Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna MITHGAR ŚWIAT FANTASY
FORUM ZOSTAŁO PRZENIESIONE NA http://mithgar.jun.pl/
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Harry Potter i Straszna Prawda
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ares
Wojownik



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Czw 19:46, 12 Paź 2006    Temat postu: Harry Potter i Straszna Prawda

Rozdział 1

W jednym z domów na ulicy Privet Drive Nr 4 na stryszku leżał na łóżku młody szesnastoletni chłopiec. Jest to niezwykły chłopiec bo jest czarodziejem i to w dodatku potężnym czarodziejem. Ten chłopak rozmyśla właśnie nad swoim życiem, gdyż dwa tygodnie temu w Ministerstwie Magii został zamordowany jego ojciec chrzestny Syriusz Black i również dowiedział sie o wygłoszonej na jego temat przepowiedni.


-Nienawidzę Dumbledora, ten stary zgred tak długo go okłamywał- powiedział na głos w pustym pokoju.

Z takimi myślami zapadł w sen, lecz nie w ten co zwykle. Pojawił sie w bardzo ciemnym pomieszczeniu przypominającym lochy, bo to były w istocie lochy. Nie mógł nic zobaczyć ponieważ panowała tam ciemność. Nagle ktoś wszedł, nie mógł dostrzec kto krył sie za postacią.

-Przyłącz sie do mnie Dorcas a będziesz bezpieczna i może zobaczysz jeszcze swoich przyjaciół- powiedziała zakapturzona postać a był to sam Voldemort

-Nigdy się do ciebie nie przyłącze, wolę zginać niż kłaniać ci sie jak te ścierwa których nazywasz lojalnymi Śmierciozercami.

-Więc zgnijesz w moich lochach, w luksusie który zapewnią ci moi słudzy- wyszedł trzaskając drzwiami

-Harry, wiem ze tutaj jesteś. Nie obawiaj sie mnie, nic ci nie zrobię nawet nie byłabym w stanie. Zapewne zastanawiasz sie gdzie jesteś, jesteś we wizji stworzonej przeze mnie, dlatego Voldemort cie nie widział. Mam do ciebie prośbę która musisz spełnić, tylko musisz sie zgodzić.

-Zgadzam sie, jaka jest twoja prośba?

-Wyślij sowę do Pablo White. W liście do niego napisz Wężowy Ogród i daj mu ten pierścień. Musisz już iść, mam nadzieje ze sie jeszcze spotkamy Harry Potterze



W nieznanym miejscu gdzieś w Londynie, jakiś mężczyzna kłócił się z kobietą.

-On musi poznać prawdę, powinien wiedzieć ze Petunia nie jest jedyna jego rodziną ze strony jego matki.

-Nie Alfonso masz wiele rodzeństwa, a oni sami się nim nie zaopiekowali.

-Musze się nim zaopiekować, jestem to winny nie tylko Lily ale i Godrykowi. Obiecałem mu że jeżeli coś sie mu stanie to któreś z nas się chłopakiem zajmie.

-Godryk był z was najpotężniejszy, nawet sam Dumbledor się go bał.

-Dlatego właśnie chce zabrać z tamtąd Harrego. Dumbledor go oszukuje, czas aby chłopak poznał prawdę.


Harry obudziwszy sie następnego ranka po tajemniczym śnie, zastanawiał sie czy wysłać tą sowę.
Namyśliwszy sie wysłał list dodając do niego pierścień. Popołudniu gdy siedział w swoim pokoju zobaczył nadlatującą Hedwigę i Faweksa. Odebrał listy i zaczął czytać ten co przyniosła jego sowa.


Dziękuje Harry za twą wiadomość.
Mam wobec ciebie dług wdzięczności dlatego więc daje ci to lusterko żebyś mógł sie ze mną skontaktować gdy będziesz czegoś potrzebował.

PS. Nie słuchaj Dumbledora.

P.W

Jak bym nie wiedział- pomyślał chłopak.

Następny list był od Dumbledora. Po przeczytaniu go Harry uznał ze czas sie wyprowadzić z domu wujostwa:


Drogi Harry
Jutro o godzinie 11.35 w Ministerstwie Magii odbędzie się odczytanie testamentu Syriusza. Proszę cię o przybycie.

PS. Uważaj na siebie

Albus Dumbledore


Harry przeczytawszy listy spakował swój kufer i wyszedł z nim na ulice, przywołał Błędnego Rycerza. Kazał sie zawieść do Dziurawego Kotła, tam poprosił o wolny pokój.


W domu na ulicy Privet Drive 4 zadzwonił dzwonek od drzwi. Otworzył je gruby mały chłopak i ze zdziwieniem popatrzył na stojącego w drzwiach mężczyznę w garniturze.

-Dzień dobry chłopcze zastałem może Harrego Jamesa Pottera?- zapytał facet

-Nie wiem, zaraz zobaczę- odpowiedział Dudley.

Dudley poszedł zawołać Harrego ale zaraz zbiegł po schodach blady jak ściana i powiedział

-Nie ma go, jego rzeczy tez nie ma- powiedział grubas

-Jest może twoja mama? Mogę wejść?

-Tak jest, juz wołam. Niech pan wejdzie

-W czym mogę panu pomóc?- zapytała żona Vernona Dursleya

-Pan? Już mnie nie pamietasz siostrzyczko?

-Alfonso?

-Widze ze mnie poznałaś. Więc od razu przejdźmy do rzeczy Petunio. Gdzie jest Harry?

-Nie wiem, uciekł

-Dlaczego uciekł?!

-Nie.............

-Nie wiesz?! Może mi wytłumaczysz dlaczego przez 15 lat traktowałaś go jak szmatę do podłogi?!

-Ty wcale nie jesteś lepszy! Po 15-tu latach zachciało ci sie wsiąść chłopaka do siebie! Gdzie byłeś ty, Severus i inni?

-Nie moglem go wsiąść. Godryk kazał się nam ukryć.

-Nie mieszaj w to Godryka. On jeden z naszego rodzeństwa zawsze wiedział co zrobić żeby było dobrze

-Lepiej byłoby dla ciebie żeby Harry sie znalazł, bo inaczej pożałujesz. Po tym co zrobiłas nie masz prawa do majątku i posiadłości naszych rodziców, poza tym syn Lily wszystko dziedziczy.

-Ale.......

-Mówię o prawdziwym majątku rodziców bo wiesz doskonale ze taki istnieje. Przewróciliby sie w grobie gdyby usłyszeli ze ich córka jednego z najczystszych rodów czarodziei na świecie, uciekła od magii do mugoli. Żegnam, moja noga więcej tu nie postanie.


Wyszedł z dawnego domu Harrego Pottera trzaskając drzwiami na pożegnanie. Wsiadł do czarnej limuzyny i udał sie do swojej posiadłości.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ares dnia Sob 15:33, 02 Gru 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patyś
Wojownik



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Wampirów:)

PostWysłany: Czw 20:37, 12 Paź 2006    Temat postu:

Zaczyna się bardzo ciekawie... choć akcja troszkę za szybko idzie to fajny wątek masz do rozwinięcia... Czekam na następną część

Pozdrawiam i życzę weny


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Upadły Anioł
Poszukiwacz Przygód



Dołączył: 01 Paź 2006
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z tartaru

PostWysłany: Czw 21:12, 12 Paź 2006    Temat postu:

Narazie robi sie ciekawie a ile tego rodzenstwa jest ?? no Alfonso, Godryk Petunia, Lilly, Severus nie moge sie doczekac nastepnej czesci pozdrowka sle i zycze duuuuuzo wenny tworczej

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Madius
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 25 Cze 2006
Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 21:56, 12 Paź 2006    Temat postu:

Pozostaje mieć tylko nadzieję, że pojawi się więcej niż na mylog'u. Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Viper
Obywatel



Dołączył: 08 Lis 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Częstochowa

PostWysłany: Śro 16:34, 08 Lis 2006    Temat postu:

Podoba mi się jak narazie Very Happy !!! Choć jak dla mnie to troszeczke dziwne... Petunia i Lily mają rodzeństwo i to jeszcze "wiele"!!! Coś mi tu nie pasuje ale poczekam na rozwój akcji!!! Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ares
Wojownik



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Czw 20:00, 23 Lis 2006    Temat postu: Rozdział 2

Harry udawszy się do Dziurawego Kotła, wynajął pokój, prosząc Toma o milczenie w sprawie pobytu gościa w barze. Usiadłszy na łóżku, w wynajętym przez siebie pokoju, zaczął rozmyślać o całym swoim życiu, spapranym przez Voldemorta i jego popleczników, ale nie tylko przez niego. Również Albus Dumbledore maczał w tym palce i wiele stracił w oczach chłopaka. Na takich rozmyślaniach czas minął mu do południa. Wyszedł z baru na odczytanie testamentu swojego ojca chrzestnego. Udawszy się do Ministerstwa stanął przed znaną mu już budką telefoniczną i wykręcił zmieniony numer ze względów bezpieczeństwa.
Z budki wydobył się głos starszej kobiety:

- Kim jesteś i w jakiej sprawie przybyłeś

- Nazywam się Harold James Potter i przyszedłem na odczytanie testamentu Syriusza Blacka

Wszedłszy do holu Ministerstwa nie wiedział gdzie iść, więc postanowił zapytać się sekretarki:

- Przepraszam bardzo gdzie odbędzie się odczytanie testamentu Syriusza Blacka?

- Pierwsze drzwi na lewo, tam będzie korytarz i proszę wejść do ostatnich drzwi.

Tak jak mu powiedziała kobieta tak zrobił, wszedłszy do pokoju w którym miało się odbyć odczytanie ostatniej woli jego chrzestnego, zobaczył ministra, Dumbledora i połowę znanych mu członków Zakonu Feniksa. Po chwili wstał Knot i podszedł do mównicy:

- Szanowni Państwo zebraliśmy się tutaj na odczytanie testamentu Syriusza Blacka, ale najpierw chciałbym złożyć kondolencje najbliższej osobie wcześniej wymienionego czarodzieja. Chciałbym również złożyć na jego ręce jako rekompensatę za błędy Ministerstwa Magii ten oto Order Merlina Pierwszej Klasy. Order Merlina to za mało za tyle lat spędzonych w więzieniu czarodziei, dlatego Ministerstwo daje 500 000 tysięcy galeonów spadkobiercy Syriusza Blacka jako odszkodowanie za te lata męki. Teraz odczyta ostania wole wcześniej wymienionej osoby Remus Lupin.

Minister ustąpił miejsca Remusowi:

- Ja Syriusz Black pochodzący ze starego rodu czarodziejów, zdrowy na umyśle i ciele, były Auror przekazuję wam moją ostatnią wolę. Kuzynki swe, Bellatrix Lestrange i Narcyzę Malfoy z domu Black korzystając z należnych mi przywilejów wydziedziczam, gdyż dowiedziałem się ze mam do tego prawo jako prawowity Black i glowa tego rodu. Tym samym tracą one prawo roszczeń do rodzinnego majątku, nazwiska i koneksji. Dom przy Grimauld Place 12 w Londynie, dom w Londynie odziedziczony po wuju Alphardzie, dworek w Anglii, dom w Dolinie Godryka, który zakupiłem niedawno, drugi dom Jamesa Pottera również w Dolinie Godryka i dworek Jamesa w Anglii. Do jego dyspozycji jest również mój stary latający motor będący dotychczas pod opieką i staraniem Rubeusa Hagrida. Majątek mój szacowany na osiemdziesiąt milionów galeonów znajdujący się w skrytce 148 znajdujący się w Banku Gringotta przekazuję mojemu chrześniakowi i jedynemu dziedzicowi Haroldowi Jamesowi Potterowi. Również jemu przekazuje moją skrytkę 126 na drobne wydatki i potrzebne materiały do szkoły. Jako mojemu spadkobiercy i teraz głowie rodziny Black przekazuje tytuł szlachecki tegoż rodu. Wyżej wymieniony stan majątku jest tylko moim posiadaniu, majątek mojej rodziny wraz z posiadłościami nie odnalazłem, ale wiem ze takowy istnieje. Prawo do niego ma mój dziedzic. Opiekę prawną nad Harry’m do czasu uzyskania przez niego pełnej samodzielności przekazuję Remusowi Lupinowi. Aby zawsze stał u jego boku i służył mu w potrzebie radą. Remusowi Lupinowi przekazuję dom w Irlandii i Willę Huncwotów i skrytkę 256. Albusowi Dumbledore’owi, Remusowi Lupinowi, Andromedzie i reszcie członków Zakonu Feniksa dziękuję za przyjaźń, cenne rady, wskazówki i wsparcie. Jednocześnie życzę powodzenia w nadchodzących zmaganiach z Czarnym Lordem. Wierzę w was. Niech wygra Dobro.

Harrego wychodziwszy zaczepił Remus:

-Harry dlaczego uciekłeś?

-…….........

- Tak wiem ze nie mieszkasz już u wujostwa

- Skąd pan wie?

- Serverus zauważył twoją nieobecność i mnie powiadomił

- Przeklęty Snape. Dyrektor wie?

- Profesor Snape. Nie Serverus powiedział tylko mnie. Nie osadzaj go po tym jak się zachowuje. Sev jest po naszej stronie i się martwi o ciebie. Nie ufa Albusowi tak samo jak ty. Uprzedzę twoje następne pytanie, ze wiem jaki był powód twojego odejścia. Ani ja, ani Sev, ani Mundugus nie ufamy Dyrektorowi. Harry musisz coś dla mnie zrobić.

- Co takiego?

- Udaj się ze mną na Privet Driver 4. Wtedy co zniknąłeś miała warte Tonks, teraz ja mam, a po mnie Dung, a chyba nie chciałbyś żeby Nimfadora miała kłopoty. Pobędziesz przez chwile na ulicy a potem udasz się do twojego aktualnego miejsca zamieszkania.

- Dlaczego nie ufacie Dumbledorowi? Jesteście pewni Mundugusa?

- Nie ufamy Dyrektorowi dlatego ze mam powód aby to robić, ale teraz nie mogę ci powiedzieć. Jedyne co mogę powiedzieć to że Zakon nie jest prawdziwym Zakonem Feniksa. Dunga jesteśmy pewni na 100%. On się wyplącze z tego ze zniknąłeś na jego warcie, a my mielibyśmy przez to zbędne kłopoty.

-Ok. Rozumiem.

- Gdzie teraz mieszkasz?

- W Dziurawym Kotle

- Musisz się z stamtąd wyprowadzić. Tom jest jednym z nas, wyleci z gry jak Albus się dowie że przebywałeś w Kotle. Idziemy na Privet?

- Idziemy

………………………………………………………………………………………………….

W nieznanym miejscu mężczyzna i kobieta kłócili się:

- Aber czyś ty oszalał?

- Nie nie oszalałem. Porwę chłopaka i tym samym zostanę jego prawą ręką. W nieoczekiwanym momencie to ścierwo zapłaci mi za śmierć mojej siostry i siostrzeńca.

- Jak rodzina chłopca się dowie będziesz skończony

- Nikt z tej rodziny mi nie zagraża wszyscy się ukrywają i modlą żeby nikt się o tym nie dowiedział. Godryk nie żyje, a on jeden mógłby mnie zniszczyć

- Jak Tom się dowie kim jesteś zabije cię

- Nie dowie się. Nikt nie zna mojej tożsamości.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ares dnia Sob 15:49, 02 Gru 2006, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ferox
Obywatel



Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 20:25, 23 Lis 2006    Temat postu:

To jest przepiękne!!! Gratuluje pomysłów i tak świetnej notki! Tylko pozazdrościć!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Patyś
Wojownik



Dołączył: 29 Cze 2006
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Miasta Wampirów:)

PostWysłany: Czw 20:26, 23 Lis 2006    Temat postu:

Robi się coraz ciekawiej.. Bardzo dobrze, że zwolniłeś troszeczkę akcje... i dobrze, że wprowadziłeś nowy tajemniczy wątek:) Czekamy z nierpliwością na kolejny, miejmy nadzieję, że bardzo ciekawy rozdział...

Pozdrawiam

Patyś


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bloomi19
Wojownik



Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 20:30, 23 Lis 2006    Temat postu:

bardzo fajne opowiadanie treść nieco inna niż znane mi opowiadania, trochę tajemniczości ( to też jest b. fajne). Mam nadzieję, że niedłógo pojawi się dalsza część

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Carmen Black
Obywatel



Dołączył: 30 Sie 2006
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Czeluści

PostWysłany: Czw 22:23, 23 Lis 2006    Temat postu:

Ciekawie jest, owszem, ale strasznie niegramatycznie. Niektóre błędy są aż tak rażące, że nie wiadomo dokładnie o co chodzi w zdaniu. O, tu na przykład:

Cytat:
Harry udawszy się do Dziurawego Kotła wynajął sobie tam pokój prosząc Toma o anonimowość w sprawie pobytu na Pokątnej. Usiadłszy na łóżku w wynajętym pokoju zaczął rozmyślać o całym jego spapranym życiu przez Voldemorta i jego popleczników, ale nie tylko przez tą istotę nazywającym się „najczystszym czarodziejem” ale przez Albusa Dumbledora


Powtórzenie jest niepotrzebne. Czytelnik naprawdę nie jest idiotą i pewnych rzeczy powinien sam się domyślić.
Zdanie pierwsze: Harry udawszy się do Dziurawego Kotłs, wynajął pokój, prosząc Toma o milczenie w sprawie pobytu gościa w barze.
Zdanie drugie o wiele lepiej brzmiałoby w takiej postaci: Usiadłszy na łóżku, w wynajętym przez siebie pokoju, zaczął rozmyślać o całym swoim życiu, spapranym przez Voldemorta i jego popleczników, ale nie tylko przez niego. Również Albus Dumbledore maczał w tym palce i wiele stracił w oczach chłopaka.
Było jeszcze kilka innych błędów, ale w tej chwili nie chce mi się ich wyszukiwać.

Co do fabuły: Zaczyna się robić ciekawie, choć jak dla mnie za dużo dialogów i zbyt szybka akcja. No nic, de gustibus non est disputandum. Pisz dalej, pisz, zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jeśli mogę dać radę: zwolnij tempo akcji, daj trochę więcej opisów. To wszystko.
I koniecznie znajdź sobie betę. Nie kalecz naszego pięknego języka, głupimi błędami stylistycznymi, bardzo Cię o to proszę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bloomi19
Wojownik



Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Pią 0:13, 24 Lis 2006    Temat postu:

Racja, że są błędy ale nie każdy od razu umie napisać opowiadanie na 6+
Życzę dużo weny twórczej, mam nadzieję, że rozdział wkrótce się pojawi Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ares
Wojownik



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Pią 17:10, 24 Lis 2006    Temat postu:

Droga Carmen dziękuję za komentarz:) i jeśli chcesz zostać moją betą to nie pogardze.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ares
Wojownik



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Czw 19:32, 30 Lis 2006    Temat postu:

Harry Potter wróciwszy z Privet Drive 4 udał się do swojego pokoju spakować swoje rzeczy i przy okazji podziękować Tomowi za gościnę. Wyszedłszy z Kotła udał się do Banku Gringotta uzupełnić sakiewkę. Po wybraniu potrzebnej sumy chciał sobie trochę pochodzić po Pokątnej, ale nie długo było mu to dane gdyż zauważył pewnego chłopaka w podartych ciuchach. Tym chłopcem był jego rówieśnik uczeń Hogwartu, jeden z Krukonów z szóstego rocznika. Gryfon podszedł do niego z zamiarem zapytania co on w takim stanie tutaj robi:

- Cześć co ty tutaj robisz?

- A co cię to obchodzi piesku Dumbledora?

- Nie jestem żadnym pieskiem

- Nie? To dziwne bo Dyrektor zawsze Cię wywyższa. To ja powinienem się ciebie zapytać co Ty tutaj robisz, a nie ty mnie?

- Odpowiem ci na twoje pytania jak ty odpowiesz na moje.

- Zgoda

- Co ty tutaj robisz w takim stanie?

- Gdybyś przez sześć lat dobrze patrzył to już byś dawno mnie tutaj zauważył. Rodzice wyrzucili mnie z domu jak się dowiedzieli kim jestem. Mieszkam tu od dziewiątego roku życia. Teraz twoja kolej.

- Przykro mi nie wiedziałem. Uciekłem z domu wujostwa, mam dość Dumbledora i wszystkiego co z nim związane. Nie mam gdzie mieszkać, a lada chwila może mnie znaleźć Voldemort albo Dumbledore.

- Mówisz ze nie masz gdzie mieszkać. Przyjmę cię do siebie, bo obaj jesteśmy w podobnej sytuacji. Chodź za mną.


…………………………………………………………………………………………………


- Aber co ty kombinujesz?

- Dokańczam mój plan.

- A jak chcesz porwać tego chłopca, przecież on jest ciągle pilnowany. Dumbledore to nie przelewki, on jest zdolny do wszystkiego żeby tylko ochronić chłopaka dla swoich interesów.

- Dumbledore nie jest w stanie nic zrobić, sytuacja wymyka się mu spod kontroli. Tak w ogóle to on nigdy nad nią nie panował

- Czyli co zamierzasz zrobić. Jak zdobędziesz dzieciaka?

- Zapomniałaś że w mojej rodzinie każdy jest metamorfomagiem. Tak, wlaśnie w ten sposób dorwę chłopczyka.

…………………………………………………………………………………………………


Harry Potter i Mike Warren siedzieli w obskurnym mieszkaniu jednego z Dzieci Nokturnu. Harry przez ten jeden dzień bardzo zżył się z Krukonem, opowiedział mu wszystko od dzieciństwa do czasu teraźniejszego.

- Dlaczego mieszkasz akurat na Nokturnie?

- Dlatego że na nic innego mnie nie stać, a tutaj miejsce zamieszkania mogę zmieniać dowoli

- Ale tutaj nie jest bezpiecznie. Za każdym rogiem się ktoś czai.

- Owszem jest tak. Wiem o co ci chodzi, nie bój się pieski Voldemorta nie znajdą cię tutaj. Jestem zwykłym Dzieckiem Nokturnu, ale wiem dużo więcej niż nie jeden speluniarz na tej ulicy. Na Nokturnie panują różne zasady ale na razie nie będę ci o wszystkich mówił bo by było ich zbyt dużo. Tutaj zdrajcy karani są śmiercią, zawsze wiadomo kto jest zdrajcą. Nikt z pospolitych Nokturczyków nie dopuści się zdrady. Takie rzeczy robią tylko ci z elit. Mówi się ze rządzi tutaj Amadeusz Kornel ale to stek bzdur. Są tutaj różne klany, rody i wysoko postawieni ludzie Nokturnu, właśnie oni mają dużo do powiedzenia. Tak naprawdę najwyższą i najważniejszą władze tutaj ma Rada Nokturnu. Oni są nietykalni, nie radziłbym nawet najgorszemu wrogowi zadzierać z jednym z nich.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------


W jednym z pokoi na parterze Grimauld Place 12 odbywała się rozmowa dwóch wrogów za czasów szkolnych, a teraz bardzo oddanych przyjaciół:

- Severusie mam złe przeczucia. Minęły już trzy dni od kiedy się z nim widzieliśmy, a on nadal nie wysłał do nas sowy z listem.

- Nie martw się. Na pewno napisze.

- Wiem że on nieraz zapomina o powiadamianiu nas o swoim stanie, ale ta cisza nie daje mi spokoju.

- Ty też to czujesz. Coś się stanie i to niebawem, to jest istna cisza przed burzą. Voldemort coś wymyślił lub ma kogoś kogo szukał od lat. Mam jedynie nadzieje że to nie będzie Potter.

- Tak cisza przed burzą. Sev trzeba powiedzieć innym, żeby mieli się na baczności.

- Nie musisz nic im mówić, sami się domyślą i będą bardziej ostrożni. Zastanawia mnie tylko jeden fakt, dlaczego Voldmort nie wzywa nas do swego Czarnego Pałacu.

- Sev mówiłeś że nie znasz lokalizacji tych miejsc.

- Bo nie znam, znam tylko nazwy. Mówię o Czarnym Pałacu ponieważ ostatnio to tam odbywały się spotkania „towarzyskie”.

- Zaczynam się coraz bardziej denerwować o Harry’ego.

- Nie martw się, mówię ci to po raz kolejny.

- Jak się mam nie martwić, kocham go jak własnego syna, którego nigdy nie miałem.

- Czyli znowu Złoty Chłopiec odziedziczy majątek rodziny Lupin. Swoją drogą mógłbyś się inaczej ubierać.

- Przestań! Jeśli już to odziedziczy to co ja mam, a nie to co miała świętej pamięci moja rodzina.

- Przecież żyje twoja siostra, pozatym masz jeszcze mnie.

- Dzięki. Właśnie moja siostra posiada majątek mojej rodziny.

- Ja też się martwię o Pottera, ale wiem że sobie poradzi.

- Skąd to możesz wiedzieć?

- Obserwowałem go przez te pięć lat.

- Obserwowałeś mówisz, a kto go gnębi na każdej lekcji i w przerwach. Nie zdziwiłbym się gdyby miał koszmary z twoim udziałem.

- To nie tak. Zawsze wiedziałem że będą kłopoty gdy on przyjdzie do Hogwardu, ale kilkanaście lat temu obiecałem sobie że w chwili przestąpienia przez niego progu Hogwartu nie pozwolę mu zrobić krzywdy.

- On się czuje osaczony, nawet w Hogwarcie, a wiesz przez co? Przez Naczelny Postrach Hogwartu.

- Przecież mówię że to nie tak!!

- A jak?

- Kiedy usłyszałem jak Minerva McGonagall wyczytuje jego nazwisko tak nagle odwróciłem głowę w kierunku Tiary Przydziału, że niemal nie skręciłem karku. Niski, chudy chłopak z burzą kruczoczarnych włosów na głowie i blizną na czole niepewnie usiadł na stołku. Minerwa nałożyła mu ten wyliniały kapelusz na rozczochraną głowę, chwilę trwało i rozległ się wrzask: „GRYFFINDOR!”. Na trzęsących się nogach z wyrazem ulgi na bladej twarzy, w towarzystwie oklasków i krzyku tych przygłupich rudzielców (Mamy Pottera! Mamy Pottera!) szedł „słynny” Harry Potter do stołu Gryffindoru. Gdy tak na niego patrzyłem przypomniał mi się inny Potter. Jemu także zawsze towarzyszyły brawa. Niezależnie czy zasłużył na nie, czy nie. Zarozumiały, egoistyczny i zwyczajnie głupi, tylko w bandzie tych swoich „przyjaciół” był taki odważny. Nabijał się ze mnie, dręczył mnie ale i był mi przyjacielem. Kolejne dni mijały, nie różniąc się prawie niczym. Dni, zamieniały się w tygodnie, i tak nadeszła Noc Duchów. Głupie święto, wymyślone chyba tylko ku uciesze uczniów. Nadszedł pamiętny dzień wpuszczenia Trolla przez Quirell’a. Znaleźliśmy go w łazience dziewcząt. Podszedłem do trolla. Żył, ale był ZNOKAUTOWANY. Znokautowany przez pierwszoroczniaków. Quirell, chyba doszedł do wniosku, że to paradoksalne, bo z wrażenia usiadł na jakimś zdezelowanym kiblu. Podczas, gdy Minerwa obsztorcowywała chłopaków ja wpatrywałem się w Pottera. Nie doceniłem go, on ma prawdziwy talent? W każdym bądź razie albo talent, albo szczęście….
Rozpoczął się sezon Quidditcha. W pierwszym meczu Ślizgoni mieli grać przeciwko Gryfonom. Nie byłem specjalnie przerażony tą perspektywą. Mój dom zawsze był dobrym graczem, ale teraz Gryffindor, miał Pottera, a dobrze pamiętałem, ze James akurat na miotle latać umiał. Wielkie było moje zdziwienie jak się dowiedziałem że Harry jest wężousty, to wiele zmienia. Nazwanie go dziedzicem Slytherina dopiero teraz, jest aczkolwiek zupełną bzdurą, to staje się całkiem logiczne. Gdy Harry pokonał Bazyliszka wiedziałem już wtedy że on będzie kiedyś potężnym czarodziejem. W końcu nie każdy Gryfon może wyciągnąć miecz Gryffindora. Potem pojawił się Black, myślałem ze wszystko się zmieni, ale stalo się inaczej.
W następnym roku przyszedł czas na Turniej Trójmagiczny. Karkarow? Pokręciłem głową, nie. W jego stylu są mniej finezyjne sposoby walki. Zresztą po co? Jaki cel miałby w umieszczaniu Harry’ego Pottera w Turnieju Trójmagicznym? Żadnego i właśnie dlatego Igor jako domniemany pomocnik Złotego Chłopca w dostaniu się do turnieju, to był czysty absurd. Zresztą ten mężczyzna nigdy naumyślnie, nie pomógłby komukolwiek.
Z drugiej strony pomysł, aby Potter sam dostał się do Turnieju, także nie należał do najmądrzejszych. Choć chłopak wiele razy udowadniał, że powinno się traktować go poważnie. Ale czy był na tyle wielkim kretynem, aby łamać regulamin i zagrać na nosie Dumbledore’owi i Moody’emu?
Gdybym nie widział miny na jego twarzy, gdy dowiedział się o uczestnictwie, wierzyłbym w tą wersję, ale widziałem. Przyszła kolej na pierwsze zadanie. Spojrzałem na chłopaka, był nienaturalnie blady. Szepnął coś i czekał. Po kilku sekundach przyleciała ku niemu jego miotła, Błyskawica. Wykorzystuje swoje atuty – przebrnęło mi przez myśl.
Wsiadł na nią i wzbił się w powietrze. Jak bardzo przypominał Jamesa, egoistycznego, zadufanego w sobie głupka przekonanego, że skoro lata na miotle lepiej niż inni, to jest lepszy.
Musiałem jednak przyznać, że Potterowi szło całkiem nieźle, kiedy lawirował między snopami ognia i ogonem smoka. Bestia drasnęła go w ramię, ale on już za kilka sekund latał nad tłumem z ze Złotym Jajkiem w dłoni. Coś na kształt ulgi przelało się w moim brzuchu.
Ktoś ukradł mi składniki do Eliksiru Wielosokowego i Skrzeloziele, znowu nadszedł czas na drugie zadanie. Cedrik i Fleur momentalnie rzucili na siebie zaklęcie bąblogłowy i wskoczyli do wody. Krum wszedł do wody zademonstrował częściową transmutację w rekina i po chwili także zniknął w odmętach jeziora.
Jeden Potter, nie spiesząc się zaczął zdejmować buty, skarpetki, poczym powoli - przecież ma całą godzinę czasu - wszedł do jeziora. Nadal nie spiesząc się powoli zaczął się zanurzać. Po chwili wyjął z kieszeni spodni… SKRZEKOZIELE i zaczął je przeżuwać. Chwilę trwało i on zniknął w jeziorze. Powierzchnia wody zabulgotała i pojawiła się Fleur Delacour. Wyciągnąłem szyję, aby zobaczyć jej zakładnika. Była sama. Cofnęła zaklęcie bąblogłowy i szybko wydostała się z jeziora. Cała w ranach. Malutkie zadrapania były widoczne na całym jej ciele. Minęła godzina zawodnicy powinni zaczynać się już wynurzać z wody. Najpierw wynurzył się Cedrik Diggory. Chłopak był wyczerpany, ale szczęśliwy. Uśmiechał się tryumfalnie płynąc z Chang do brzegu. Gdy tylko wyszedł z wody dorwała go Pomfrey. Następnie wypłynął Wiktor Krum, chłopak zawodowo z Granger uwiązaną do swojego pasa, szybko przepłynął jezioro. Jak zwykle nie uśmiechał się. Został tylko Potter. Kolejne bąbelki zaczęły wydobywać się z jeziora i po chwili wynurzył się Potter z… przeklęty bohater od siedmiu boleści… z Weasley’em i jakąś małą dziewczynką. Idę o zakład, że to zakładniczka reprezentantki z Beuxbatons. Trzecie turniejowe zadanie. Najpierw do labiryntu wbiegli reprezentanci Hogwartu. Cedrik i Potter. Potem nadszedł czas na Kruma, a na końcu Delacour. Zapiekła mnie blizna na ramieniu. Coś jest nie tak. Wstałem. Po chwili lekko się zachwiałem, żeby nie upaść chwyciłem się barierki i powoli zacząłem schodzić z trybun. Zdążyłem zobaczyć, że Dumbledore przypatruje mi się uważnie. Skinąłem niedostrzegalnie głową. Blizna znowu mnie zapiekła, podwinąłem rękaw. Zobaczyłem coś co czternaście lat temu powoli zanikało i byłem z tego powodu szczęśliwy, a teraz na nowo powraca. Był to Mroczny Znak, już wiedziałem co się stało. Voldemort powrócił co oznacza że Harry jest w niebezpieczeństwie. Gdy Harry wrócił, poczułem się szczęśliwy ze nic się mu nie stało. Wiedziałem już wtedy ze muszę mu pomagać, bo skoro Czarny Pan wrócił to przepowiednia jest nadal aktualna. Byłem z niego dumny, a zarazem wściekły że wyruszył do Ministerstwa na ratunek Łapie. Kryłem go jak miał spotkania Gwardii Dumbledora. To są moje odczucia, póki żyje nie pozwolę na zrobienie mu krzywdy.

- Znasz przepowiednie?

- Tak Dumbledore pomyślał że znam tylko połowę, ale ja słyszałem całą. Część jej przekazałem Voldemortowi, a w dodatku powiedziałem Jamesowi i Lily.

- Oni wiedzieli?

- Tak, byli gotowi na śmierć

- Powiedz mi, dlaczego nie zabrałeś Harrey’go do siebie?

- Ze względu na przysięgę.

- Jaką przysięgę?

- Obiecałem Jamesowi ze nie wezmę Harry’ego do siebie ze względu na bezpieczeństwo. Mógłbym to zrobić tylko w ostateczności. Żałuję że się na to zgodziłem, Harry miałby przynajmniej normalne dzieciństwo i może nasze relacje byłyby inne niż są.

- Rozumiem cię

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Ares dnia Sob 16:03, 02 Gru 2006, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
bloomi19
Wojownik



Dołączył: 06 Cze 2006
Posty: 44
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Czw 20:19, 30 Lis 2006    Temat postu:

nawet ciekawa ta dalsza część, szkoda jednak, że taki krótki.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ares
Wojownik



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Czw 22:02, 30 Lis 2006    Temat postu:

Hej drodzy czytelnicy opowiadania HP i Straszna Prawda, jestem zaszczycony móc pisać dla Was ale ta skromna ilość komentarzy mnie przytłacza.Razz Przydałaby sie jakaś motywacja:)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Smok
KRÓLEWSKI MAG



Dołączył: 31 Paź 2006
Posty: 73
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Białystok

PostWysłany: Pią 21:34, 01 Gru 2006    Temat postu:

Po raz pierwszy skomentuję ten utwór.

Cytat:
jestem zaszczycony móc pisać dla Was ale ta skromna ilość komentarzy mnie przytłacza. Przydałaby sie jakaś motywacja:)

Komentarze nie muszą być pozytywne, prawda?
Ten nie będzie pozytywny.
Z treścią jest lepiej niż z warsztatem. Błąd na błędzie i błędem pogania. Czy nie można było tego chociaż w wordzie sprawdzić? Na pewno wyłapałby przynajmniej część błędów. Najbardziej kuleje interpunkcja. Naprawdę wszystkiego można się nauczyć. Także interpunkcji. Zanim dodasz kolejny rozdział odłóż go do szuflady na jakiś czas, a później przeczytaj go ponownie, zrób poprawki w razie potrzeby. 507 słów. To nie jest krótkie, ale bardzo krótkie.Opisy wydłużyłyby tekst i dodałyby mu barwności. Ale gdzie są opisy?
Tekst ten wymaga dopracowania. Reanimuj go więc. Na pewno przeczytam kolejny odcinek.

Pozdrawiam
Smok


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jenifer
Obywatel



Dołączył: 11 Wrz 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wołomin

PostWysłany: Pią 23:09, 01 Gru 2006    Temat postu:

Opowiadanie jest niezłe ale ma bardzo dużo błędów.Ciekawie rozwija się akcja, ale rozdziały są niestety bardzo krótkie.Niecierpliwie czekam na następne rozdziałySmile Very Happy Smile

Pozdrawiam
Jenifer


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ares
Wojownik



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Sob 17:33, 02 Gru 2006    Temat postu: Rozdział 4

Harry spróbował się poruszyć, ale od razu tego pożałował. Poczuł
nagły, trudny do zniesienia ból w całym ciele i przez chwilę miał
wrażenie, że boli go więcej części ciała, niż w ogóle ich posiadał.
Przez moment nie mógł tego zrozumieć. Gdzie był? Dlaczego cierpiał?
Co się stało?

Powoli wspomnienia zeszłego popołudnia budziły się w jego umyśle.
Powracały obrazy tego, co się działo, „pokazu tortur” jak to
nazwał Voldemort. A więc to była prawda, od samego początku do
końca.

Uwięziono go i będzie musiał stanąć w obliczu jeszcze większego bólu i grozy, był tego
pewien. Już sama ta myśl przeraziła go. Znowu tortury? Te wczorajsze
naprawdę wystarczyły. Był przekonany, że nie będzie w stanie znieść
więcej tego koszmaru. Zrobiłby wszystko, czego tylko by chcieli, aby
pozwolili mu umrzeć w spokoju. Tak, umrzeć. Tym razem nie mógł uciec, już nie. Jego ciało było wycieńczone po mękach, a jego dusza straciła nadzieję.

To wszystko było jego własną winą, stwierdził po chwili. Gdyby nie uciekł
od Dursleyów, nie zostałby złapany przez tego zakapturzonego
osobnika, który zastawił na niego tę przeklętą zasadzkę. Nie mógł
schwytać Harry’ ego, dopóki ten był pod ochroną swojej rodziny, ale
gdy chłopiec uciekł z domu, znalazł się za daleko od krewnych.

Poprzednie popołudnie było ciągłym koszmarem. Kiedy czekał na jego
rozpoczęcie, był doskonale świadomy co się stanie. Cholera!
Zrozumiał wszystko. Ale kiedy Śmierciożercy i Voldemort weszli do
holu, stwierdził, że zupełnie się nie boi. Już nie. Dlaczego? To
było zdumiewające.

Może z powodu koszmarów, pełnych strachu i łez, śmierci
Cedrika, reinkarnacji Voldemorta, pojedynku z nim, pojawienia się
jego rodziców, bezrękiego Glizdogona. I to wszystko z jego powodu. Gdyby nie istniał, Voldemort by nie powrócił, Cedrik by żył,
Glizdogon zostałby złapany przez Lupina i Syriusza; Łapa byłby
wolny, a Lupin nadal uczyłby w Hogwarcie.

Od pierwszej chwili był całkiem pewien, że ujrzy profesora Snape’ a pomiędzy Śmierciożercami, ale nie było go tam. Jako pierwsza wystąpiła z kręgu Bellatrix.
Uśmiechnęła się sadystycznie. Pierwszym zaklęciem, jakiego użyła był
Cruciatus, trwający blisko trzy minuty. Zaraz potem kobieta
odpłaciła pięknym za nadobne i rzuciła w chłopaka Ostrze Śmierci,
Culter i Tormentę. Prawdopodobnie trzymałaby pełnej mocy zaklęcie
dużo dłużej niż półtorej minuty, ale przerwał jej sam Voldemort,
twierdząc, że jeśli coś jej się nie podoba, to może dołączyć do
Pottera.

Harry starał się nie reagować na kolejne zaklęcia, które uderzały w
niego z coraz większą siłą. Czuł się okropnie. Miał wrażenie, że
całe jego ciało to jedna, wielka, nie zagojona rana. Dosłownie
wszystko go bolało. Od palców stóp począwszy na włosach głowy
skończywszy. Ale nie dał im satysfakcji. Nie krzyknął ani razu.
Nawet, kiedy Avery zbliżył się do niego ze skalpelem i rozciął mu
skórę lewego ramienia.
Potter krzyczał i wił się, trząsł i wrzeszczał. Przerywał na krótko, gdy Śmierciożercy dawali mu chwilę wytchnienia. Jego pełen bólu głos zdawał się wypełniać cały budynek.
A to była dopiero pierwsza runda. A będzie jeszcze druga.

***

Gdzieś w południowej części Londynu:

- Aber co się dzieje?

- Musimy się wyprowadzić, bo w przeciwnym razie nas znajdą

- Kto nas znajdzie? W co się wpakowałeś?

- Przeklęty Alfonso uruchomił swoje wtyki

- Jaki Alfonso?

- Alfonso Lambertini szuka dzieciaka

- Lambetini? Ten Lambertini?

- Tak ten. Uruchomił swoje znajomości w Ministerstwie jak i na
Nokturnie. Nawet wyznaczył nagrodę za znalezienie chłopaka.

- Przecież mówiłeś że oni są nieszkodliwi.

- Bo nie sądziłem, że ruszą swoje zady, żeby ratować tego smarkacza.

- Dla nich to żaden smarkacz, tylko syn Lily, czyli ich siostrzeniec.

- Ale udało się

- Co się udało?

- Dostarczyłem chłopaka Voldmortowi.

- Co?! Jak to zrobiłeś?!

- Jestem metamorfomagiem. Chłopak był tak naiwny ze przyszedł na
umówione spotkanie.

- Przecież mu nie podałeś swojego imienia.

- Oczywiście że nie. Byłem Krumem, wysłałem Potterowi list prosząc o
spotkanie. On oczywiście się zgodził, nie wiedząc że to pułapka. Zobaczył moją twarz dopiero, gdy dostarczyłem go Voldemortowi.

- Twoja siostra nie darowałaby ci tego.

- Dlaczego?!

- Bo Lily i James byli jej przyjaciółmi

- Ale nie mam innego wyjścia. Ten skurwiel uznający się za Lorda
zabił mi siostrę i jej dziecko. To jest zemsta i sprawiedliwość.

- Niech ci Lily wybaczy twoje czyny.

- Czyny?! Jeden człowiek zginie, a przetrwają tysiące i miliony.

- Ale to jest syn Lily! Kobiety która nie raz ratowała ci skórę.
Zapomniałeś już, że walczyłeś z ramię w ramię z Jamsem?! Jak brat z
bratem, razem wybijaliście Śmierciojadów!

- Nie miałem innego wyjścia. Uwierz mi, to jedyny sposób na pozbycie
się Gada, zanim odnowi szeregi swoich zwolenników.


***

Dumbledore siedział w swoim fotelu na Grimauld Place 12 i próbował
odpowiedzieć na listy, które otrzymał dzień wcześniej. Część z nich
dotyczyła następnego roku szkolnego, szczególnych wymagań rodziców
względem ich dzieci, albo zawierały protesty przeciwko słowom o Voldemorcie, które
wypowiedział podczas ostatniego obiadu. Ten istny spokój w domu przerwało głośne wejście Alastora Moodego i Mundugusa Fletchera.

- Potter zniknął

- Jak to?

- Nie ma go, nigdzie

- Kto stał na warcie?- zapytał Albus

- Mundungus

- W jakim stanie go zastałeś?

- W takim co zwykle. Spał

- Dung, ty zakało świata czarodziejów! Lepiej dla ciebie, żeby Harry się znalazł. W przeciwnym wypadku dostaniesz przytulną celę w Azkabanie – zdenerwował się Albus.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kaziu15
Obywatel



Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 8
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Piekła Rodem:D

PostWysłany: Sob 18:15, 02 Gru 2006    Temat postu:

"Ale nie dał im satysfakcji. Nie krzyknął ani razu.
Nawet, kiedy Avery zbliżył się do niego ze skalpelem i rozciął mu
skórę lewego ramienia.
Potter krzyczał i wił się, trząsł i wrzeszczał. Przerywał na krótko, gdy Śmierciożercy dawali mu chwilę wytchnienia. Jego pełen bólu głos zdawał się wypełniać cały budynek.
A to była dopiero pierwsza runda. A będzie jeszcze druga. "
Czy mnie się wydaje czy jedno wyklucza drugie? Bo jak można nie krzyczeć i wrzeszczeć jednocześnie? Ogolnie rozdział przyzwoity, ale znowu ktoś nawiązuje do SDwP, i każdy wie co wydarzy się dalej, wielki SS go uratuje a później już tylko piękna przyjaźń, cóż trudno. NIe zrażaj sie moim komentarzem i pisz dalej.
Pozdrowienia


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ares
Wojownik



Dołączył: 31 Sie 2006
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z Piekielnych Otchłani

PostWysłany: Sob 21:47, 02 Gru 2006    Temat postu:

kaziu15 nie zrazam się twoim komentarzem bo wiedziałem ze tak będzie. Nawiązałem do Szczęśliwych Dni w Piekle bo nie wiedziałem jak zacząć ten rozdział, gdyż w opisywaniu tortur nie jestem dobry. Zaręczam Ci ze dalsze części mojego opowiadania nie będą nawiązywały do wyżej wymienionego FanFika i wcale wielki SS nie uratuje Pottera.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ferox
Obywatel



Dołączył: 21 Lis 2006
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:51, 02 Gru 2006    Temat postu:

Świetne, nie zauważyłam błędów. Wiesz... Powiem, że chociaż przypomina SDwP jest świetne...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum MITHGAR ŚWIAT FANTASY Strona Główna -> Opowiadania ze świata Harrego Pottera Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin