka minut idź się wykąpać, ale daj sobie czas zregenerować energię – zamilkł na chwilę spoglądając jak się w niego wtuliła.- To moja wina, gdyż przesadziłem.
- Harry, nie jesteś...
- Hermiono, nie wiesz o czym mówisz – przerwał jej, a ona patrzyła na niego pytająco.- Ja ćwiczyłem z Sarnmorem, który od małego trenował Magię Umysłu. Razem toczyliśmy pojedynki, które trwały nawet po parę godzin korzystając zarówno z legilimencji i oklumencji, a przy tobie za daleko się zapuściłem. Wybacz!
Położył ją na łóżku, a sam wyjął spodnie od piżamy oraz skierował się do łazienki, aby wziąć prysznic. Wrócił kilka minut później i zastał dziewczynę zaczytaną w księdze, którą dał jej kilka godzin wcześniej.
- Miałaś odpocząć – powiedział spoglądając jak odgarnia przeszkadzający kosmyk włosów.
- A co robię? – Zapytała zdziwiona nawet na niego nie spoglądając.
- Czytasz – odparł.- Rekwiruję ją do rana – stwierdził po kilku sekundach zabierając jej lekturę.
- Ale... – Zaczęła, lecz zamilkła widząc jego tors nie skryty pod koszulką.
Przyglądała się mu przez kilka minut, aż w końcu głośno przełknęła ślinę i zawstydzona odwróciła głowę. Młodzieniec uśmiechnął się lekko z zabraną księgą skierował się w stronę swojego łóżka. Kilka sekund później ruszyła do łazienki, aby wykąpać się oraz przygotować do snu. Jakiś czas później wróciła do pokoju w damskiej i bardzo skromnej piżamce, która przyprawiła Harry’ego o szybsze bicie serca. Młoda kobieta weszła do łóżka celowo pokazując mu długie nogi, lecz on obrzucił ją tylko znudzonym spojrzeniem, a w środku cały się gotował.
- Dobranoc – powiedział gasząc światło jednym ruchem dłoni.
- Dobranoc.
Położył się, lecz nie mógł zasnąć, gdyż jego wszystkie myśli gnały ku dziewczynie leżącej na drugim łóżku, która myślała podobnie jak on. W końcu udało mu się odpłynąć ku krainie snów, ale został w z niej brutalnie wyrwany przez słowa dochodzące miejsca gdzie spała Hermiona.
- Proszę... Nie... Tylko... Nie on... Harry, uważaj... – do jego uszu docierały coraz to nowe słowa układające się w błagalny szept.
Wygrzebał się z pościeli i podszedł cicho do jej łóżka, aby po kilku sekundach usiąść na boku i delikatnie dotykając jej ramienia zacząć ją budzić.
- Hermiono – powiedział cicho.
Po niecałej minucie otworzyła oczy, które były rozszerzone ze strachu. Od razu podciągnęła nogi pod brodę oraz objęła je rękami.
- Hermiono, co się stało? – Zapytał po chwili.
- Harry?
- Co ci się śniło?
- Nic – rzekła spuszczając głowę.
- Hermi, nie...
- Jak mnie nazwałeś? – Przerwała mu, a w jej oczach widoczny był dziwny ból.
- Nie chciałem – odparł.- Po prostu mam dosyć używania cały czas pełnego imienia, ale jeśli cię to rani to więcej nie będę.
- Nie oto chodzi – mruknęła cichym głosem.- Możesz mi tak mówić, lecz poprzednio tylko moja babcia mnie tak nazywała, a ona umarła tuż przed trzecią klasą.
Samotna łza spłynęła jej po twarzy, którą Harry starł dłonią i delikatnie ją przytulił. Objął ją, a ona poczuła jak ciepło jego ciała promieniu na nią oraz rozgrzewa jej serce.
- Teraz powiedź co ci się śniło?
- Dobrze – powiedziała wtulając się w niego mocniej jakby bała się, iż Potter zniknie.- Widziałam ciebie umierającego oraz Rona, który z boku śmiał się z całej sytuacji.
- Nie będę pytał więcej, bo sądząc po twoim tonie i tak więcej nie powiesz.
- Masz rację.
- Jak opanujesz oklumencje to zabiorę cię w pewne miejsce – rzekł.- Do tego czasu nie zadawaj pytań.
- Zgoda, ale pod jednym warunkiem.
- Jakim? – Zaciekawił się.
- Dzisiaj śpimy razem, bo boję się kolejnego koszmaru – odparła, a na jego twarzy pojawił się nikły uśmiech.
- No nie wiem – stwierdził spoglądając jej w oczy.- Dobrze, ale już tak na mnie nie patrz.
- Fajnie, a teraz kładź się.
- Phi, ja idę do siebie – oświadczył i skierował się do swojego łóżka.- Jak chcesz to chodź.
Odległość między dwoma posłaniami pokonała w szaleńczym tempie i kilka sekund później leżała wtulona w Harry’ego zasypiając spokojnym snem. Młodzieniec nie potrafił zasnąć, gdyż jego umysł pracował na pełnych obrotach. Rozmyślał o swojej misji oraz przyszłości spoglądając na Hermionę wtuloną w niego. Odsunął dłonią kosmyk, który bezwładnie spłynął na jej twarz.
- Śpij spokojnie – szepnął uśmiechając się sam do siebie.
W końcu zasnął przytulony do dawnej przyjaciółki, która teraz stała się dla niego kimś więcej.

Percy Weasley siedział zły w salonie swojego domu, gdyż kilkanaście minut wcześniej wrócił do swojego domu i dowiedział się, iż jego brat został odkryty jako szpieg.
- Jak to możliwe? – Zapytał Rona siedzącego naprzeciw niego.
- Nie wiem – mruknął młodszy z rudzielców.- Podsłuchałem wczoraj wieczorem, a na noc nałożyli na mój pokój zaklęcia kontroli i dlatego rano uciekłem jak tylko się obudziłem.
- Muszę zawiadomić Czarnego Pana, a więc zostaniesz sam przez chwilę – zadecydował po chwili namysłu.
Teleportacja przebiegła bez przeszkód i pojawił się tuż przed bramą do Wężowej Twierdzy. Kilka minut później klęczał przed Lordem Voldemortem i czekał, aż dostanie sygnał, aby mówić.
- Coś się stało, Percy?
- Tak, panie – odparł, a po kilku sekundach dodał:- Mój brat został zidentyfikowany jako twój szpieg.
- Jesteś pewien?
- Oczywiście, mistrzu – oświadczył tonem uniżonego sługi.- Usłyszał jak rozmawiają o nim i uciekł z miejsca gdzie przebywał zanim go pojmali.
- Dobrze, że choć jedna dobra wiadomość – stwierdził Riddle.- Nie wróci do Hogwartu, a zostanie moim chłopce na posyłki i otrzyma Mroczny Znak wcześniej. Dołączy do Wewnętrznego Kręgu jako kontakt z tobą.
- Stanie się jak sobie życzysz, panie.
- Cieszy mnie to, a teraz przyprowadź go.
- Oczywiście.
Opuścił komnatę zebrań i skierował się na błonia, aby wrócić do swojego domu.
- Zbieraj się, Ron – powiedział wchodząc do salonu gdzie jego młodszy brat siedział tak samo jak go zostawił.
- Gdzie idziemy?
- Czarny Pan postanowił, iż zostaniesz wcześniej naznaczony oraz nauczony kilku ważnych rzeczy, które muszą znać lojalni mu słudzy.
- Dokładniej?
- Niewybaczalne, teleportacja, oklumencja oraz parę innych przydatnych zaklęć – odparł spoglądając na najmłodszego z pośród męskich Weasley’ów.- Złap mnie za ramię i znikamy.
- Dobrze.
Wykonał polecenie i obaj przenieśli się przed największy zamek należący do Lorda Voldemorta.
- Panie, już jesteśmy – oświadczył starszy z braci wchodząc do komnaty, w której Riddle siedział na tronie.
- Dobrze – odparł spoglądając na Rona.- Muszę się dowiedzieć jak udało ci się uciec. Nie próbuj zamykać umysłu, bo pożałujesz.
- Oczywiście, panie.
W ciągu kilku sekund przejrzał całe zdarzenie i zaczął rozmyślać.
- Prawidłowo się zachowałeś – powiedział.- Jak przejdziesz test z tortur będziesz mógł dołączyć do moich wiernych sług.
- Dzięki ci, panie.
- Glizdogon zaprowadzi cię do komnaty, którą zajmiesz na czas nauki.
Po kilku sekundach został sam rozmyślając nad tym czego się dowiedział.

Potter’a i Granger obudził donośmy krzyk, który zakłócił spokój domu przy Grimmauld Place numer dwanaście.
- Harry – odezwał się pani Weasley wchodząc do pokoju zajmowanego przez nich, gdyż chciała ich obudzić.- Hermiona.
Kilka sekund później cały dom wypełnił się hałasem biegnących osób pragnących zobaczyć co się stało. W drzwiach stała zszokowana Molly, a po chwili pojawili się obok niej reszta rudej rodziny, Malfoy, Lupin, Dumbledore, Tonks oraz Snape.
- Trzeba przyznać, że ładnie razem wyglądają – odezwał się Fred i zarobił w głowę od matki.
- Lepiej milczeć i wszyscy na dół – powiedziała stanowczym tonem kobieta.
- Ale...
- Powiedziałam coś, George.
Zrezygnowana młodzież powlekła się na dół, a dorośli zaczęli rozmawiać przyciszonymi głosami i też skierowali się do kuchni poza jedną osobą. Severus Snape został w tyle i wszedł do pokoju zajmowanego przez śpiącą parę, a po kilku sekundach zamknął drzwi oraz usiadł na fotelu wyczarowanym poprzedniego wieczoru.
- Nie śpimy, profesorze – powiedział Harry otwierając oczy.
- Co to ma znaczyć? – Zapytał wściekły nauczyciel.
- O co chodzi?
- Nie udawaj, Potter – warknął spoglądając na dziewczynę, która leżała wtulona w chłopaka i w szoku obserwowała całe wydarzenie.- Zabezpieczyliście się chociaż?
- Ale ja... – Zamilkł, gdyż dotarło do niego o czym mówi Snape, a przez pokój przetoczył się śmiech młodzieńca.- Do niczego nie doszło.
- Potter...
- Proszę mi zaufać – przerwał mu.- Hermiona miała koszmar i dlatego spała ze mną.
- Na pewno?!
- Tak – odparł spoglądając na niego, a po kilku sekundach dodał:- Ubierajcie się i zaraz na śniadanie.
- Dobrze, ale proszę im nie mówić czemu spaliśmy razem – rzekł z uśmiechem, a mężczyzna skinął głową domyślając się co planuje jego siostrzeniec.
Dziewczyna tylko głowę miała odkrytą i obserwowała jak Mistrz Eliksirów opuszcza pokój, a młody mężczyzna leżący obok niej zabezpiecza drzwi zaklęciem.
- Harry, ja się boję co teraz będzie – powiedział płaczliwym tonem.
- Powiedz czego, a postaram ci się pomóc – odparł i objął ją mocniej w geście obrony.
- Wszyscy myślą, że spaliśmy ze sobą – odezwała się po kilku sekundach.- Jak się dowiedzą, że nie jesteśmy parą to za co mnie będą uważać?
- Hermiono, nie martw się, a jak ktoś cię obrazi to ze mną będzie miał do czynienia – rzekł spoglądając jej w oczy.- Mam do ciebie pytanie?
- Jakie? – Zaciekawił ją poważny ton tego zdania.
- Zostaniesz moją dziewczyną?
- J... ja nie wiem – odparła cichym tonem, a po kilku sekundach dodała:- Zgoda!
Spojrzała na jego twarz, która nagle zmieniła się całkowicie.
- Co się stało?
- Tom jest z czegoś zadowolony – powiedział i wstał z łóżka, aby usiąść na fotelu:- Ubierz się, a ja sprawdzę o co tym razem chodzi.
- Dobrze!
Zamknął oczy i pozwolił swoim myślą płynąć spokojnie, a po kilku sekundach uwolnił trochę mocy, która w ciągu chwili wypełniła cały pokój. Opuścił ciało, aby wkroczyć do umysłu Voldemorta.

Obserwował cały Wewnętrzny Krąg, który stał przed nim.
- Zaatakujecie pociąg do Hogwartu, a mój szpieg w Ministerstwie Magii zapewni wam ułatwione zadanie – mówił on spoglądając na swoje sługi.- Bella, zostań, a reszta jest wolna.
- Czym mogę ci służyć, panie?
- Nauczysz mojego przyszłego sługę zaklęć potrzebnych do inicjacji, ale bez pokazywania na nim – rzekł zimnym głosem.- Zrozumiano?!
- Oczywiście, panie.
- To idź do kuchni, gdyż tam na ciebie czeka.
Kobieta opuściła pomieszczenie zostawiając Riddle’a samego.

Po kilkunastu minutach wrócił do ciała i nie otwierając oczu rozmyślał.
- Hermiono, mam do ciebie prośbę – rzekł po chwili, gdy otworzył oczy.
- Jaką?
- Powiedz na dole, że ze mną pojadą: Dumbledore, Lupin, Snape oraz McGonagall.
- Myślałam, że ja też – odezwała się smutno.
- Wybacz, ale to co muszą wiedzieć jest bardzo niebezpieczne i każdy chciałby to wiedzieć, a więc jak opanujesz oklumencje sam cię zabiorę do Serca Lwa. Zgoda?
- Dobrze – odparła i uśmiechnęła się lekko, aby po chwili opuścić pokój, którego drzwi zostały odblokowane przez młodzieńca.
Został sam, a więc nie pozostało mu nic innego jak wykonać poranną toaletę oraz samemu udać się na posiłek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patyś
Wojownik



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Wampirów:)

PostWysłany: Pon 15:27, 28 Sie 2006    Temat postu:

SUPER ROZDZIAł, zresztą jak każdy...Harry szybko się zaaklimatyzowałSmile Ciekawe jak oni zareagują ...Very Happy hehe

Gratuluję pomysłów!! (sorki, że tak późno komentarz, ale wcześniej nie miałam kompa:)

Pozdrawiam

Patyś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Raissa
Gość






PostWysłany: Wto 12:53, 29 Sie 2006    Temat postu:

Fajne opowiadanko.
Troche dziwne, ale fajne.
Tylko czegoś tu zamało...
No tak mało Seva Twisted Evil
Przypadł mi do gustu ten wontek z iluzją.
Nom to narazie tyle.
Ps. Czekam na CD.
Powrót do góry
Ellei
Obywatel



Dołączył: 18 Lip 2006
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 15:37, 01 Wrz 2006    Temat postu:

swietne opowiadnai, bardzo mi sie podoba. Ma całkiem inna fabule niz to do czego zdazylam sie juz przyzwyczaic. czekam na nastepny rozdzial.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 12:26, 04 Wrz 2006    Temat postu:

Rozdział 14

Zadowolony i uśmiechnięty Harry Potter wkroczył do kuchni domu mieszczącego się przy Grimmauld Place numer dwanaście.
- Coś ty taki zadowolony? – Zapytał się Fred spoglądając na niego uważnie.
- Właśnie do mnie dotarło, że nie wracam do Hogwartu jako uczeń – odparł siadając na krześle.
- Zostałeś nauczycielem? – Zaciekawiła się Ginny.
- Nie, gdyż muszę odnaleźć cztery przedmioty należące kiedyś do potężnych magów i podręczyć Tomusia.
- W końcu puchar Quidditcha wróci na swoje miejsce – mruknął Snape zajmujący miejsce naprzeciwko siostrzeńca.
- Nie sądzę – odezwał się George.- My wracamy jako pałkarze...
- Ale nie macie szukającego – przerwał mu Draco.
- Mają – wtrącił się Harry.
- Kogo? – Zainteresowała się Hermiona.
- Dowiecie się pierwszego września – powiedział kończąc rozmowy na ten temat.
Wesołe rozmowy towarzyszyły wszystkim podczas śniadania, a tuż po nim Potter skierował się do salonu. Kilka minut później do pomieszczenia, w którym przebywał młodzieniec weszły cztery osoby.
- Coś się stało? – Zapytał Dumbledore.
- Dużo rzeczy, ale najpierw przenieśmy się do Serca Lwa, abyśmy mogli spokojnie porozmawiać.
- Jak się tam dostaniemy? – Odezwała się profesor McGonagall.
- Jedynie portalem, gdyż zamek jest zabezpieczony na wszelkie sposoby przed niespodziewanymi gośćmi.
- Ruszajmy – rzekł wilkołak.
Harry otworzył przejście, lecz członkowie Zakonu feniksa ze strachem spoglądali w wirujący krąg magicznej energii.
- Proszę wchodzić po kolei – mruknął widząc ich zdenerwowanie.- To nie boli – dodał obserwując wahające się osoby.
- Ale...
- Pani profesor, ja ciągle z nich korzystam i jakoś żyję – powiedział.- Nie sądziłem, iż dożyję chwili, gdy zobaczę Severusa Snape’a bojącego się czegoś.
- Ja się niczego nie boję – warknął Mistrz Eliksirów i wkroczył w portal.
- Kto następny?
Nikt się nie odezwał, lecz po kolei ruszyli w stronę kręgu skumulowanej mocy.
- A wystarczy go podpuścić – rzekł sam do siebie i wskoczył w przejście, które kilka sekund później się zapadło.

Wszyscy zaczęli opuszczać kuchnię, a Ginny Weasley podeszła do swojej przyjaciółki.
- Hermiono, możemy porozmawiać? – Odezwała się po chwili.
- Oczywiście – odparła brązowowłosa.- Chodźmy do mojego pokoju.
- Opowiadaj jak było – rzuciła prosto z mostu rudowłosa, gdy tylko zamknęły się w pomieszczeniu.
- Ale co?
- Powiedz jaki Harry jest w łóżku...
- Ginny, do niczego nie doszło – stwierdziła.
- Jak to?
- W nocy męczył mnie koszmar i dlatego spałam z moim chłopakiem.
- Co? – Krzyknęła panna Weasley, która mogła się poszczycić głosem godnym matki.
- Rano jak wyszliście z pokoju zapytał mnie, czy zostanę jego dziewczyną i się zgodziłam – powiedziała.- Sądzę, że zrobił to tylko dlatego, iż chciał, abym miała spokój.
- Nie sądzę – odezwała się młodsza o rok Gryfonka.
- Co masz na myśli?
- Wystarczy spojrzeć jak on na ciebie patrzy – rzekła Ginny spoglądając na brązowowłosą, która się zarumieniła.- Hermiono?
- Spałam w tej koszulce nocnej – odezwała się po kilku sekundach pokazując jej strój jaki miała na sobie w nocy.
- To i tak nie tłumaczy wszystkiego...
Rozmawiały tak jeszcze przez niecałą godzinę.

Pięć osób pojawiło się przed wspaniałym zamkiem, którego błonia były utrzymane w doskonałym stanie.
- Gdzie my jesteśmy? – Zapytała profesor McGonagall spoglądając na twierdzę z niedowierzaniem.
- Parę kilometrów od Hogwartu – odparł Potter.- Chodźmy do środka i poznacie całą prawdę o naszej rodzince. Prawda, wujku?!
- Chyba nie mamy wyboru – mruknął Snape.
- Harry, skąd wiesz, że jesteś spokrewniony z Severusem? – Zaciekawił się dyrektor.
- W jednej z komnat jest drzewo genealogiczne całego rodu o średniowiecza i chyba nawet większe niż Black’ów – powiedział prowadząc ich do głównego salonu.- Profesor – wskazał dłonią Mistrza Eliksirów – i ja jesteśmy ostatnimi z rodu.
- Czyli ten zamek należy do was obu?
- Nie do końca – rzekł młodzieniec siadając na kanapie.- Ja jestem dziedzicem, a więc jest mój, a wujcio stanowi tylko połowę rodu.
- O czym ty mówisz? – Odezwał się Lupin.
- Za tamtymi drzwiami jest drzewo, a jak obejrzycie to dowiecie się wszystkiego.
Spojrzał na ścianę gdzie pojawiło się przejście do sąsiedniego pomieszczenia, a wszyscy dorośli skierowali się tam. Wrócili kilkanaście minut później, lecz nie wyglądali normalnie. Na twarzach wszystkich wypisany był szok, jednak najgorzej wyglądał Snape, który przedstawiał załamanie. Na stole pojawiły się kieliszki z winem zamówionym przez młodzieńca u skrzatów, a on dolał do każdego po kilka kropel z buteleczki wyjętej z kieszeni szaty.
- Wypijcie to –powiedział wkładając im w dłonie naczynia.
Kilka minut później doszli do siebie i siedzieli próbując zrozumieć wszystko co się dzieje.
- Może wyjaśnisz nam parę spraw – zaproponował Dumbledore.
- Pytajcie, a ja uznam czy mogę.
- To drzewo jest prawdziwe? – Odezwała się McGonagall.
- Tak. Z tego co wiem zaklęcia na nie rzucił Merlin, które mieliście okazję poznać.
- To ten obraz?
- Oczywiście.
- Mówiłeś coś o elfach wczoraj – rzekł dyrektor.
- Jest to starożytna rasa, która brała udział w wojnie z pierwszym Czarnym Panem po stronie dobra. Pozostałe to smoki i krasnoludy, a w dzisiejszych czasach pozostała na wspomnienie dawnych czasów Najwyższa Rada. Złożona jest ona z władców tych trzech ras – mówił spokojnie i rzeczowo.- Są oni wzrostu normalnego człowieka, a ponadto specjalizują się w Magii Ziemi oraz Wody, lecz niektórzy od dziecka ćwiczą Magię Umysłu, lecz nigdy nie osiągną tego co ja czy mój przodek.
- Mógłbyś nas przedstawić Radzie? – Zainteresował się siwobrody mag.
- Nie, ponieważ żyją w równoległym wymiarze – odparł.- Jednak szkoła dostanie ochronę z ich strony pod warunkiem, że zostaną z niej usunięci wszyscy Śmierciożercy.
- Tylko jak ich rozpoznać? – Powiedziała na głos kobieta to o czym myśleli wszyscy dorośli.
- Wyczuwam moc magiczną z łatwością i potrafię rozróżnić – odparł Potter spoglądając na nich.- Głównie na tym polegał mój trening. Na rozpoczęciu roku sprawdzę uczniów i dowiemy się kto ma Mroczny Znak. Coś jeszcze?
- Chyba nie...
- O cholera... – przerwał Snape’owi młodzieniec.- Zapomniałem wam powiedzieć, że Tom planuje atak na pociąg do Hogwartu.
- Musimy coś zrobić – odezwał się Lupin.
- Ja się tym zajmę – wtrącił dziedzic.- Zostały jeszcze cztery dni do rozpoczęcia roku szkolnego i postaram się ściągnąć pomoc.
- Dobrze, ale bądź ostrożny.
- Wiem, Remusie – powiedział chłopak.- Później będę musiał zniknąć na kilkanaście tygodni, lecz postaram się pisać. Dochodzi dziesiąta, a ja mam zamiar odwiedzić Dursley’ów.
- Po co? – Zainteresował się wilkołak.
- Lepiej, abyście nie wiedzieli – odparł uśmiechając się promiennie.
- Jak się tam dostaniesz? – Zapytał Albus.
- Polecę na skrzydłach niesiony przez wiatr – rzekł tajemniczo.
- Tylko, żeby nikt cię nie widział – oświadczył Mistrz Eliksirów.
- Nie ma obawy – mruknął.- Najpierw odeślę was do Hogwartu, a później polecę porozmawiać z Radą.
- Dobrze – stwierdził Dumbledore, gdyż zrozumiał, że więcej i tak by się nie dowiedział.
Kilka minut później opuścili zamek, a Potter zabrał mały kuferek oraz jeszcze jednego skrzata ze sobą, gdyż miał dla niego zadanie specjalne i pozostawił w ukrytej wieży w Szkole Magii i Czarodziejstwa.

Korneliusz Knot chodził zły po swoim gabinecie, gdyż coraz częściej słychać było głosy żądające usunięcia go z funkcji Ministra Magii. Ostatnio odwrócili się od niego ludzie, którzy popierali go od dnia wyborów. Niespodziewanie do pomieszczenia wkroczył Percy Weasley.
- Panie ministrze, chyba uda nam się znaleźć Potter’a – powiedział spokojnie.
- Jak? Kiedy?
- Najprędzej będzie pierwszego września na stacji w Londynie, gdyż z informacji, które udało mi się uzyskać on uważa Hogwart za dom, a tym samym nie pozwoli sobie na przegapienie roku szkolnego.
- Dobrze – stwierdził Knot.- Trzeba go będzie przekonać, aby poparł Ministerstwo w walce ze złem.
- To jest wykonalne, a jak nie ze chce samemu to się go do tego zmusi.
- Rób co uważasz za stosowne.
- Oczywiście, panie ministrze.
Kilka sekund później Korneliusz został sam i ponownie poświęcił się rozmyślaniom o dalszym piastowaniu urzędu Ministra Magii.

Młodzieniec wkroczył do głównej komnaty zamku położonego w dolinie Gaudium. W pomieszczeniu ujrzał wszystkich członków Rady dyskutujących o czymś zawzięcie.
- Przepraszam! – Powiedział głośno.
- Coś się stało, Harry? – Zapytał smoczy władca.
- Można tak powiedzieć... – zaczął mówić, a po kilku minutach skończył opowiadać co dowiedział się ostatnio.
- To komplikuje sytuacje, ale nie jest ona beznadziejna – rzekł w końcu Nimsarn.- To dlatego jeszcze nie włożyłeś następnego Kamienia do bransolety.
- Tak – odparł uśmiechając się lekko.- Pierwszego września pozbędę się ze szkoły wszystkich, którzy noszą Mroczny Znak.
- Wobec tego ostatniego dnia miesiąca do Serca Lwa przybędzie setka moich wojowników – zadecydował po kilku minutach ciszy elf.
- Ja też wyślę setkę smoków – dodał Ishar.
- Moich przybędzie taka sama liczba – oświadczył Fralin Stalowa Pięść.
- Dziękuję! Moglibyście powiedzieć także pozostałym członkom drużyny, aby przybyli w tym terminie do zamku?
- Oczywiście – stwierdził smok.- To nawet jest potrzebne, bo jedyny klucz posiada Sarnmor.
- W takim razie wracam – stwierdził i opuścił komnatę po pożegnaniu się z członkami Rady.

Ron Weasley siedział wściekły w dość dużym pomieszczeniu, w którym ćwiczył zaklęcia. Od rana ćwiczył niewybaczalne i na razie udało u się opanować klątwę Imperius. Bellatrix Lestrange także krążyła wściekła w pobliżu, gdyż musiała uczyć tego gówniarza, a nie zabijać w imię jej pana.
- Teraz zajmiemy się klątwą Cruciatus – powiedziała po kilku minutach.- Aby ją rzucić musisz myśleć tylko o gniewie i nienawiści, lecz nie musi być to obiekt, w który celujesz klątwą. W myślach możesz przywołać swojego największego wroga i marzyć, że to jego torturujesz.
- Wygląda, że jest proste – odparł spoglądając na kobietę.
- Nie do końca, ale zobaczymy jak ci pójdzie. Pokaż na tym szczurze.
- Crucio!
Zwierzę lekko poruszył się i spróbowało uciec, lecz nie zaczęło wić się i piszczeć, a jedynie wstrząsnęły nim nikłe drgawki. Spróbował ponownie i jeszcze raz, aż w końcu po godzinie nie udało mu się uzyskać pełnego efektu.
- Cholera! – Warknął sam do siebie.
- Jak sądzisz czemu ci nie wychodzi?
- Nie wiem.
- O kim myślałeś jak rzucałeś klątwę?
- Wybrałem Dumbledore’a – powiedział patrząc jak kobieta przygląda mu się z niedowierzaniem.
- Chyba nie nienawidzisz go zbyt mocno – rzekła myśląc o nim.- Może Potter...
- Crucio! – Przerwał jej, gdyż w chwili kiedy usłyszał imię dawnego przyjaciela gniew opanował go całkowicie, a ona spoglądała jak klątwa trafia w zwierze i rozrywa go na ziemi pozostawiając krwawą plamkę.
- Dobrze, a więc pozostała nam avada – stwierdziła.- Inkantacje znasz.
Kiwnął głową i ponownie pomyślał o Chłopcu, który przeżył. Mroczna energia jaką mogli poszczycić się głównie doświadczeni Śmierciożercy. Przez twarz Bellatrix przemknął uśmiech przywodzący na myśl radość.
- Avada Kedavra!
Zielony promień pomknął w kierunku następnego stworzenia, które ze strachem spoglądało na niego. W końcu klątwa uderzyła w cel i spowodowała śmierć zwierzęcia na miejscu.
- Dobrze – powiedziała kobieta spoglądając na niego.- Odpocznij trochę, a potem zajmiemy się innymi zaklęciami potrzebnymi do inicjacji.
Kilka sekund później opuściła pomieszczenie pozostawiając go samego, gdyż musiała się udać do swego pana i donieść mu o ważnej rzeczy.

Dochodziło południe. Jastrząb szybował nad jedną z miejscowości położonych pod Londynem, aż w końcu wylądował na dachu jednego z domów i przyglądał się przeciwległemu budynkowi. W domu przy ulicy Privet Drive cztery w salonie siedziały trzy osoby, które dyskutowały między sobą.
W końcu przystąpił do działania i uwolnił swoją magiczną moc. Zaczął tworzyć iluzję mającą na celu stworzenie przed ludźmi mieszkającymi w niewielkiej odległości od państwa Dursley’ów wizerunku owej rodziny jako wariatów. W swoim umyśle kształtował nową rzeczywistość, która miała zniszczyć ich idealne życie, a po kilku sekundach pojawił się jego obraz w salonie tuż obok nich, lecz widzieli go tylko dorośli.
- Za minutę wasz dom wyleci w powietrze – powiedziało złudzenie uśmiechając się z zadowoleniem.
Para dorosłych jak na komendę wybiegła z budynku, lecz młodzieniec wyglądał jakby tego nie zauważył i skierował się do lodówki, aby w końcu zjeść coś porządnego. Państwo Dursley myśląc, iż ich potomek biegnie za nimi skierowało się na przeciwległą stroną ulicy i spoglądało na dom, który po kilkunastu sekundach wyleciał w powietrze, a część stanęła w płomieniach. Ze strachem spoglądali na ten obrazek, lecz to nie był koniec tego co zaplanował dla nich Harry Potter. W końcu w domu wyleciała głowa Dudley’a, lecz widoczna jedynie dla jego rodziców i potoczyła się pod ich nogi. Petunia upadła na ziemię i zaczęła łkać, a jej mąż wrzeszczeć:
- Zabiję cię, Potter! Nikt mnie nie powstrzyma! Dziesięć lat mieszkałeś w komórce pod schodami i powinieneś zostać tam dłużej! Zabiję cię za mojego synka!
- Wielu próbowało, a ja nadal żyje – powiedziało złudzenie pojawiające się koło nich.
- Już jesteś martwy, gówniarzu! – Ryknął i rzucił się w kierunku postaci młodzieńca, którą zaczął okładać pięściami.
Zjawa wyglądająca jak Potter pojawiła się z boku, a mężczyzna dalej bił osobę leżącą na ziemi nie rozglądając się w około.
- Ładny cios – mruknęła iluzja spoglądając na mężczyznę z połamanym nosem.
Dokładnie w tej chwili pan Dursley opanował się i spojrzał na swoją ofiarę, lecz nie zdążył przyjrzeć poranionej osobie, gdyż dwie pary silnych rąk przycisnęły go do ziemi.
- Jesteś aresztowany za atak na funkcjonariusza – powiedział jeden z policjantów.
- Ale mój dom! Potter go zniszczył! Sami zobaczcie!
- Człowieku opanuj się – powiedział innych.- Przecież dom stoi – wskazał dłonią na budynek, który wyglądał normalnie.
Dokładnie w tej samej chwili z domu przy Privet Drive cztery wybiegł gruby młodzieniec rozglądając się po okolicy.
- Coś się stało? – Zapytał podchodząc bliżej.
- Kim jesteś?
- Dudley Dursley – odparł, a dopiero po kilku sekundach dotarł do niego sens jego słów.- To ja już sobie pójdę.
- Nic z tego – rzekł jeden z funkcjonariuszy i wraz z dwoma kolegami unieruchomił chłopaka.- W końcu cię mamy ptaszku.
- Co ja zrobiłem? – Zapytał płaczliwym tonem nic nie rozumiejąc.- Mamusiu, pomóż mi.
Policjanci patrzyli na niego jak na idiotę, lecz zakutego w kajdanki zaprowadzili do samochodu, aby zabrać go na posterunek. Rozhisteryzowaną kobietę zabrano do szpitala, gdyż stwierdzono u niej depresję oraz szok wywołany jakimś zdarzeniem.
Jastrząb poderwał się do lotu i poleciał ku centrum Londynu.

Lord Voldemort siedział na swoim tronie i właśnie kończył wydawać polecenia sługom, gdy do pomieszczenia wkroczyła Bellatrix. Mężczyzna obrzucił ją uważnym spojrzeniem, a po kilku sekundach odprawił Śmierciożerców i pozostał sam z kobietą.
- Miałaś uczyć, chłopaka! – rzekł spoglądając na nią.- Coś się stało?
- Chłopak ma w sobie mrok godny mojego męża – powiedziała spoglądając w oczy swego władcy, a jednocześnie ukazując mu swoje wspomnienia.
- Zadziwiające – stwierdził Czarny Pan kończąc oglądanie wspomnień.- Masz jakiś pomysł?
- Nauczyć go prawdziwej Mrocznej Magii, a nie tylko podstaw i niech w tajemnicy przed resztą ci służy – oświadczyła.- Niech będzie twoim zabójcą, który jest gotowy wykonać każdy rozkaz.
- To trudne przy jego wychowaniu – mruknął.- Chociaż można dać mu... Tak... Wieczorem sprowadź go do mnie i może sobie wybrać jedną mugolkę na noc.
- Będzie jak sobie życzysz, panie.
Zrozumiała, iż jest to koniec audiencji, a więc ruszyła do biblioteki, aby wybrać kilka ksiąg o Czarnej Magii oraz później udać się do swego ucznia.

Harry Potter pod postacią jastrzębia leciał w kierunku Grimmauld Place, aż w końcu zatoczył parę kręgów nad ulicą i skierował się do domu numer dwanaście. Wylądował na parapecie i zapukał lekko w okno salonu, w którym siedziały trzy osoby. Draco Malfoy podszedł i wyjrzał, lecz dostrzegł jedynie ptaka, który czekał, aż ktoś go wpuści do środka.
- Ptaszek – mruknął i miał zamiar wrócić na miejsce.
Otwórz to okno, bo inaczej zdradzę bliźniakom twoje najgorsze wspomnienie.
Wykonał polecenie spoglądając na zwierzę ze strachem. Kilka sekund później w pomieszczeniu zamiast ptaka stał Harry z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Ale ty jesteś strachliwy – mruknął przyglądając się blondynowi.- Załatwione, a więc pora zabrać się za umeblowanie porządnie pokoju na górze.
- O czym ty mówisz? – Zapytała Ginny.
- Meble na górze są stare i pora je wymienić – stwierdził, a po chwili przypomniał sobie o czymś.- Wracam za kilka sekund – mruknął otwierając portal, aby pojawić się w Hogwarcie i zabrać dodatkowego skrzata z wieży oraz wrócił do dawnego domu Black’ów.
- Po co ci skrzat? – Zainteresował się Malfoy spoglądając na magiczne stworzenie, które młodzieniec stawiał na ziemi.
- Szczerze mówiąc to on nie jest dla mnie, a dla Hermiony – odparł.- Ja mam małą armię w każdym z moich zamków.
- Dla mnie?! – Odezwała się dziewczyna.
- Tak, ale później ci dokładnie wytłumaczę – rzekł młodzieniec.- Nazywa się Bimber, a teraz mam do ciebie prośbę Hermiono.
- Jaką?
- Czy mogłabyś zabrać swoje ubrania na parę godzin z naszego pokoju?
- Oczywiście – stwierdziła.- Chodź, Ginny, pomożesz mi.
- Dobrze – mruknęła rudowłosa i obie wybiegły.
- Draco, a ty przydasz się do noszenia – powiedział stojącemu obok niego młodzieńcowi.- Weź różdżkę, bo inaczej nawet się do pracy nie nadasz.
- Ale wyrzucą mnie z Hogwartu za używanie czarów!
- To dom należący od pokoleń do magicznej rodziny, a więc wykryją tylko ślad użycia magii – stwierdził patrząc na niego.- Żeby wykryć kto rzucił klątwę potrzeba nałożyć zaklęcia kontrolne na różdżkę, a twoja jest czysta.
- Rozumiem – odparł i wyszedł, aby wziąć magiczny patyk i pomóc w pracy.
Kilkanaście minut później obaj stali w pokoju, który zajmowali Harry z Hermioną i rozglądali się po nim. Ubrania oraz kufry zostały zabrane, a więc pozostały tylko meble.
- Albo mi się wydaje, albo tam jest kominek – westchnął Potter spoglądając na jedną ze ścian.
- Chyba masz rację – dorzucił jego towarzysz.
- To ty wylewituj wszystkie meble na korytarz, a ja zajmę się doprowadzeniem podłogi do wyglądu – oświadczył.
Zabrali się do pracy, lecz Malfoy’owi szło opornie. Zrezygnowany Harry wykonał lekki ruch dłonią, a łóżka oraz szafki nocne zmniejszyły się do rozmiarów dziecinnych zabawek. Następnie to samo zrobił z dwoma szafami, które nie dałyby się przecisnąć przez drzwi.
- Tak będzie wygodniej – mruknął i zaczął je zbierać do wyczarowanego przez siebie kartonu.- Zdejmij firanki i zasłonki.
- Chyba masz rację – westchnął Draco.
- Wyjdź na kilka sekund, a ja powiększę pokój, bo wydaje mi się za mały dla dwóch osób.
- Nie ma takiego zaklęcia – stwierdził blondyn, lecz wyszedł z pomieszczenia z pudełkiem pełnym mebli.
- No to zaczynamy – usłyszał jeszcze zanim drzwi zamknęły się za nim.
Potter ustał w samym środku i uwolnił swoją magię, a po kilku sekundach wyszeptał stare zaklęcie, które pozwalała na dowolną zmianę wielkości pokoju, lecz można je było rzucić tylko raz na każde pomieszczenie. Uśmiechnął się i zaczął myśleć nad kolorami tej komnaty.
- Dziewczyny – krzyknął wychodząc na korytarz.
- Co się stało? – Usłyszał po kilkunastu sekundach głos Ginny.
- Pomożecie wybrać kolor ścian?
- Dobrze – powiedziała Hermiona.
- To wchodźcie – rzekł wskazując na drzwi do pokoju.
Weszły i zaczęły ciekawie się rozglądać, gdyż był dwa razy większy niż poprzednio, a dodatkowo trochę wyżej położony był sufit.
- Niesamowite – stwierdziła rudowłosa po kilku sekundach.
- Co tu robicie? – Zapytał Malfoy wchodząc do pomieszczenia z butelką kremowego piwa.
- O reszcie nie pomyślałeś? – Wjechał na niego Harry.
- Zapomniałem – odparł.- Zaraz przyniosę.
- Nie trudź się – rzekł i machnął ręką.- Bimber. Czy możesz przynieść nam trzy kremowe piwa?
- Oczywiście, sir – pisnął skrzat i zniknął, aby pojawić się kilka sekund później z butelkami w małych dłoniach.
- Dziękuję – powiedział młodzieniec, a jak zaczerpnął łyk zapytał ponownie:- To jaki kolor?
- Co powiesz na białe ściany i sufit? – Zapytała Hermiona.
- Może być, lecz myślałem o innym kolorze, ale jak chcesz to proszę – skończył mówić i wykonał lekki ruch dłonią powodując, iż pomieszczenie stało się idealnie białe.- I jak?
- Ładnie, ale teraz trzeba dobrać meble – odezwał się Ginny.
- Zaraz się tym zajmiemy – oświadczył Potter myśląc o czymś intensywnie.- Co powiecie na klasyczne meble?
- Mogą wyglądać wspaniale – stwierdziła panna Granger uśmiechając się lekko.
- Cieszę się, a teraz drogie panie proszę opuścić to miejsce – rzekł brunet przyglądając się kominkowi.- Jak skończymy to was zawołamy.
- Ale... – Zaczęła rudowłosa.
- Chodź – przerwała jej przyjaciółka.
Kilka sekund później w pomieszczeniu zostali tylko dwaj młodzieńcy.
- Co masz zamiar zrobić? - Zapytał blondyn.
- Transmutować meble z innych rzeczy – rzucił dalej kontemplując kominek.- Później się nim zajmę, a teraz łóżko.
- Chyba chciałeś powiedzieć dwa... – Zdziwił się Malfoy.
- Nie – nie dał mu dokończyć.- Jedno starczy, ale to za chwilę.
Wyjął z kieszeni małe drewniane pudełko, które zostało bogato ozdobione z dwoma zamkami. Wykonując jeden gest dłonią sprawił, iż zmieniły się jej rozmiary i teraz było o dwa razy większe. Dotykając palcem pierwszego otworzył i ukazał się rządek równych drewnianych klocków, lecz nie przypominających Draconowi żadnych jakie do tej pory spotkał.
- Co to? – Zapytał.
- Przedmioty, które zamienię w meble – odparł i wyjął jeden klocek.- Tutaj postawię później łoże, ale najpierw podest pod nie – mówił podchodząc do rogu pomieszczenia umiejscowionego naprzeciwko drzwi do komnaty oraz tuż obok okna.
Kilka sekund później stał koło blondyna i przyglądał się obiektowi do transmutacji, a jednocześnie wyobrażając sobie przedmiot, który miał zamiar stworzyć. W końcu uwolnił magię oraz obserwował jak kształtuje się on według jego wyobrażenia w dość duży podest zajmujący fragment podłogi.
- Dobrze – oświadczył w końcu, a kuferek uniósł się do góry.- Chodź – rzekł do towarzysza i skierował się w stronę transmutowanego obiektu.
- Jak to zrobiłeś? – Zapytał zdezorientowany Malfoy.
- Magia – odparł, a widząc jego zdezorientowaną minę dodał:- Różdżka nie jest potrzebna, aby rzucać zaklęcia. Silna wola oraz sprawny umysł wystarczą, lecz magowie są leniwi i wolą tak jak uczą w Hogwarcie czarować.
- A więc czemu?
- Moc magiczna w tobie jest nikła, a moja potężna, gdyż nie przejmuję się granicami. Jeśli straciłbym kontrolę to moja siła zniszczyłaby pewnie dość spory obszar, ponieważ to ja kontroluję magię.
- Co? – Zdziwił się.
- Różdżka kontroluje i uspokaja twoją siłę magiczną, a to sprawia, iż rośnie ona wolniej niż moja.
- Dziwne!
- Mnie to mówisz – rzekł.- Jednak pora zabrać się do pracy.
Wyjął kolejną klocek i skierował się do części pomieszczenia nie skrytego podestem.
- Teraz parkiet, a później reszta.
- Wspaniałe drewno, choć nigdy się z takim nie spotkałem – powiedział Draco.
- Nie dziwię się – stwierdził.- Jest rzadko spotykane w ludzkim świecie, a elfy mają go pod dostatkiem i w różnych odcieniach – wskazał dłonią na kufer, w którym mieściły się przegródki oraz kilka kolorów drewna.
- Wspaniałe.
- Zaczynajmy – mruknął i zaczął ponownie tworzyć w swoim umyśle obraz, lecz tym razem podłogi, aż w końcu pokryła ona całe podłoże.- Doskonałe – dodał spoglądając na efekt.
Minęła godzina, lecz oni dalej pracowali, a Potter był coraz bardziej zmęczony, lecz pracował dalej, aby skończyć wszystko. Kiedy meble były gotowe, a więc otworzył drugi zamek. Oczom blondyna ukazały się cztery przegrody, w których umieszczone zostały różne przedmioty. Pierwszą wypełniał jakiś stop metalu, a obok mieściły się małe kawałki jedwabiu. Dalej mieścił się biały kamień, natomiast ostatnią zajmowały miękkie kawałki jakiegoś materiału podobnego do gąbek, lecz przyjemniejszych w dotyku.
- Teraz pora zabrać się za pozostałe przedmioty – oświadczył i zabrał się do czarowania.
- Co masz na myśli?
- Wypełnię kanapy, materac oraz tkaniny – powiedział rozglądając się po komnacie.- Najpierw jednak coś zjemy, gdyż padam z nóg. Idziemy na dół.
Poszli, a po kilkunastu minutach wrócili i zabrali się do dalszej pracy. W końcu, gdy na zegarze w salonie wybiła godzina szesnasta zrobili wszystko poza kominkiem.
- Najpierw pozbądźmy się tej starej obudowy – zadecydował Potter uśmiechając się szeroko.- Zniszcz jak chcesz, lecz nie radzę uszkadzać podłogi, ani ściany – a sam udał się napić piwa kremowego stojącego na stole.
- Dobrze – odparł Malfoy i wyciągnął różdżkę, aby po kilku sekundach pozostawić skruszone kawałki, ale i one zniknęły po kilku zaklęciach.
- Ładnie – mruknął Harry przyglądając się dziełu ślizgona.- Moja kolej.
Wyciągnął kolejną kostkę i zaczął myśleć nad kształtem, aż w końcu się zdecydował. Myśląc o Syriuszu, Remusie oraz rodzicach zaczął uwalniać swoją moc i pozwolił, aby połowa kominka ukształtowała się na ten obraz. Wyjął drugą kostkę i stworzył drugą część, lecz była ona o Hermionie, Ginny, Malfoy’u oraz nim, a linia biegnąca przez środek stała się niewidoczna dla oka. Następną kostkę włożył do środka i ukształtował wnętrze z marmuru. Z kilku klocków metalu stworzył narzędzia potrzebne do obsługi kominka, a następnie zajął się tworzeniem czterech figurek. Dwa dostojne elfy po bokach, a w środku dwa krasnoludy. Na szczycie postawił transmutowaną z kamienia figurkę smoka.
- Koniec! – powiedział i opadł na jedną z dwóch kanap ustawionych naprzeciwko siebie.- Idź po dziewczyny, bo ja nie mam za dużo siły.
- Dobrze – rzucił Draco i wyszedł zostawiając młodzieńca samego.
Siedząc rozglądał się po całej komnacie i był zadowolony z siebie, gdyż wszystkie meble prezentowały się wspaniale oraz niezwykle współgrały tworząc klimat podobny do salonu z Serca Lwa. Uśmiechnął się i spojrzał na mały regał, który miał zamiar wypełnić księgami, lecz nie teraz.
W końcu do pomieszczenia wkroczyły dwie młode kobiety rozglądające się ciekawie po komnacie.
- To jest wspaniałe – mruknęła Hermiona, a jej przyjaciółka pokiwała głową na znak, iż w pełni się z nią zgadza.
- Cieszę, że ci się podoba – oświadczył Potter siedzący na kanapie i przyglądający się im.- Biblioteczkę uzupełnię jak wrócę z misji, a teraz pora przenieść rzeczy.
- To my pójdziemy...
Nie skończyła mówić, gdyż zobaczyła Malfoy’a lewitującego dwa kufry oraz jej walizkę.
- Chcesz wylecieć z Hogwartu? – Zapytała zła panna Granger.
- To dom magiczny i nie mogą wykryć kto dokładnie użył zaklęcia – rzekł blondyn uśmiechając się lekko.
- Skąd to wiesz? – Zainteresowała się rudowłosa.
- Ja mu powiedziałem – powiedział brunet spoglądając na nie.
- My też możemy czarować?
- Tak – odparł Potter.
Twarz brązowowłosej rozjaśnił uśmiech, a ona wyciągnęła z kufra różdżkę oraz wykonała nią kilka ruchów, a jej ubrania znalazły się w szafie. Wszyscy przyglądali się efektowi, a ona spojrzała na kominek.
- Jak to zrobiliście? – Odezwała się wskazując dłonią na marmurowe wykończenie.
- Magia – stwierdził Harry, który jednym ruchem dłoni sprawił, iż zapłonął w nim ogień.- Założyłem osłonę, a więc nie wymknie się poza niego.
- Idziemy coś zjeść – oświadczyła Hermiona i wszyscy opuścili komnatę pozostawiając ją skąpaną w świetle płomieni.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Cissy
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 26 Maj 2006
Posty: 93
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zamek Czarodzieji Słońca i Księżyca

PostWysłany: Pon 15:40, 04 Wrz 2006    Temat postu:

Ja sobie spokojnie wracam z rozpoczęcia roku, a tu widzę rozdzialik! Od razu mi się humor poprawił Wink Rozpoczęcia są takie dołujące....
A co do rozdziału to jak zwykle super Smile Fajnie urządzony pokoik, nie ma co... Ja osobiście czekam na akcję w ekspresie do Hogwartu... Może być wesoło Wink
Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
el_lothril
Łowca



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Jazzu

PostWysłany: Pon 20:33, 04 Wrz 2006    Temat postu:

Cissy, masz rację. Rozpoczęcia roku szkolnego są nudne i dołujące. A tu na koniec dnia taki miły akcent:)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, który na pewno będzie dobry - jak nie lepszy:D
Pozdrowienia i najlepsze życzenia
el


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 18:23, 08 Wrz 2006    Temat postu:

Rozdział 15

Kuchnia w domu przy Grimmauld Place dwanaście wypełniona była wesołymi rozmowami, a najlepiej z pośród wszystkich bawił się Harry Potter, który obserwował jak bliźniacy starają się wmusić w Malfoy’a jeden ze swoich produktów, gdyż wszyscy oczekiwali na posiłek. Niespodziewanie do pomieszczenia wkroczyli trzej mężczyźni.
- Dobrze, że cię widzę, Potter – odezwał się przybyły Snape.
- Coś się stało? – Zaciekawił brunet udając zdziwienie.
- Co zrobiłeś Dursley’om? – Zapytał Mistrz Eliksirów.
- A co ja mogłem – rzekł, lecz pod wściekłym spojrzeniem nauczyciela uległ.- Wiecie gdzie są?
- Nie – odparł Lupin.- Ale mamy nadzieję się dowiedzieć.
- Z tego co widziałem to Dziudziaczek oraz Vernon w więzieniu– oświadczył spokojnie młodzieniec, a wszyscy zaczęli na niego spoglądać.- Petunia w szpitalu załamana.
- Co im zrobiłeś? – Zaciekawił się dyrektor Hogwartu, który siedział pomiędzy Remusem a Severusem.
- Parę iluzji, ale nic groźnego...
- Potter – warknął jego wuj.
- No dobrze, ale nie krzyczcie na mnie – powiedział.- Poleciałem sobie do nich i siedząc na dachu stworzyłem coś specjalnie dla dwójki moich byłych opiekunów.
- Dokładnie, proszę! – Wycedził opiekun Slytherinu przez zaciśnięte zęby.
- Najpierw jedna pojawiła się u nich i poinformowała, że dom wyleci w powietrze... – opowiadał spokojnie jakby relacjonował dla nich mecz Quidditcha.- ... na końcu pojawiła się obok wuja, a on się na nią rzucił, lecz w tamtym miejscu stał policjant i trochę go pobił. Dudley’a aresztowali za przestępstwa dokonywane na młodszych dzieciakach.
- Czy ty wiesz co zrobiłeś? – Zapytał go Dumbledore.
- Tak – odparł normalnym tonem.
- Przecież to twoi opiekunowie...
- Profesorze, z całym szacunkiem! – Oświadczył przerywając mu.- Nie wiem pan jak to było być dla nich popychadłem, które w każdej chwili można było obrażać, wyzywać lub też pobić. To nie jest moja rodzina i nigdy nie była, a zwłaszcza, że przez dziesięć lat musiałem mieszkać w komórce pod schodami.
- Co takiego? – Zdziwił się Snape.
- Nie wiedziałeś, wujku? – Zainteresował się młodzieniec.- To była zemsta i uważam, że lekka w porównaniu z tym co mogłem im zrobić. Ja ten temat uważam za zakończony.
- Dobrze – zgodził się z nim Dumbledore.- Pewnie jest coś jeszcze?
- Tak, ale o tym porozmawiamy w czterech po kolacji w pokoju na górze – rzekł widząc jak pani Weasley zaczyna podawać jedzenie.
Posiłek minął w miłej, lecz lekko napiętej atmosferze, gdyż każdy chciał się dowiedzieć o czym będą rozmawiać w pokoju na górze. W końcu po upływie wlokącej się niezwykle wolno godzinie cztery osoby opuściły pomieszczenie kierując się do wyremontowanego pokoju. Kiedy przekroczyli próg komnaty dorośli zamarli i z niedowierzaniem przyglądali się jej nowemu wyglądowi.
- Jak? – Odezwał się w końcu Remus.
- Magia – mruknął Potter i wskazał im kanapy.- Siadajcie, a ja zamówię wino. Bimber – rzekł przywołując skrzata.- Udasz się do Serca Lwa i przyniesiesz po dziesięć butelek białego oraz czerwonego wina, a także zestaw kryształowych kieliszków.
- Tak, sir – pisnęło stworzenie, a po kilku sekundach zniknęło z cichym trzaskiem.-Jakie otworzyć? – Usłyszał młodzieniec po chwili, gdy magiczny pomocnik wrócił.
- Czerwone – zadecydował.- Pierwszą sprawą jest Malfoy.
- Co z Draconem? – Zainteresował się Severus.
- Chodzi o jego dom – powiedział próbując podany kilka sekund wcześniej napój.- Nie może pozostać w Slytherinie, bo dla nich jest zdrajcą i mogą spróbować go zabić lub dostarczyć Tomowi.
- Co chcesz zrobić? – Zapytał Albus.
- Przenieść go do innego, a dokładniej do Gryffindoru – oświadczył, a mężczyźni spojrzeli na niego jak na wariata.- Będzie bezpieczny jak przeprosi cały dom przy wykładowcach, a ja go poprę, gdyż dopiero drugiego wyjadę.
- On się nie zgodzi – stwierdził Mistrz Eliksirów.
- Możliwe, ale bez tego najprędzej zginie. Chociaż oceniając ostatnie dni to raczej...
- O czym myślisz? – Zdziwił się Lupin.
- Ginny – odparł młodzieniec.- Jest jeszcze sprawa Prefektów Naczelnych.
- W tym roku ich nie będzie – rzekł dyrektor.- Nikt się nie nadawał...
- ... i dlatego ja wybrałem dwie osoby – powiedział Harry.
- Kogo? – Zaciekawił się siwobrody mag.
- Hermionę i Malfoy’a – rzucił i obserwując ich reakcje zaczerpnął łyk wina.
- Nie sądzę, aby pasowali – mruknął Remus.
- Jak chcecie, ale tylko im można teraz zaufać, a przyda się ktoś do pomocy nauczycielom na wypadek ataku na szkołę – odezwał młodzieniec po kilku minutach ciszy.
- Dobrze – zgodził się Dumbledore spoglądając w płomienie.- Jest coś jeszcze? Prawda?
- Tak. Cała trójka musi nauczyć się oklumencji jak najszybciej – stwierdził.- Hermionę powoli uczę, lecz nie dam rady przekazać jej tej umiejętności do końca miesiąca, a później musi się zająć tym ktoś inny.
- Ja nie dam rady uczyć wszystkich – mruknął dyrektor.
- Wiem i dlatego pozostaje nam Severus – oświadczył.
- To będzie trudne... – zaczął mówić mężczyzna.
- Łatwiejsze niż ci się wydaje – przerwał mu młodzieniec.- Niedługo otrzymasz księgę, która ułatwi ci zrozumienie całej Magii Umysłu.
- Skąd możesz to wiedzieć?
- Bo znam ją całą i zawiera wiele rad oraz podsuwa jak trenować – westchnął.
- Kto ją ma? – Zaciekawił się Lupin.
- Chyba oczywiste, że panna Granger – odpowiedział mu Mistrz Eliksirów.
- Masz rację – poparł go Potter.- Jak skończy ją czytać to poproszę, aby przekazała ją tobie.
- Dobrze – rzekł Snape.- Coś jeszcze?
- Jutro zabiorę Hermionę na Pokątną, gdyż muszę zrobić tam parę rzeczy – oświadczył.
- Lepiej nie wychodźcie poza dom, ponieważ Knot szuka ciebie i nie wiem co chce – powiedział Dumbledore.
- Dobrze, a teraz powiedzcie mi kto jest nowym nauczycielem obrony?
- Violetta Riddle – odparł dyrektor.
- Córka Tomusia? – Zainteresował się, a odpowiedziało mu kiwnięcie głowy mężczyzny.- Nawet go o to nie podejrzewałem.
- Phy, wyrzekł się jej, gdyż była gryfonką – stwierdził Severus.
- Interesujące – stwierdził młodzieniec, a po kilku sekundach dodał:- To chyba wszystko. Chyba, że wy macie jakiś temat do rozmowy.
- Nie – odrzekł Albus.
- Lepiej się połóż, bo kiepsko wyglądasz – rzucił wilkołak.
- Nie lepiej byś wyglądał po zużyciu prawie całej swojej mocy magicznej – mruknął Potter.- Jednak pewnie czeka mnie pogadanka za parę minut. Profesorze, czy mógłby pan jutro wręczyć im odznaki?
- Oczywiście – oświadczył starzec i zaczął się zbierać do wyjścia.- Pójdę już.
- Ja też, Albusie – mruknął Snape.
- Ja idę spać, bo jakoś ostatnio mam z tym problemy – westchnął zmęczony Lupin.
- Do zobaczenia – rzekł młodzieniec i zaczął spoglądać w płomienie, a jednocześnie smakował wino.
Po kilku sekundach został sam, lecz nie długo mógł się cieszyć taką sytuacją, gdyż do pomieszczenia wkroczyła pięcioosobowa grupa młodych ludzi. Zajęli miejsca i wyczekująco spoglądali na młodzieńca, który nie reagował.
- Harry... – Odezwała się w końcu Hermiona.
- Jak to zrobiliście? – Zapytał Fred, gdyż jego brat rozglądał się z niedowierzaniem po pomieszczeniu.
- Magia – odparł Malfoy, a bliźniacy spojrzeli na niego jak na królika doświadczalnego.
- Macie go nie męczyć – powiedział w końcu Potter.- Od tego roku będzie gryfonem...
- Że co? – Krzyknęli obaj Weasley’owie.
- Potter, nie żartuj sobie – warknął blondyn.
- Ja mówię prawdę – stwierdził spokojnie i zrobił łyk wina.- Tom wydał na ciebie wyrok śmierci i dlatego większość ślizgonów będzie cię chciała zabić, aby zdobyć dodatkowe punkty w przyszłości, którą wiążą ze Śmierciożercami.
- Czyli nie mam wyboru – westchnął Draco, gdyż zrozumiał, że i tak nie wygra.
- Masz, ale tutaj wybierasz życie lub śmierć – oświadczył młodzieniec.- Nie martw się nie będzie tak źle...
- Co ty możesz wiedzieć?
- Dużo, ale o tym dowiecie się jutro – powiedział i spojrzał mu w oczy.- Ja nie będę grał na początku, a więc ty zajmiesz moje miejsce jako szukający. Dodatkowo będą pewne plusy, lecz nie teraz...
- Zapomniałem! – Krzyknęła nagle panna Granger, a wszyscy spojrzeli na nią.- Miałem oddać ci wyniki SUM’ów...
- To daj – przerwał jej.
Obserwując jak wstaje oraz kieruje się do swojego kufra, a po kilku sekundach wyciągnęła „Historię Hogwartu”. Usiadła obok niego ze swoją ulubioną książką i z środka wyjęła list zaadresowany do Potter’a. Podała mu ją spoglądając oczekująco jak powoli go otwiera. Po chwili zaczął czytać na głos:

Harry James Potter osiągnął:

Astronomia..........................................Z
Eliksiry................................................W
Historia magii.......................................Z
Obrona przed ciemnymi mocami............W
Opieka nad magicznymi stworzeniami....W
Transmutacja.......................................P
Wróżbiarstwo.......................................N
Zaklęcia..............................................W
Zielarstwo............................................P

W końcu dotarł do końca i zamyślił się kątem oka odnotowując, iż wszyscy przyglądając mu się. W końcu jego twarz rozjaśnił uśmiech, lecz dalej milczał.
- Chyba trzeba to uczcić – odezwał się po kilku minutach.
- Impreza? – Zapytali jednocześnie bliźniacy, a on kiwnął głową.
- Dorośli się nie zgodzą – mruknęła Ginny.
- Dziewczyno, opanuj się – powiedział blondyn.- Coś się wymyśli.
- Ten pokój jest dźwiękoszczelny oraz nieprzenikalny, lecz spać idziecie do siebie później – oświadczył brunet.- Pałkarze, załatwią jedzenie. Wasza dwójka – wskazał na rudowłosą oraz Malfoy’a – muzykę, a my zajmiemy się napojami.
- Przecież nie możecie wychodzić z domu – rzucił Fred, a jego brat pokiwał twierdząco głową.
- Mam coś lepszego – rzekł Potter.- Bimber – pyknęło i zmaterializował się magiczny sługa.- Udasz się do sklepu oraz zakupisz mi dwie skrzynki piwa kremowego.
- Oczywiście, sir – pisnął i już miał zniknąć.
- Poczekaj – westchnął młodzieniec.- Dam ci galeony na nie – wyciągnął swoją sakiewkę oraz wysypał jej zawartość na stół.- Ile kosztuje?
- Czterdzieści galeonów jedna – powiedział George, gdyż otrząsnął się z szoku.- Skąd masz...
- Później – przerwała mu Hermiona.- Mnie ciekawi skąd masz gotówkę?
- O co ci chodzi? – Zaciekawił się Draco.
- Gringotta nie odwiedzał, a więc musi je mieć z innego źródła – stwierdziła panna Granger.
- Masz rację, – oświadczył – ale tylko po części. Pobrano je dla mnie z jednej z moich skrytek jak przebywałem na szkoleniu oraz oddał mi je Nimsarn jak tylko przybyłem po raz drugi do jego zamku.
- To my lecimy – odezwała się Ginny i wyciągnęła blondyna z komnaty.
- My też – rzekł Fred i z bratem teleportowali się z pomieszczenia.
- Co będziemy robić? – Zapytała brązowowłosa, gdy zostali sami.
- Poobijamy się – mruknął jej towarzysz uśmiechając się podobnie do ojca kiedy chodziły mu po głowie psoty.- To jak ci się podoba pokój?
- Brakuje łóżka – stwierdziła spoglądając mu w oczy.- Chyba nie sądzisz, że będziemy spać razem.
- Jestem pewny, iż będziemy – rzekł.- A teraz powiedz jak idzie czytanie?
- Powoli do przodu, lecz nie wiem kto mnie będzie uczył jak wyjedziesz?
- Severus, jednak nie będziesz sama.
- Kto jeszcze?
- Ginny oraz Malfoy.
Skończyli rozmawiać, gdyż dokładnie w tej samej chwili wpadła wymieniona dwójka, a kilka sekund później najpierw pojawiły się napoje i bliźniacy z czterema torbami pełnymi przysmaków. Popłynęła miła dla ucha muzyka wypełniając pomieszczenie, lecz doskonale słyszalne były śmiechy i rozmowy rozbrzmiewające w komnacie.

Samotna postać przemierzała błonia oddzielające Hogwart od Zakazanego Lasu i nie zatrzymując się zmierzała prosto ku bramie największej szkoły magii i czarodziejstwa na wyspach brytyjskich. Podeszła i czekała, gdyż miał po nią ktoś wyjść. Nie upłynęła nawet minuta, a mała furtka wielkości człowieka otworzyła się. Stanął w nich mężczyzna o czarnych włosach, który uśmiechnął się drwiąco.
- Wchodź – warknął.
- Jak zawsze miły – powiedziała spoglądając na niego.- Od czasów szkoły nic się nie zmieniło.
- Jak byś miała uczyć z pięć lat ten zwierzyniec nazywany uczniami to sama byś się tak odzywała – odparł.- Dumbledore na nas czeka.
- Chodźmy.
Ruszyli obok siebie, lecz żadne z nich się nie odzywało, a drogę pokonali szybkim krokiem i kilka minut później stali przed chimerą.
- Omdlejki grylażkowe – mruknął załamującym się głosem mężczyzna spoglądając jak posąg się odsuwa.
- Mało się zmieniło – westchnęła.
- Mylisz się – szepnął, a ona spojrzała na niego zdziwiona.- Dyrektor ci powie, gdyż chce ci zaproponować wstąpienie do Zakonu Feniksa.
- Czego?
- Sam ci wytłumaczy – odezwał się po kilku sekundach.
Stanęli na szczycie schodów, a Snape zapukał do gabinetu. Usłyszeli zaproszenie i przekroczyli próg pomieszczenia, w którym znajdowały się dwie osoby. Minerwa McGonagall oraz Albus Dumbledore siedzieli naprzeciwko siebie i w oczekiwaniu na przybycie gości pijąc herbatę.
- Miło cię widzieć, Violetto – odezwał się siwobrody mag spoglądając z uśmiechem na kobietę.- Cieszę się, iż zgodziłaś się uczyć „Obrony przed ciemnymi mocami”.
- Ja, że wystąpił pan do mnie z taką propozycją – odparła, a po kilku sekundach dodała:- Zwłaszcza biorąc pod uwagę mojego ojca.
- Nie twoja wina kim był i jest, a innym przydało to zrozumieć – rzekła nauczycielka transmutacji patrząc w czarne oczy Mistrza Eliksirów.
- Odpuściłem sobie – szepnął niewyraźnie Snape.- Pogodziłem się z nim, ale dalej uważam, iż jest nieodpowiedzialny jak ojciec.
- Kogo masz na myśli? – Zaciekawiła się panna Riddle.
- Mowa o synu James’a i Lily – odpowiedział jej dyrektor.- Cóż do Harry’ego kłopoty same ciągną, a nawet nie musi ich szukać.
- Jeśli jest do nich podobny to mogę go pomylić z ojcem lub matką...
- Nie będziesz go uczyć – przerwał się opiekun Slytherinu.- Powiedział, że nie wraca do Hogwartu, a idzie zapolować na „Tomusia”.
- Przecież on nie ma szans – prawie krzyknęła przerażona.
- Sama z nim porozmawiaj, ale i tak nic nie poradzisz – warknął.- Nawet mnie nie słucha, a powinien.
- Severusie – odezwała się profesor McGonagall.- Nie zapominaj jak go traktowałeś...
- Wiem – rzekł, a widząc jej spojrzenie dodał:- Jestem jego wujem, a dokładniej bratem przyrodnim twojej przyjaciółki.
- Wolę reszty nie wiedzieć – oświadczyła.- Po co chcieliście, abym przybyła w nocy?
- Pragnę, abyś wstąpiła do Zakonu Feniksa – powiedział dyrektor.- Nie musisz decydować od razu, ale wiedz, iż w szkole jest szpieg, więc uważaj co mówisz i komu.
- Rozumiem – odparła.- Mógłby mnie ktoś zaprowadzić do komnaty?
- Ja to zrobię – stwierdziła pani profesor wstając.- Jestem i tak zmęczona.
Opuściły gabinet, a obaj mężczyźni pozostali dyskutując na różne tematy.

Harry Potter został brutalnie obudzony, gdyż łokieć wbił mu się w brzuch. Stęknął i otworzył oczy, aby dostrzec ładny bałagan w całym pomieszczeniu. Uśmiechnął się wspominając jak bliźniacy wraz z resztą wypili znaczną ilość kremowego piwa, a potem wyciągnęli ognistą. Piło pięć osób i wszystkie nadawały się jedynie do spania. Przeniósł ich do pokoi, które zajmowali, a w końcu wstawił ubraną Hermionę pod prysznic i odkręcił zimną wodę. Roześmiał się, gdy spojrzał na nią, a jego umyśle pojawił się obraz krzyczącej na niego dziewczyny.
- Cześć – szepnęła i z miejsca skrzywiła się łapiąc za głowę.
- Witaj – odparł.- To kara za picie wody ognistej.
Skrzywiła się, a on postanowił się zlitować, więc wstał z łóżka. Obserwowała jego ruchy.
- Nie wstawaj – powiedział sięgając do swojego kufra, który stał koło szafy.- Za pół godziny dostaniesz eliksir na twoją przypadłość.
- Ciszej – mruknęła wtulając w poduszkę.
Otworzył czwartą przegrodę i zaczął przeglądać składniki, aby wybrać potrzebne do sporządzenia specyfiku. Zaczął myśleć i po kilku sekundach otworzył drewniane pudełko, w którym trzymał przedmioty do wykonania mebli. Wyciągnął z niego jeden drewniany klocek, a po chwili z wyciągnął także zza drugiego zamka metalowy klocek. Uwolnił trochę swojej mocy oraz drewno zmieniło się w misternie zdobiony stół do eliksirów, a metal w podstawkę pod kociołek. Wrócił do kufra i wydobył potrzebne składniki oraz narzędzia do sporządzenia specyfiku. W łazience nalał wody oraz zaczął kroić, ciąć i miażdżyć ingrediencje, aby po niecałych trzydziestu minutach skończyć pracę. Wyjął zza piątego zamka swojego kufra kryształową karafkę oraz napełnił zawartością kociołka.
- Bimber – powiedział w przestrzeń, a po kilku sekundach zmaterializował się przed nim magiczny sługa.- Przynieś szklankę, a później powiadom Uszatka, aby przygotował śniadanie.
- Oczywiście, sir – pisnęło stworzenie i zniknęło.- Proszę – rzekł skrzat stawiając na stole naczynie.
Nalał do szklanki trochę eliksiru, którego zostawił w kociołku.
- Wypij, a poczujesz się lepiej – rzekł i po kilku sekundach wypiła całą zawartość.
- Lepiej – odezwała się w końcu.- Co się wczoraj działo?
- Ile pamiętasz?
- Bliźniacy przynieśli butelkę i zaczęliśmy pić, a potem nic – mruknęła spoglądając na niego.
- Tańczyłaś z Ginny na stole... – zaczął, aby streścić wydarzenia wieczoru, a ona z każdym słowem stawała się coraz bardziej czerwona.- ...końcu doszłaś do łóżka i zasnęłaś.
- A co z resztą? – Zaciekawiła się.
- Pewnie śpią – odparł.- Idę do łazienki, a później na śniadanie.
Wyszedł, aby dokonać porannej toalety i po dziesięciu minutach był gotowy.
- Teraz ja – oświadczyła dziewczyna wstając z łóżka.
- Wolę cię w tej piżamce – rzekł przyglądając się jej.
Zamurowały ją jego słowa, a młodzieniec wykorzystał sytuację i podszedł do niej.
- Tak mało zasłania twojego ciała, że nie można jej nie lubić – szepnął jej prosto do ucha i pocałował.
Nogi się pod nią lekko ugięły, a po chwili zaczęła odwzajemniać pocałunek. W końcu się od siebie odkleili, aby złapać oddech.
- Dobrze całujesz – stwierdziła i wyrwała się z jego uścisku kierując się do łazienki.
- Ty też – odparł, lecz ona nie usłyszała, gdyż drzwi zatrzasnęły się za nią.
Usiadł na łóżku i spojrzał w okno, aby spoglądając w niebo rozmyślać nad swoimi uczuciami. Kilkanaście minut później dotknęła jego ramienia, a on jakby wybudził się z letargu zerknął na jej twarz.
- Gotowa? – Zapytał.
- Tak. Chodźmy na śniadanie.
Opuścili pomieszczenie kierując się do kuchni gdzie czekał na nich posiłek.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
el_lothril
Łowca



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Jazzu

PostWysłany: Pią 19:04, 08 Wrz 2006    Temat postu:

Hurra!!! Następny rozdział! Codziennie wchodzę tu i sprawdzam, czy jest coś nowego, i w końcu się doczekałam.
Było trochę błędów, ale czymże byłby człowiek bez żadnych wad... Ech, trochę mi się zebrało na górnolotne stwierdzenia:D A tak ogólnie to było świetnie - jak zawsze.
Pozdrowienia i najlepsze życzenia
el


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 8:46, 09 Wrz 2006    Temat postu:

el_lothril z tego co pamiętam to trzy błędy są zamierzone, a kilka trafiło przypadkowo, jak w każdej odsłonie "Kamieni Wiedzy". Nie wypieram się ich, gdyż nie jestem nieomylny oraz ostatnio nie mam czasu drugi raz sprawdzać opowiadania. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen Black
Obywatel



Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Czeluści

PostWysłany: Sob 20:48, 09 Wrz 2006    Temat postu:

No i się wreszcie doczekałam.

"Kamienie" czytuję od dawna, ale wcześniej nie komentowałam. Leniwa jestem, wiem. To teraz przejdźmy do konkretów:

Fabuła:
Ciekawie się dzieje, nie powiem. Inaczej, niż w większości ff i za to niech będą ci dzięki.

Postacie:
Ron... ronowaty. Zazdrosny to on zawsze był, ale żeby od razu śmierciożercą? Ja chyba tego nie zrozumiem, ale wybaczam ci to.
Harry... potężny i w dodatku potomek najpotężniejszego czarodzieja. Mag Umysłu lub raczej Iluzjonista. Prędzej to on by mi na wojownika pasował, ale nie wnikam. Jest dobrze.
Hermiona... dziwna z nią sprawa. Wydaje mi się, że nie tak od razu weszłaby Potterowi do łóżka, nawet, jeśli wcześniej miała koszmar. Już prędzej sama starałaby się poradzić sobie z problemem.
Ginny... z Malfoyem? Niby stereotym, a jednak coś nowego.
Draco... to on umie żartować, nie obrażając nikogo i nie robiąc mu krzywdy?
Severus... zawsze był dziwny, ale teraz to już bije wszelkie rekordy. Ale i tak mi się podoba.
Dumbledore... nie lubię go, więc komentarz nie byłby zbyt konstruktywny. Ja go nie lubię dla zasady.
Bliźniaki... idealni. Podobnie jak cała reszta.

Błędy:
Nie znam się, więc nic nie powiem. Sama z lupą nad własnymi tekstami nie siedzę, więc nie zamierzam krytykować tutaj. Zwłaszcza, że pomysł był przedni.

Podsumowanie:
Jestem na tak. Oby matka Wena szczodrą ci była. I oby ojciec Czas był skory do zatrzymania zegarówSmile

Pozdrawiam,
Carmen "Jędza" Black


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 9:15, 10 Wrz 2006    Temat postu:

Około sqóch tygodni najprędzej nie będzie rozdziału, gdyż muszę wyjechać i nie wiem czy znajdę czas na pisanie. Smile

@ edit

Usunąłem temat z ankietą, gdyż od kilku dni była niezmieniona ilość głosów, a więc zagłosowało dziewięć osób. Z tego trzy były za śmiercią Hermiony, a sześć przeciwko. Zgodnie z tym panna Granger przeżyje całą historię, lecz daje to inne zmiany. Dokładniej powstanie tylko jeden tom, a nie jak wcześniej planowałem cała seria. Smile
Myślę nad czymś innym, ale o tym będzie trzeba porozmawiać z pewną osobą, która pomogła mi zacząć tworzyć ten szósty tom. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
alex171
Obywatel



Dołączył: 17 Wrz 2006
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 22:04, 17 Wrz 2006    Temat postu:

znalazłam twoje opowiadanie dopiero dzisiaj i musze przyznać że nie potrafiłam sie od niego oderwać przez co pokłóciłam sie z siostrą Smile ale warto było
piszesz naprawdę fajnie, podobają mi sie twoje pomysły które nie są w najmniejszym stopniu zbliżone do innych fan ficków Very Happy
czytając 16 rozdział doszłam do wniosku że brakuje mi w twoim opowiadaniu Hagrida... no nic życze weny pozdro Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:29, 22 Wrz 2006    Temat postu:

Rozdział 16

Kuchnie przy Grimmauld Place dwanaście wypełniała cisza, która była mącona jedynie cichymi jękami czterech młodych osób reagującymi na każdy dźwięk. Prawie wszyscy spoglądali na nich z litością, gdyż tylko Molly Weasley była wściekła, lecz z wybuchem czekała na pozostałą dwójkę dzieciaków. Niespodziewanie drzwi od pomieszczenia otworzyły się i wkroczyła para nastolatków spokojnie rozmawiając, jednak z powodu ciszy zamilkli.
- Coś się stało? – Zapytał w końcu Potter spoglądając na cztery postacie, które wyglądały jakby czekały na śmierć.
- Tak – powiedziała matka Ginny.- Oni pili...
- ...i my też... – wpadł jej w słowo młodzieniec.
- ...a nawet umiaru nie mają – dokończyła kobieta i dopiero do niej dotarło co powiedział ten młody mężczyzna.- Powtórz – krzyknęła wściekła.
Cztery osoby wyglądały jakby pragnęły znaleźć się wiele mil od własnej głowy, lecz im to nie wychodziło.
- Pani Weasley, świętowaliśmy moje urodziny, a bliźniacy przynieśli butelkę Ognistej Whisky – zaczął tłumaczyć, jednak na twarzy kobiety dalej widział złość.- Wypili ją w piątkę, gdyż ja nie mogę spożywać mocniejszych trunków...
- Dlaczego? – Zaciekawił się Lupin.
- Ja kontroluję magię siłą woli oraz posiadam kilka umiejętności, które mogłyby zniszczyć spory obszar – rzekł i zamknął oczy starając się uporządkować posiadane na ten temat informacje, a także nie zdradzić za dużo na ten temat.- Moc magiczna jest niczym rzeka, więc jeśli się nad nią nie panuje opuszcza koryto, aby niszczyć wszystko co spodka na swojej drodze. Nie pytajcie o więcej, ponieważ ta wiedza jest niebezpieczna, a gdyby poznał ją Riddle...
Zawiesił myśl, aby sami dopowiedzieli sobie resztę.
- To co piłeś? – Odezwała się Tonks.
- Czerwone wino, które Bimber sprowadził dla mnie z mojego zamku – odparł, a po kilku sekundach przywołał skrzata:- Pójdziesz do mojej komnaty i przyniesiesz karafkę stojącą na stoliku do eliksirów.
Magiczny sługa zniknął, a dorośli przyglądali się mu z ciekawością. W tym samym momencie co stworzenie pojawiło się z powrotem na stole zmaterializowało się śniadanie.
- Proszę, sir! – Pisnął stawiając naczynie obok Harry’ego.
- Dziękuję – powiedział, a potem spojrzał z litością na cztery osoby, które na widok jedzenia zaczęły zmieniać kolory.- To wam pomoże, lecz następnym razem radzę mieć własny zapas.
Po kilkunastu sekundach przed każdą osobą stało naczynie wypełnione eliksirem.
- Wypijcie – oświadczył, a cztery osoby z ociąganiem wzięły szklanki, lecz w końcu wypili. Po chwili ich spojrzenia stały się bardziej żywe i cała grupa zaczęła patrzeć na jedzenie z widocznym zainteresowaniem.
- Śniadanie – odezwał się Fred.
Wszyscy znajdujący się w pomieszczeniu zabrali się za jedzenie, a kuchnię wypełniły wesołe rozmowy.

Lord Voldemort podjął ostateczną decyzję oraz wezwał przed swoje oblicze Ronalda Weasley’a. Przyglądał mu się jakby oceniał czy ten młodzieniec nadaje się na jego tajną broń w wojnie z miłośnikami szlam i mugoli.
- Wiesz po co cię wezwałem? – Zapytał po kilku minutach.
- Nie, panie – padła odpowiedź.
- Dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy i dlatego mam dla ciebie propozycję, która jest lepsza niż bycie szeregowym Śmierciożercą.
- Jestem zaszczycony...
- Wiem – warknął.- Nie wrócisz do Hogwartu. Wyruszysz w podróż, aby poznać prawdziwą potęgę Czarnej Magii.
- Będzie jak sobie życzysz, panie – rzekł potulnie młodzieniec.
- Dostaniesz ode mnie piątkę osób, aby pomagały ci w ćwiczeniach – powiedział i zamilkł na kilka minut, aby w końcu się odezwać:- Na mój rozkaz będziesz zabijał, lecz najpierw musisz poznać wiele zaklęć. Kiedyś zabijesz Potter’a.
Oczy Rona błysnęły własnym światłem na myśl o tym, a Riddle uśmiechnął się zimno, gdyż w tej chwili był pewny, iż zdobył sługę, który na jeden jego rozkaz poszedłby nawet do piekła.
- Odejdź – oświadczył potomek Slytherina.
Po kilku sekundach był już sam i mógł poświęcić się na planowanie kolejnych posunięć.

Severus Snape ubrany niczym najzwyklejszy niemagiczny człowiek wkroczył do Wielkiej Sali w porze obiadu i zajął swoje miejsce. Uśmiechnął się ironicznie widząc zdziwione spojrzenia nauczycieli.
- Coś się stało? – Zapytał się zimno przyglądając się pozostałym członkom rady pedagogicznej.
- To pytanie należałoby zadać tobie – odparła profesor McGonagall, która już widziała go podobnie ubranego.
- Muszę jechać do Londynu, aby odwiedzić siostrzeńca – rzekł.- Ponoć wczoraj się spili.
- To dla towarzystwa zabierz ze sobą Violette – zaproponował Dumbledore.- Porozmawia z nim o sprawie, którą rozważaliśmy wczoraj.
- Znakomity pomysł, a więc niech sama idzie – mruknął ironicznym tonem.- ja wracam do moich lochów.
- Severusie, chyba się mnie nie boisz? – Zapytała się jego rówieśniczka.
- Wobec tego zbieraj się – warknął zły, gdyż teraz musiał ją mieć na głowie.- Idziemy, a poza tym proponowałbym dietę, ponieważ jesteś za gruba – zakończył wypowiedź uśmiechając się ironicznie.
- Chociaż moje włosy nie są tłuste – powiedziała.
- Jako kobieta powinnaś mieć biust, a jakoś go nie widzę – rzekł, a jego głos ociekał jadem.
- Mały ptaszek i od razu masz kompleksy...
- Możliwe, ale mój ojciec chociaż nie jest...
- Zanim udacie się do miasta przyjdźcie do mnie i dam wam parę rzeczy – wtrącił się Dumbledore, gdyż wiedział co chciał powiedzieć mężczyzna.
- Dobrze, Albusie – stwierdził Snape.- Wybaczcie, ale udam się do pracowni zabrać parę eliksirów dla nich.
Natychmiast opuścił pomieszczenie, ponieważ nigdy nie stracił nad sobą kontroli. No chyba, że przy siostrzeńcu, ale on wyglądał jak swój ojciec z oczami jego siostry. Zły kierował się do lochów, aby zabrać potrzebne rzeczy.

Harry Potter wszedł do komnaty, którą zajmował razem z Hermioną w domu przy Grimmauld Place dwanaście i z uśmiechem podszedł do zaczytanej dziewczyny.
- Możemy porozmawiać? – Zapytał.
- Oczywiście - odparła przyglądając mu się uważnie.- O co chodzi?
- O nas.
- Nie rozumiem – powiedział, lecz wiedziała o czym on mówi.
- Dlaczego zgodziłaś się wtedy ze mną spać?
- Harry, ja...
- Nie próbuj kłamać – rzekł patrząc jej w oczy, a po kilku sekundach do niego dotarło.- Od dawna...
- Czy to ważne? – Odezwała się wstając z łóżka i podchodząc do okna.
- Dla mnie tak – stwierdził i stanął za nią, gdyż wiedział, że to ona musi wykonać ruch.
- Dobrze – oświadczyła i zrobiła przerwę, aby po chwili zacząć mówić:- Zaczęło się w trzeciej klasie, ale ja odsuwałam od siebie myśl, iż jesteś dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Z czasem zaczęło się nasilać, lecz ty nie zwracałeś na mnie uwagi, a więc i ja postanowiłam nie dawać nic po sobie poznać...
- Czemu mi pomagałaś z Cho? – Przerwał jej.
- A jak myślisz? – Zapytała.
- Nie wiem – powiedział, jednak w głębi wiedział co ona zaraz powie.
- Chciałam, abyś był szczęśliwy, a jeśli ja musiałam cierpieć to trudno...
- Nie powinnaś tak myśleć i wszystko mi powiedzieć...
- Nie chciałam stracić twojej przyjaźni – odezwała się odwracając do niego i spoglądając mu w oczy.
- A noc z koszmarem?
- Śniło mi się, że... – zaczęła mówić, lecz nie potrafiła kontynuować.
Pojedyncza łza spłynęła jej po policzku, a on jedynie ją objął.
- Nie mów, jeśli jest to dla ciebie trudne – szepnął, gdy trochę się uspokoiła.
- Dziękuję – odparła.
- To ja powinienem ci podziękować lub raczej przeprosić za własną głupotę.
Zajęli jedną kanapę i zaczęli dyskutować o Magii Umysłu.

Profesor Snape pewnym krokiem wszedł do gabinetu dyrektora Hogwartu i usiadł na jednym z foteli czekając, aż pojawi się nowa nauczycielka Obrony przed ciemnymi mocami, zagłębił się w rozmowę z Dumbledore’m. Kilka minut później w pomieszczeniu pojawiła się panna Riddle ubrana niczym najprawdziwsza mugolka i z uśmiechem usiadła obok Mistrza Eliksirów.
- Albusie, czy nie możesz sam zanieść tych odznak? – Zapytał po raz kolejny.
- Severusie, wiesz tak samo jak ja, iż zgodziłem się, aby ta dwójka dostała je dziś – odparł.- Nie mogę pojechać do Londynu i im przekazać, a więc zrobisz to ty.
- Ale...
- Uspokój się i zachowuj jak mężczyzna, Snape – odezwała się kobieta.
- Ja mam dosyć – oświadczył spoglądając na nią niczym wampir na głodzie.- Jestem tylko od czarnej roboty.
- W końcu od dziecka lubiłeś Czarną Magię – stwierdziła Violetta uśmiechając się niewinnie.
Czarnowłosy wydał z siebie serię nieartykułowanych dźwięków, które przywodziły na myśl ciężko ranne zwierze.
- Pojadę, ale Potter mi za to zapłaci – warknął i wyciągnął dłoń po leżące na biurku rzeczy.- Idziemy.
- Poczekaj, Severusie – rzekł uśmiechając się dyrektor, który wyciągnął kawałek pergaminu i napisał na niej kilka zdań.- Zapamiętaj i spal, moja droga.
Kobieta wykonała jego polecenie, a po kilku sekundach wyciągnęła różdżkę oraz rzuciła zaklęcie, aby pergamin stanął w płomieniach.
- Chodźmy – powiedziała panna Riddle uśmiechając się lekko.
Opuścili gabinet kierując się na błonia.

Trzy osoby siedziały w komnacie i spoglądały na siebie, lecz żaden z nich nie odzywał się nawet jednym słowem. Oni czekali oraz rozmyślali o przyszłości. W końcu drzwi prowadzące do komnaty otworzyły się i wkroczyli przez nie cztery dostojne elfy, dwa krasnoludy i cztery postacie wyglądające jak ludzie.
- Witaj! – Odezwał się siedzący pośrodku przedstawiciel długowiecznej rasy, gdy wejście zostało zamknięte, a przybyli pokłonili się im z szacunkiem.- Dostaniecie specjalne zadanie, lecz musimy jeszcze chwilę poczekać.
- Po co? – Zdziwił się Dwarin Płonące Młoty.- Oni i tak wiedzą co mają robić.
- Zgadzam się – rzekł Ishar.- Ich zadania się splatają, ale nie są identyczne.
- Niech będzie – powiedział Nimsarn.- Wy i wasze oddziały będziecie stanowić ochronę Szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Wszyscy będziecie podlegać Radzie oraz czterem osobom, które mają prawo wydawać wam rozkazy.
- Kto to będzie? – Zapytał jeden z elfów.
- Właśnie na nich czekamy, Ruinrilu – rzekł jego ojciec.- Wy będziecie podlegać przedstawicielom swojej rasy, a jednocześnie pewnemu człowiekowi...
- Nigdy – odezwał się młody krasnolud.
- Mylisz się, Birinie – stwierdził nowy głos
Wszyscy jak na komendę zwrócili się w kierunku drzwi, a stali tam trzej przedstawiciele płci męskiej, lecz różnych ras.
- Wybaczcie spóźnienie, ale urządziliśmy sobie wyprawę w góry – oświadczył elf.
- Wyjaśnijcie mi dlaczego muszę słuchać tego człowieka – warknął Birin.- Mieszkamy w innym świecie i czemu mamy się wtrącać w sprawy ludzi.
- Nie znasz go i nie wiesz jaki jest – powiedział Adinzhu.- Jest potężny i wielki, a jego serce jest czyste. Przedstawiciele jego rasy pragną głównie władzy oraz bogactw, lecz jemu na tym nie zależy...
- I co z tego? Nie mam zamiaru słuchać jego poleceń – oświadczył wściekły krasnolud.
W dłoni Fralina zmaterializował się topór bojowy, który wyglądał niesamowicie.
- Powtórzysz? – Zapytał spokojnie.
Powoli zaczął zbierać moc magiczną w orężu, lecz robił to tak, aby nikt postronny tego nie zauważył. Mylił się, gdyż stojący obok niego członkowie drużyny oraz dwaj przedstawiciele Rady doskonale wyczuwali energię skupiającą się w broni.
- Nie będę...
Nie dane mu było dokończyć, ponieważ kula ognia uderzyła w niego. Nie była potężna, lecz wystarczyła, aby zszokować wszystkich. Zbroja, którą pokryte było ciało krasnoluda, została uszkodzona.
- To było ostrzeżenie – rzekł.- Lepiej, żeby nie było następnego razu – dodał.
- Wystarczy – odezwał się przewodniczący Rady.- Pytaliście się kim jest ten człowiek, a więc nazywa się Harry Potter.
- Od jutra mieszkacie w Sercu Lwa – powiedział Ishar.
- Jednak to prawda, iż dziedzic Merlina dorósł i jest gotowy zdobyć moce przodków – stwierdził Ruinril.
- Widzę, że pamiętasz tamtą wyprawę do tego zamku.
- Oczywiście, ojcze – mruknął elf uśmiechając się do swoich wspomnień.- W końcu to tam poznałem czwórkę wspaniałych ludzi.
- To prawda – oświadczył smoczy władca.- Jesteście wolni, a wieczorem przejdziecie przez portal i udacie się do twierdzy.
Wykonali polecenie i członkowie Rady pozostali sami.

Snape wszedł do kuchni mieszczącej się w domu przy Grimmauld Place dwanaście, a jego mina zwiastowała huragan. W pomieszczeniu znajdowali się Remus Lupin, Molly Weasley, Nimfadora Tonks oraz Bill Weasley. Po kilku sekundach pojawiła się także kobieta w wieku Mistrza Eliksirów.
- Gdzie on jest? – Warknął zanim ktoś zdążył się odezwać.
- Kto? – Zapytał młody łamacz klątw.
- Potter – odparł, a wszyscy oprócz jego towarzyszki zaczęli spoglądać na niego ze strachem.
- Nie wiem – stwierdził zgodnie z prawdą młodzieniec.
- Miło cię widzieć, Violetto – odezwał się wilkołak zanim Snape znowu zaczął warczeć na wszystkich.
Zaczęła się rozmowa, a Severus został odsunięty na dalszy plan.

Harry Potter siedział na kanapie w swojej komnacie i przeglądał księgę traktującą o eliksirach, gdy niespodziewanie zmaterializował się w pomieszczeniu jeden ze skrzatów domowych.
- Coś się stało? – Zapytał spoglądając na stworzenie.
- Tak, sir – pisnął magiczny sługa.- Do domu przybył pan Snape z towarzyszką i wygląda na złego.
- Dziękuję, Bimber – rzekł i zagłębił się ponownie w lekturze, ponieważ znalazł ciekawy eliksir powodujący zmianę osobowości na pięć godziny.
Kilka sekund później do pomieszczenia weszła Hermiona z Ginny.
- Znalazłeś jakiś ciekawy przepis? – Zaciekawiła się, gdyż młodzieniec uśmiechał się jakby dostał na gwiazdkę to o czym marzył.
- Tak, a nawet więcej – stwierdził.- Sama zobacz – dodał pokazując jej stronę, którą aktualnie się zajmował.
Dziewczyny przyglądały się przez chwilę, aby w końcu spojrzeć na niego.
- Co planujesz zrobić? – Zapytała panna Granger.
- Nic, ale ciekawi mnie efekt podania tego specyfiku Severusowi – mruknął uśmiechając się na myśl, iż Gryffindor dostawałby punkty za nic, a Slytherin tracił cały czas.
- Wiesz, że za to możesz wylecieć ze szkoły – stwierdziła rudowłosa, lecz jej oczy świeciły się na samą myśl o takim eliksirze.
- Na wrzesień mam inne plany niż Hogwart, a i tak planuję nie wracać tam jako uczeń – oświadczył.
Zaczęli rozmawiać, lecz wkrótce musieli zejść na dół, gdyż do komnaty wszedł Draco mówiąc, iż mają zejść na obiad.

Mistrz Eliksirów zmuszony był wysłuchiwać wspomnień Lupina oraz Riddle, gdyż nie pozwolono mu udać się na poszukiwanie siostrzeńca, aby mógł wyładować się na nim. W końcu nadeszła pora obiadu i krzyk Molly Weasley rozniósł się po całym domu, a kilka minut później do pomieszczenia wkroczyła czwórka młodych osób.
- Dzień dobry! – Odezwali się jednocześnie.
- Witajcie! – Oświadczyła kobieta, którą widzieli po raz pierwszy.- Harry, wyglądasz jak James, lecz z oczami Lily...
- ... oraz blizną od pani ojca – stwierdził uśmiechając się lekko, a Violetta zbladła.
- Wiesz? – Zapytała, a w jej oczach pojawiły się łzy.
- Tak – odparł spokojnie, a cały czas zaglądał jej do umysłu.- W końcu nazwisko Riddle nie należy do magicznych, a z tego co wiem to tylko jeden ślizgon tak się nazywał – dodał obserwując ją uważnie.
- O czym ty mówisz? – Zaciekawił się Malfoy, który przyglądał się kobiecie.
- Jest ojcem jest Voldemort – powiedział.- Jednak pani umysł jest inny niż jego. Uczucia, których on nie zna są w nim zawarte, a poza tym byłaś w innym domu niż on.
- Nie jesteście na ty, Potter – warknął Snape wściekły na tego bachora.
- Czemu? Przecież to moja matka chrzestna – rzekł przyglądając się blednącemu profesorowi.- Nie wiedziałeś?
- Nie.
- Skąd wiesz? – Zainteresowała się kobieta.
- Zrobiłem to co zwykle...
- Czyli?
- To moja tajemnica – oświadczył.- Teraz przejdźmy do ważniejszych spraw. Pewnie Dumbledore’a dzisiaj nie będzie – powiedział, a mężczyzna kiwnął głową.- Masz? – Zapytał Severusa.
- Tak – rzekł Mistrz Eliksirów wyciągając małą paczuszkę.
- To daj im – stwierdził uśmiechając się lekko.
- Musisz się tak rządzić? – Odezwał się Snape, lecz nie trzymując odpowiedzi dodał:- w tym roku miało nie być Prefektów Naczelnych, ale on – wskazał dłonią na siostrzeńca – namówił dyrektora, aby jednak zostali wybrani. Nawet zaproponował dwie osoby – zakończył wypowiedź uśmiechając się ironicznie.
- Profesorze, o co chodzi? – Zainteresował się Malfoy.
- Bądź cierpliwy...
- ...jak każdy ślizgon – wtrącił Potter, lecz otrzymał mordercze spojrzenie od nauczyciela.
- Nie przerywaj mi – warknął w stronę gryfona, a nowa nauczycielka spoglądała na nich nic nie rozumiejąc.- Dla ciebie też coś mam.
- Czemu wy się zachowujecie w ten sposób? – Zapytała w końcu.
- To ten mały wężyk musi udawać groźnego – wyszeptał siedzący po drugiej stronie stołu Harry, lecz każdy doskonale słyszał co mówił.
- Potter – syknął wściekły mężczyzna.
- Wiem jak się nazywam – odparł spokojnym tonem uśmiechając.
- Nie prowokuj mnie, bo zabiję – oświadczył.
- Tom próbował już kilka razy, a ja i tak żyję.
- Porozmawiamy na eliksirach...
- Wystarczy – krzyknęła Violetta, a wszyscy spojrzeli na nią.- Mam dosyć i skończcie się kłócić.
- Dobrze – mruknął niewyraźnie Snape.- Panno Granger i panie Malfoy zostajecie mianowani Prefektami Naczelnymi, a ty – warknął w kierunku szukającego Gryffindoru – masz to – wcisnął mu w dłoń odznakę kapitana drużyny.
- Ale ja nie wracam do Hogwartu – stwierdził młodzieniec.
- Wracasz – powiedziała panna Riddle uśmiechając się lekko.- W tej sprawie nie masz prawa głosu.
- Przykro mi, ale muszę znaleźć cztery przedmioty, które zostały stworzone przez moich przodków – rzekł, a po kilku sekundach ciszy dodał:- Wrzesień, a może i październik zejdą na poszukiwania, gdyż nie sądzę, aby w kilka dni to się udało.
- Nie puszczę cię samego na...
- Jadą ze mną trzej inni... mężczyźni – przerwał jej.- Jak mi się uda to mogę wrócić do szkoły. Zgoda?
- Dobrze – odezwał się Mistrz Eliksirów.- I Draco od początku roku szkolnego zamieszkasz w Domu Lwa.
- Wiem – stwierdził blondyn.
- Jeszcze jedno – powiedział Snape.- Kto wczoraj pił alkohol?
- Ja się przyznaję, ale jedynie wino – oświadczył potomek Rogacza.
- A reszta?
- Piwo kremowe i Ognistą Whisky – mruknął Malfoy.
- Idiota...
- ...palant...
- ...głupek – zakończył czarnowłosy wypowiedź dziewczyn.- To jaka kara?
- Pierwszy tydzień września będziecie mieli szlaban – rzekł nauczycie.
Dalej rozmowy potoczyły się miło i reszta dnia minęła bez rewelacji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen Black
Obywatel



Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Czeluści

PostWysłany: Pią 18:10, 22 Wrz 2006    Temat postu:

To może najpierw błędy?

Cytat:
Kuchnie przy Grimmauld Place dwanaście...


Jak już coś, to kuchnię. Jedną kuchnię, dwie kuchnie.

Cała reszta jest chyba dobrze. Cieszę się, że wreszcie dodałeś kolejny rozdział. Nie to, żebym poganiała czy coś, ale ja już nie mogę doczekać się dalszej części. Mam głoda na twoje opowiadanie.

Pozdrawiam,
Carmen Black


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
el_lothril
Łowca



Dołączył: 22 Cze 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Jazzu

PostWysłany: Pią 18:43, 22 Wrz 2006    Temat postu:

Świetnie, w końcu następny rozdział!! Było super, a szczególnie podobała mi się końcówka:
Cytat:
- Idiota...
- ...palant...
- ...głupek – zakończył czarnowłosy wypowiedź dziewczyn.
To było fantastyczne:D
Pozdrowienia i najlepsze życzenia
el


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin